Obrazki z łomżyńskich ulic

Wczesny ranek , plac zabaw przy ulicy Żeromskiego - przy piaskownicy stoi starszy pan z dużym goldenem , obok niego dwie panie w wieku pobalzakowskim z mniejszymi psinkami . Rozgadani , w ręku smycze . Pieski z ulgą załatwiają w piaskownicy swoje  naturalne potrzeby ! Przechodzący młody człowiek podchodzi do trójki i kulturalnie zwraca uwagę , że to nie miejsce na wyprowadzanie psów . W odpowiedzi prychnięcie i wzruszenie ramion .
Wczesne popołudnie - w tejże piaskownicy kilkoro maluchów lepi babki z  piasku , obok na ławce siedzi jedna  z porannych pań  i nadzoruje zabawę wnuczki - podchodzę z zapytaniem : I jak się wnusi lepi babki z psich gówienek ? Paniusia z krzykiem : A co pani do tego ?!
Ano właściwie nic , nie moje wnuki , nie moje psy -tylko czy kogoś zastanowił tak duży procent lamblioz u łomżyńskich maluchów ?
Trawniki upstrzone psimi odchodami tak gęsto , że czasem nie widać trawy .Wiem , wiem w Łomży nie ma miejsc wybiegowych dla psów , ale wystarczy zwykla foliowa torebka , aby po swoim pupilu sprzątnąć i do kosza ! Żle piszę ? Nie , skoro władze miasta nie potrafią załatwić tego śmierdzącego problemu i załatwić miejsc dla właścicieli psów , postawić koszy na odchody , to czy my miłośnicy zwierząt musimy być tak samo bezmyślni ? Czy nie powinniśmy wspólnie reagować na tego typu obrazki ? Brak wyobrażni nie uwalnia od podstawowych zasad kultury . Wszystkich nas bulwersuje "gówniany " krajobraz po zimie , skaczemy przez kupki , klniemy i ......?
Mój koci pupil załatwia się do kuwety  i zapewne wielu właścieli piesków powie : Mądrala , ciekawe jakby sama sprzątała po psie gdyby  go  by miała ? Sprzątałabym , bo wiem czym są choroby odzwierzęce i NIE CHCIAŁABYM  mieć na sumieniu żadnego chorego dziecka .