Oszczędzali ciepło bo liczyli na zwrot pieniędzy. I się rozczarowali

Niektórzy spółdzielcy oszczędzali zimą na ogrzewaniu z myślą o tym, że po sezonie dostaną zwrot pieniędzy. Redakcję „Głosu" odwiedził mieszkaniec ul. Reja 1 w Stargardzie, który dostał mniej pieniędzy niż się spodziewał. Jak mówi, razem z sąsiadami są zdziwieni sytuacją z rozliczeniem ogrzewania. On sam liczył na zwrot około 900 zł.– Wykalkulowałem to sobie na podstawie jednostek – mówi stargardzki spółdzielca. – W sezonie grzewczym 2010 roku wpłaciłem około 1200 zł zaliczki i zużyłem 234 jednostki ciepła. Do zwrotu miałem 641 zł. W minionym roku zaliczka wyniosła tyle samo, a jednostek było jedynie 136. Tylko że zwrot wyniósł jedynie nieco ponad 650 zł. Coś tu się nie zgadza. Jak oni to liczą! Podobne rozliczenia otrzymali inni lokatorzy budynku przy Reja 1. – Są oburzeni na spółdzielnię – dodaje stargardzianin. – Podejrzewamy, że z naszych nadpłat za ogrzewanie spółdzielnia odliczyła nam jakieś inne koszty. Spółdzielnia tłumaczy, że rada nadzorcza wprowadziła zmiany w regulaminie rozliczania kosztów ogrzewania i podgrzania wody. Lokatorzy mieli być o tym informowani. Pracownicy spółdzielni zajmujący się rozliczeniami uważają, że w związku z tym, że zmienił się udział procentowy kosztów, porównywanie rozliczeń z lat poprzednich nie ma sensu. Jak tłumaczą, wcześniej koszt centralnego ogrzewania wyliczano według zasady: 40 procent kosztów wspólnych, a 60 proc. rozliczano według odczytów podzielników.– Obecnie rozliczenie kosztów odbywa się według podziału pięćdziesiąt procent jako koszty wspólne, reszta według odczytów – mówi Krystyna Tomaszewska ze spółdzielni mieszkaniowej. – Ponadto teraz koszty stałe, między innymi za usługi przesyłowe, uczestniczą w ogólnym rozliczeniu kosztów centralnego ogrzewania.