Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Panie za kierownicą taksówek

Redakcja
Na razie są w firmie Danuta Gremza (stoi) i Anna Willkomm, wkrótce dołączy trzecia pani, a docelowo ma ich być dziesięć. Na razie oprócz nich po mieście jeżdżą jeszcze trzy, góra cztery panie.
Na razie są w firmie Danuta Gremza (stoi) i Anna Willkomm, wkrótce dołączy trzecia pani, a docelowo ma ich być dziesięć. Na razie oprócz nich po mieście jeżdżą jeszcze trzy, góra cztery panie. Aleksandra Szymańska
Piątek, samo południe. Baza, czyli stacja paliw na Zawarciu. Przed budynkiem dwie osobówki kombi. W budynku dwie młode, atrakcyjne dziewczyny na szpilkach - Danuta Gremza i Anna Willkomm, nowe w branży taksówkarskiej.

Postanowiły zostać taksówkarkami (tak o sobie mówią), bo po pierwsze - groziło im bezrobocie, po drugie - tym biznesem parała się już rodzina.
Pomysł na firmę urodził się w listopadzie. Potem był kurs dla taksówkarzy (bez niego nie można nawet myśleć o zawodzie), mnóstwo spraw papierkowych i sporo wydatków, m.in. zmiana auta - teraz panie mają podobne wozy. Wreszcie udało się wszystko dopiąć i pod koniec marca firma ruszyła.
 
To nie jest łatwy chleb
Taksówkarki mają już nawet kilku stałych klientów. - Bardzo miło się z nimi jeździ - komentują dziewczyny, które tydzień temu zamawiały u pań kurs. Inni taksówkarze też zauważyli nowe koleżanki na postoju. - Trzymam za nie kciuki, ale to ciężki kawałek chleba. Trzeba być na każde wezwanie klienta i jeździć w nocy, a wiadomo, to nie zawsze bezpieczne. Różni ludzie się trafiają - ostrzega taksówkarz, pan Andrzej.
Dziewczyny już trochę tych trudów zaznały. - Nie miałam pojęcia, że po zmroku jest tak zimno - Danuta wspomina pierwszy wieczór na postoju. Teraz już wie, że trzeba mieć cieplejsze ciuchy. Na szczęście do tej pory ani jednej, ani drugiej nie trafili się niebezpieczni klienci. - Jesteśmy na to przygotowane. Mamy prawo odmówić zabrania kogoś, jeśli nie podoba się nam jego zachowanie. Możemy też przerwać kurs i wyprosić klienta z auta. Zostaje jeszcze "telefon do przyjaciela” w szczególnych sytuacjach - mówią taksówkarki.
 
Na trudnych są sposoby
Do przyjaciela mogą też dzwonić, gdy w aucie coś się zepsuje, chociaż z wieloma awariami poradzą sobie same. - Mamy spore doświadczenie za kierownicą. Poza tym lubimy jeździć, nie męczy nas to, nie boimy się, a to bardzo ważne - mówią.
Co jeszcze jest ważne? - Żeby znać miasto, ale nikt się nie uczy na pamięć map. Bardziej doświadczeni taksówkarze poradzili nam, żeby po prostu pytać klientów, kiedy nie wiemy, dokąd jechać - wyjaśniają. Ale jak do tej pory, nikt ich nie zaskoczył.
Za to one zwykle zaskakują klientów. - Gdy wchodzą do taksówki, są mile zdziwieni, że za kierownicą siedzi kobieta. Zaraz też wywiązuje się rozmowa. Klienci chętnie opowiadają o swoich sprawach. Śmiejemy się, że jesteśmy jak konfesjonał - żartują dziewczyny.
 
Jak chcą, niech jeżdżą
- Kobieta za kierownicą w taksówce? Dlaczego nie! Moja była żona świetnie jeździła - stwierdza gorzowianin, pan Mariusz. Pan Grzegorz z Zielonej Góry, przejazdem w Gorzowie, ma trochę zastrzeżeń do pań - szoferów, bo są za mało zdecydowane. Ale też by wsiadł do auta, którym kieruje kobieta. - A jak chce zarabiać na taksówce, to proszę bardzo - komentuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto