Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pogadanka z prezesem pomogła piłkarzom Polonii

Cezary Kowalski
Cracovia przegrała ósmy mecz w dziesiątej kolejce ekstraklasy. Tym razem 0:3 z Polonią. A trener Rafał Ulatowski zapowiedział, że nie zrezygnuje z pracy.

- Dobrowolnie nie położę głowy pod topór. Złoty chłopiec nigdy się nie poddaje - powiedział po meczu.

Postawa byłego asystenta Leo Beenhakkera to w polskich realiach absolutna nowość. Niewiele mu jednak pomoże, bo właściciel klubu Janusz Filipiak stracił cierpliwość i w środowym meczu Pucharu Polski z Lechem Poznań Cracovię ma poprowadzić już ktoś inny. Trudno się w sumie dziwić, że nie chce dalej płacić trenerowi, który przegrywa mu niemal wszystko (wygrał tylko z Arką i zremisował z Zagłębiem Lubin).

- U nas w tym czasie byłoby pewnie ośmiu nowych trenerów - żartował trener Polonii Paweł Janas, któremu z kolei kamień spadł z serca, bo w lidze wygrał po raz pierwszy, odkąd objął drużynę.

Janas zdaje sobie sprawę, że trzy punkty wywalczone na własnym boisku z aż tak słabym rywalem jak Cracovia nie mogą wywołać euforii. Jednak styl, jaki pokazali w tym meczu poloniści budził podziw. Grali z rozmachem, szybko wymieniali piłkę, strzelali wyjątkowo często i wygrali aż 3:0. Gdyby tak prezentowali się na tle bardziej wymagających rywali, marzenia Józefa Wojciechowskiego o mistrzostwie Polski już w tym sezonie byłyby bardziej realne.

Właściciel klubu, jak ma w zwyczaju, postanowił zresztą osobiście pomóc w pierwszym od pięciu kolejek zwycięstwie. Dzień przed meczem podczas zgrupowania nad Zegrzem odwiedził piłkarzy w hotelu.

Nie, nie. Nikogo nie straszył, nie stawiał żadnego ultimatum. Jak dobry szef otwarcie porozmawiał po prostu ze swoimi pracownikami. - Sam go zaprosiłem. Myślę, że dobrze to chłopakom zrobiło. Prezes rozładował napięcie, bo po ostatnich spotkaniach było trochę nerwowo. Poza tym była okazja do lepszego poznania się. Tak naprawdę to wcześniejsze relacje ograniczały się do uścisku dłoni podczas składania podpisów na kontraktach - przyznał Janas.

Na poprawę postawy warszawskiej drużyny z pewnością miały wpływ powroty podstawowych zawodników. Artur Sobiech, który odcierpiał dyskwalifikację, dwoił się i troił na boisku. Tomasz Jodłowiec trzymał w ryzach defensywę, ogromną pracę w linii pomocy wykonał też Andreu Mayoral. Znakomite zagrania prezentował Euzebiusz Smolarek.

- Momentami naprawdę dobrze to wyglądało. Potrzebne było nam to zwycięstwo pod każdym względem. Ważne są punkty, ale także nasza kondycja psychiczna. Mnie najbardziej cieszy, że nie straciliśmy gola. Pamiętam jednak, z jakim rywalem graliśmy. Cracovia jest w strasznym dołku - mówił Janas, który cieszył się, że drużyny, które niespodziewanie znalazły się w czołówce ekstraklasy (Jagiellonia, Lechia, Korona), straciły punkty.

- Dzięki temu faworyci nie stracili dystansu i liga będzie w tym sezonie ciekawa - analizował. Gdyby Polonii udało się wygrać w zaległym spotkaniu z Lechem Poznań (10 listopada), jej strata do lidera zmalałaby do trzech punktów. W najbliższy piątek czeka za to drużynę Janasa wyjazd do Białegostoku.

- Czytałem, że Frankowski zapowiada rewanż za to, że nie zabrałem go kiedyś na mundial. No to będzie ciekawie. Martwię się tylko, czy będzie mógł zagrać, bo w meczu z Widzewem utykał - zakończył Janas.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto