Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powstał piękny film o romskiej poetce. I się zaczęło

Wojciech Wyszogrodzki
Wojciech Wyszogrodzki
- Może dzięki tej modzie na Papuszę w końcu zostanie dostrzeżona w Gorzowie, bo była tu traktowana trochę po macoszemu. Kiedy ta fala minie, napiszę książkę o mojej ciotce, tam nie będzie fikcji. Sama prawda oparta na dokumentach – mówi Edward Dębicki.
- Może dzięki tej modzie na Papuszę w końcu zostanie dostrzeżona w Gorzowie, bo była tu traktowana trochę po macoszemu. Kiedy ta fala minie, napiszę książkę o mojej ciotce, tam nie będzie fikcji. Sama prawda oparta na dokumentach – mówi Edward Dębicki. www.stopklatka.pl
Film o Papuszy bez Gorzowa? Urzędnicy przespali! – grzmią internauci. Twórcy filmu są zniesmaczeni poziomem dyskusji: – To smutne i przykre.

Papusza (Bronisława Wajs), romska poetka, ciotka Edwarda Dębickiego, ambasadora kultury cygańskiej, w Gorzowie pojawiła się w 1954 r. Wcześniej przez pewien czas żyła w Żaganiu. U nas spędziła 27 lat. Schorowana w 1981 r. wyjechała do rodziny do Inowrocławia, gdzie zmarła po sześciu latach. W tym roku zrobiło się o niej głośno z powodu filmu „Papusza”. Ta pierwsza polska produkcja nakręcona w języku romskim otrzymała już wyróżnienie na Festiwalu Filmowym w Karlowych Warach. Pojawiają się pochlebne recenzje w prasie ogólnopolskiej. Przy tej okazji objawił się też lokalny patriotyzm m.in. wśród dziennikarzy obywatelskich naszego portalu Moje Miasto Gorzów. – Podobno o GW ani słowa – skoro tak, to może twórcy i producenci mieli gdzieś nasze miasto i ten okres w życiu Papuszy – pisze ErykLim. Greengo uważa: – Miasto dało promocyjną plamę już wcześniej, przed produkcją filmu, że nie udało się choć w minimalnym stopniu wypromować miasta. Teraz widać, że miastu nie zależy na promocji, bo i mało w nim Gorzowa. Sprawdziliśmy, czy tak naprawdę jest. Twórcy filmu czytali wpisy na forach. Są zniesmaczeni. – To smutne i przykre, że film na świecie jest przyjmowany fantastycznie, a w Polsce zaczyna się od lokalnych niesnasek, absurdalnych podejrzeń, oskarżeń itd. To nie ma nic wspólnego z promowaniem kultury. Szkoda – mówi „Gazecie Lubuskiej” Joanna Kos-Krauze, reżyser i scenarzysta. Film kręci razem z mężem Krzysztofem Krauze. Podkreśla, że nie chce brać udziału w takich dyskusjach. No i o miejscu powstawania filmu decyduje „logistyka finansowa”, a wnętrza można odtworzyć wszędzie. Dyskusją zaskoczona jest dr Ewa Pawlak, szefowa miejskiego wydziału kultury i promocji: - Za moich czasów nie było rozmów z miastem na temat współfinansowania. Ten film to sztuka, a w niej ważne są wartości. Widocznie autorzy uznali, że wątek gorzowski nie pasuje do koncepcji. To nie tyle biografia poetki, co przyczynek do dyskusji o życiu Romów w Polsce. A w takim przypadku trudno mówić o promocji miasta, jak ma to miejsce np. w serialach. Przypomnijmy, że (anty)gorzowskie wątki poruszano już 12 lat temu w sitcomie „Kocham Klarę”. Po 13 odcinkach serial spadł, być może dlatego, że dialogi zielonogórskich małżeństw były niezrozumiałe dla widzów z innych części kraju. Zielona Góra (i okolice) zaistniała też niedawno w jednym odcinku „Rodzinki.pl” – z budżetu województwa lubuskiego wydano na to 103 tys. zł. Taka teraz moda. Na szklanym ekranie – za spore pieniądze z lokalnych budżetów – możemy zobaczyć m.in.: Sandomierz („Ojciec Mateusz”), Toruń („Lekarze”), Łódź („Komisarz Alex”), Wrocław („Pierwsza miłość”), Kraków („Julia”), Zakopane („Szpilki na Giewoncie”) czy Lublin („Wszystko przed nami”). Tyle że miasta płacą za cały serial, a nie za odcinek. O powstaniu „Papuszy” mówiło się w 2010 r. To wtedy, w sierpniu, do działu zbiorów specjalnych biblioteki wojewódzkiej w Gorzowie zadzwonił przedstawiciel państwa Krauze. – Jan Dowjat przekazał, że chcą kręcić film i myślą o przyjeździe do biblioteki po materiały o poetce. Wysłaliśmy wykaz naszych zasobów. Była też prośba, by rozszyfrować, z jakich publikacji pochodzą wiersze w scenariuszu – wspomina Marzena Wysocka, wicedyrektor biblioteki. Później przyszła informacja o chorobie twórców i kontakt się urwał. Z kolei Edward Dębicki z Joanną Kos-Krauze rozmawiał w Warszawie. - Mieli przyjechać do Gorzowa, skorzystać z pomocy. Widocznie uznali, że dadzą radę sami. Trochę to nie w porządku też wobec miejsca, gdzie jest wiele pamiątek z życia Papuszy, gdzie żyją świadkowie – zauważa. Nie ma jednak żalu do twórców filmu. Jako artysta uznaje ich prawo do własnej wizji.    Poznamy ją w listopadzie. Małgorzata Niedźwiedź z Next Film (dystrybutor filmu) przyznaje, że bardzo poważnie myślą o polskiej premierze w Gorzowie. Oczywiście, nie chodzi o tę główną, zaplanowaną w okolicach 12 listopada w Warszawie. Gorzowskie kina planują niespodzianki. Iwona Bartnicka z 60 Krzeseł myślała o seansie przedpremierowym, ale to raczej marzenia. Choć walczy dalej. Szczegółów nie zdradza. Podobnie Monika Kowalska z kina Helios. – Chcemy, by coś się wydarzyło i nasze szanse rosną – mówi jedynie. Właśnie wyszła ze specjalnego pokazu „Papuszy” w Warszawie. - To piękny film o Cyganach, ważny dla Gorzowa. Bardzo dobrze, że powstał – mówi.   

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto