PZU zwolni 4500 osób. Pracownicy protestują [zdjęcia]

1 lutego w liście do premiera Donalda Tuska "Solidarność" ostrzegała, że pracownicy PZU są zdeterminowani i gotowi na akcje protestacyjne. W czwartek (11 lutego) związek spełnił swoje groźby i z transparentami "Chcemy prezesa menadżera, a nie wizjonera" czy "Nie chcemy Klesyka, bo klient nam umyka" pojawił się przed Ministerstwem Skarbu Państwa i Sejmem RP.

Dlaczego urzędnicy Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń przyjechali do stolicy? Twierdzą, że rozpoczęta kilka lat temu restruktyryzacja w spółce, która oznacza centralizację polityki firmy i likwidację wielu lokalnych oddziałów, prowadzi do finansowych strat i wyrzucenia na bruk 4500 osób. Związkowcy podkreślają, że zarząd nie przeciwdziała odchodzeniu klientów do innych ubezpieczycieli, tym samym oddając część swojego portfela konkurencji.

- Do 2013 roku pracę może stracić 4500 naszych koleżanek i kolegów. Tylko na ten rok pracodawca przewidział 2316 zwolnień - mówi portalowi MM Warszawa Jerzy Lenart, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w PZU.

W czwartek o godz. 13.00 działacze "Solidarności" zjawili się przed siedzibą ministra skarbu Aleksandra Grada, skąd przeszli na ul. Wiejską przed budynek Sejmu.

- Złożyliśmy petycje do pana Grada i do marszałka Bronisława Komorowskiego - mówi Jerzy Lenart. Związek chce rozmów zarządu PZU i Ministerstwa Skarbu Państwa z pracownikami. - Wiemy, że marszałek Sejmu nie jest władny, żeby cokolwiek zrobić, natomiast mamy nadzieję, że pomoże nam w rozwiązaniu problemu.

Pierwszy protest ma być sygnałem dla polityków, że nieprzemyślane i chaotyczne działania, związane z restrukturyzacją powodują marginalizację firmy na rynku ubezpieczeń, a wiele osób, zwłaszcza w rejonach z najwyższym bezrobociem, straci pracę.

Zobacz również:
Związkowcy: to ostatni pokojowy protest! [zdjęcia]
Pracownicy LOT-u protestowali na Wspólnej [wideo]
Protest wypożyczalni DVD: jesteśmy dyskryminowani