„Gamifikacja” to nowa moda, która powoli wkracza do polskich firm. Idea zakłada, że skoro lubimy grać, to z przyjemnością będziemy wykonywać nawet najbardziej nużące czynności, o ile będą miały one charakter rozgrywki. Wprowadzane są więc dla pracowników m.in. paski postępu, rankingi, wirtualne waluty i odznaki (ang. achievements).
Firmy, które dziś wprowadzają takie systemy, niechętnie dzielą się doświadczeniami, traktując je jako element istotnej przewagi nad konkurencją. Gry mają zachęcać do pracy, tworzyć zespół i decydować o awansach. Mają być do pewnego stopnia wynagrodzeniem.
Dodatkiem do pensji ma zostać odznaka: metalowa lub wirtualna „wpina”, która nas wyróżni. Zwolennicy takiego podejścia powołują się na przykład krwiodawstwa, które w Polsce jest honorowe, a mimo to bardziej popularne niż w USA, gdzie dawca krwi otrzymuje wynagrodzenie.
To pokazuje, że docenienie może być silniejszym bodźcem od pieniędzy. Zjawisko opisuje rozdział „Gry zamiast pieniędzy” książki Pawła Tkaczyka: „Studenci, którzy otrzymywali dolara lub mniej za swoją pracę, stwierdzali, że nie opłaca im się wkładać w nią wysiłku (…). Ci, którzy pracowali za darmo lub za wyrazy wdzięczności postrzegali wartość swojej pracy w kontekście społecznym - sprawienie, że ktoś będzie zadowolony, było dla nich nagrodą samą w sobie”.
Nowy trend ma potencjalnie kilka pozytywnych stron. Wprowadzenie zabawnych misji w klimacie fantastyki powinno, przynajmniej w pierwszej chwili, urozmaicić nużące czynności działu sprzedaży. Rankingi i odznaki mogą sprawić, że poczujemy się docenieni. A za czytelnymi zasadami oceniania zatęskni ta część pracowników, której przeszkadzają osobiste sympatie szefa przy przyznawaniu podwyżek, premii i awansów.
Ale najistotniejsza zmiana polega na tym, że oprogramowanie w biurze będzie nas informowało na bieżąco o tym, co robią i jak sobie radzą inne osoby. Być może przyzwyczaimy się do takiej wymiany informacji również poza pracą.
- Wydaje mi się, choć to tylko moja odważna prognoza, że człowiek pracujący w takich warunkach stanie się bardziej otwarty na innych i na nowe doznania - mówi Jarek Orzeszek, współzałożyciel firmy any7, uczestniczącej w targach Game Industry Trends 2012, która we wrześniu odbywała się w Warszawie. Rozmowę przerywa SMS: „Zamów pizzę teraz, a otrzymasz dwa razy więcej punktów”. - To jest przykład złej gamifikacji, bo za te punkty i tak nic nie kupię. Musiałbym wydać nieprawdopodobną ilość pieniędzy, aby uzbierać na atrakcyjny przedmiot. Jest to też przykład rozwiązania natrętnego, bo nie daje możliwości odstąpienia - tłumaczy nasz rozmówca.
Dobrowolność udziału w grze i możliwość jej przerwania to podstawowa praktyka w kampaniach reklamowych. Czas pokaże, czy udział będzie dobrowolny również w firmach.
Wiadomo, że nie wszystkie elementy tradycyjnych gier, takich jak Monopoly, zostaną przeniesione do firm. Jednym z wielkich nieobecnych będą decyzje do podjęcia, czyli ten najbardziej wciągający moment partii Monopoly, w którym wybieramy osoby i ulice do wymiany. Zabraknie też rozbudowanej fabuły, którą zastąpi tylko ogólny klimat. A co nas czeka? Czeka nas wrażenie uczestnictwa, atmosfera rywalizacji i odznaki „supersprzedawcy” przyczepiane do marynarek i garsonek.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody