Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Restauracja Boslera to było niezwykłe miejsce w Grudziądzu

Redakcja
Około roku 1900 w połowie wysokości Skarpy Strzemięcińskiej wybudowano restaurację w stylu szwajcarskim.

Już wiele lat wcześniej korzystano z krajobrazowych i roślinnych walorów wzgórza i lasu, które tworzyły Kępę Strzemięcińską. Naturalna faktura terenu : wzgórza, stoki i wąwozy nastrajały mieszkańców do pieszych wycieczek i spacerów.
Porównywano je do krajobrazów szwajcarskich. Z tego też powodu w XIX wieku teren ten doczekał się nazwy "Podgrudziądzkiej Szwajcarii". Już pod koniec dziewiętnastego wieku "Grudziądzkie Towarzystwo Upiększania Miasta" podjęło inicjatywę przystosowania wzgórz do celów rekreacyjno-wypoczynkowych. Wytyczono ścieżki i alejki spacerowe. Zabezpieczono stoki i skarpy przed osuwaniem. Na najwyższym wzgórzu wzniesiono altanę widokową. Z której można było podziwiać rozległą panoramę dorzecza z mostem i widocznym w oddali miastem.
Strzemięcin stał się celem wycieczek, majówek, pikników i indywidualnych wypadów na łono natury. Komu spowszedniały liczne parki i ogrody w mieście, ładował prowiant do koszyka, wynajmował dorożkę lub wsiadał do tramwaju. Ruszał do "Podgrudziądzkiej Szwajcarii".
Od chwili wzniesienia restauracji nazwano ją "Boslershohe" od nazwiska budowniczego i pierwszego właściciela. Wzbudzała powszechny zachwyt swym kształtem architektonicznym, lekkością konstrukcji, estetyką zastosowanych ozdób i zwieńczeń. Jak się wkrótce okazało był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę, bo od chwili oddania jej do użytku stała się przystankiem Grudziądzan
spacerujących po wzgórzach i lesie. Po mimo na pierwszy rzut oka, trudnego położenia była bardzo dostępna, wiodły do niej aż cztery drogi.

Pierwsza łagodnie nachylona prowadziła w kierunku Grudziądza biegła wzdłuż skarpy, na której obecnie wzniesiono Osiedle Kopernik.

Druga łagodnie wznosząc się po zboczu prowadziła poprzez wzgórza w kierunku obecnej ulicy Wiejskiej do końcowego przystanku linii tramwajowej.

Trzecia wznosiła się po skarpie do jej szczytu, miała swój początek w pobliżu folwarku.

Czwarta wprost na zachód do przystani rzecznej.
Wisłą kursowały statki spacerowe, których trasa wiodła z Placu Promowego spod podnóża spichrzy, do przystani w okolicy restauracji. Latem odbywały się w niej koncerty kameralne i rozrywkowe, roztaczający się z okalających ją tarasów widok był wyjątkową atrakcją tego miejsca. Uroku temu miejscu dodawały panie w swych obfitych szeleszczących krynolinach i wymyślnych, fantazyjnych kapeluszach. Stała się swoistą „Mekką", do której podążały pielgrzymki mieszkańców i nie tylko. Słynęła z wykwintnej zastawy stołowej, jej kształt, fason, a nade wszystko kruchość nie jednokrotnie wzbudzały zachwyt i konsternację gości.
Szczególnie filiżanki, spodeczki i talerzyki do ciast cechowały się wyjątkowym kunsztem wykonania, ich ornamentyka była subtelna. Grubość ścianek powodowała zawrót głowy. Nie jedna z osób miała problemy by wypić kawę nie krusząc naczynia.
W roku 1930 restaurację od władz Grudziądza wydzierżawia Pani Stanisława Gertruda Kirstein. Z uwagi na wcześniejsze osuwiska skarpy rozważano możliwość jej rozebrania. W sumie jednak była atrakcją dla bywalców do roku 1937. W konsekwencji bezpośredniego zagrożenia rozebrano ją w roku następnym - w 1938.

W różnego rodzaju publikacjach można wyczytać, że jej los miał się dokonać podobno w bardziej dramatycznych okolicznościach: osunięcia się części zbocza, na skutek długotrwałych deszczy ziemia i drzewa zniszczyły budynek restauracji Boslera. Podawane są też różne daty kiedy miało to miejsce: 1925, 1927, 1931, 1938. Nic bardziej mylącego. Wszelkie spekulacje przekreśla we swych wspomnieniach córka pani Stanisławy, Urszula Sulek z domu Kirstein.
W ubiegłym roku pojawiła się inicjatywa wybudowania kawiarni z tarasem widokowym na wzgórzu strzemięcińskim. Z tego co wiem nie znalazła uznania w oczach władz miasta. Jest to bardzo ciekawa inicjatywa i powinna znaleźć pozytywny finał. Mam nadzieję, że osoba, która złożyła ten projekt tak łatwo się nie podda. Chciałbym zasiąść na tarasie widokowym z książką w ręku, jednocześnie móc podziwiać roztaczający się widok na piękną panoramę dorzecza i widoczne w oddali miasto.
Wiesław Hawełko 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto