Scena w płomieniach. Bracia Figo Fagot w Stodole [zdjęcia]

Kliknij w zdjęcie, żeby zobaczyć fotogalerię.

22 lutego w Stodole, drugi dzień z rzędu, gościli Bracia Figo Fagot. Zagrali w Warszawie dwa koncerty, ale chętnych nie zabrakło. Popularność zespołu to prawdziwy fenomen. Jak się okazuje ogromna popularność diso polo nie zupełnie jest przeszłością.

Zobacz też:
Edyta Bartosiewicz rusza w trasę po Polsce

Zanim na scenie pojawili się sami Bracia, publikę rozgrzewały dwa supporty o nieco innej stylistyce muzycznej. Zagrał Minetaur i Night Mistress, czyli kapele metalowe. Nie jest to bez znaczenia, ponieważ obaj panowie z Figo Fagot grali w przeszłości w zespołach o cięższych brzmieniach rockowych, punkrockowych czy heavy metalowych.

Bracia Figo Fagot wkroczyli na scenę około 22:30. Wraz z nimi na scenie pojawił się ogień i kłęby dymu. Ludzie oszaleli. Muzyka zespołu, zdecydowanie wyzwala w nich najdziksze reakcje. Co ciekawe, pierwsze rzędy przy barierce, o dziwo nie były okupowane przez roześmiane nastolatki, a niemalże przez samych panów.

Rytmiczna, skoczna muzyka disco polo, urozmaicona dosadnymi tekstami, cieszy przeróżnych ludzi, czego przykładem był koncert w Stodole. Na imprezę przyszli i młodzi i starzy. Stodołą wypełniały pary trzymających się za ręce i grupy chłopaków w dresach szukających zaczepki. Nie zabrakło też godnych naśladowców "figofagotowego" image'u. Panowie stanowiący na oko 80% ludzi, bawili się w ortalionowych dresach, wzorzystych koszulach, kaszkietach, białych podkoszulkach, z podoklejanymi wąsami.

Być może Polacy zawsze mieli słabość do słuchania muzyki disco. Ciesząca się złą sławą kiczu, muzyka rodem z Disco Relax, była narodowym wstydem. Bracia Figo Fagot ubrali ją w szaty pastiszu, mocniejszego brzmienia, dodali buchające ognie i fajerwerki. Można by wnioskować, że pod pretekstem traktowania disco polo jako żartu, nie ma już ludziach takiego poczucia obciachu.