Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skorża chce pokazać, że ma patent na Śląsk Wrocław

Hubert Zdankiewicz
Maciej Skorża
Maciej Skorża Polskapresse
Wiem, że mamy szansę zostać liderem, choć - szczerze mówiąc - pomyślałem o tym dopiero, gdy jechałem na stadion. Dawno w Legii tego nie doświadczyliśmy, w ogóle po raz ostatni drużyna prowadzona przeze mnie liderem była rok temu [Wisła Kraków - red.] - mówi przed piątkowym meczem ze Śląskiem Wrocław trener stołecznej drużyny Maciej Skorża (początek o godzinie 20, transmisja w Canal+ Sport).

- Byłoby to miłe uczucie, nawet jeśli będzie trwało tylko 24 godziny, ale tak naprawdę będzie to tylko niezbyt istotny element tych rozgrywek. Nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy na pierwsze miejsce wskoczyli dopiero 29 maja - dodaje Skorża.

Czytaj też: Cabral: Legia będzie mistrzem już teraz

Jesienią ubiegłego roku prowadzona przez niego Legia pokonała Śląsk na wyjeździe 1:0 po golu Macieja Rybusa. Wtedy jednak zespół z Wrocławia prowadził jeszcze Ryszard Tarasiewicz. Odkąd zastąpił go Orest Lenczyk, Śląsk jeszcze w lidze nie przegrał, a kilka dni temu omal nie ograł na wyjeździe Jagiellonii. Remis 1:1 zespół z Białegostoku zawdzięcza głównie sędziemu Robertowi Małkowi, który podyktował dla gospodarzy bardzo wątpliwy rzut karny.

Jedynej porażki doznał w Pucharze Polski (w 1/8 finału, w październiku). Znów z Legią i znów na własnym terenie - 1:2, po dwóch trafieniach Sebastiana Szałachowskiego.

- To zespół z dobrą organizacją gry, silną drugą linią i skrzydłowymi. Mają szeroką ławkę. Musimy mieć ten mecz pod kontrolą od pierwszej do ostatniej minuty. Koncentracja nie może ulecieć w ostatnim kwadransie gry, bo ci, którzy wejdą na boisko, będą stanowili duże zagrożenie dla naszej bramki. Spodziewam się dość defensywnej gry Śląska, z nastawieniem na kontry. Dobrze im to wychodziło w meczu z Jagiellonią - ocenia rywali Skorża. Dodaje, że najważniejsze będzie jednak nie to, jak zagra rywal, lecz to, czy jego piłkarze pokażą taką samą determinację i wolę walki, jak w wygranych w ubiegłą niedzielę 1:0 derbach Warszawy. Nie będzie to łatwe, nie tylko dlatego, że tym razem zabraknie leczącego kontuzję Rybusa.

Utrudnieniem dla Legii będzie z pewnością czwartkowa decyzja Komisji Ligi Ekstraklasy SA, która zadecydowała, że Trybuna Północna (to na niej zasiadają najbardziej fanatyczni kibice) stadionu przy Łazienkowskiej będzie w piątek zamknięta. Na Legię nałożono również karę w wysokości 15 tysięcy złotych. To efekt zachowania fanów podczas meczu z Polonią (w 91. minucie na murawę rzucono race i sędzia był zmuszony do przerwania gry), za co kara z pewnością się należała. Jej surowość zbulwersowała jednak działaczy stołecznego klubu.

- Biorąc pod uwagę konsekwencje orzeczenia Komisji Ligi, faktyczna kara dla Legii to kilkaset tysięcy złotych. Tego w historii naszej ligi jeszcze nie było. To pierwsze tego typu zdarzenie na naszym stadionie i nie rozumiemy surowości tej kary. W podobnych przypadkach inne kluby karane były jedynie karami finansowymi. Najwyższa z nich w tym sezonie wynosiła 30 tysięcy złotych. Będziemy z pełną stanowczością walczyć z chuligaństwem na naszym obiekcie. Nie godzimy się - co wielokrotnie udowodniliśmy - na łamanie przepisów, ale uważamy, że receptą na poprawę bezpieczeństwa nie jest z pewnością zamykanie stadionów. Dziś zamiast wsparcia ze strony ligi zawodowej dostaliśmy nożem w plecy - skomentował decyzję o karze rzecznik prasowy Legii Michał Kocięba.

Niezadowolony był również Skorża. - Chcielibyśmy zagrać przy wypełnionych trybunach i dopingu. Coraz bardziej umiemy to wykorzystywać, to nasz coraz większy atut. Zamknięcie trybuny to dla nas bardzo duża strata - powiedział. Podkreślał jednak, że mimo to jest optymistą. - Nie chcę mówić, że to trudny mecz, bo to truizm i wiem, że nikt nie lubi, kiedy trener Legii tak mówi. Mamy atuty, żeby narzucić rywalowi swój styl. Liczę, że tak będzie - podkreślał.

Oprócz Rybusa w kadrze na mecz ze Śląskiem zabrakło Alejandro Cabrala, Dicksona Choto i Artura Jędrzejczyka (wszyscy leczą kontuzje). Znalazł się w niej natomiast Felix Ogbuke, o którym jedna z gazet napisała w czwartek, że bił żonę (a ona jego), oszukiwał działaczy, nadużywał alkoholu i wdał się w bójkę w pubie.

- Jak mu o tym powiedziałem, to się rozpłakał. Jak można pisać takie teksty, oparte na wypowiedziach anonimowych rozmówców - mówił po konferencji prasowej poirytowany Skorża, który na znak protestu nie chciał w jej trakcie odpowiadać na pytania dziennikarzy tego tytułu.

Śląsk przyjechał do Warszawy osłabiony brakiem trzech zawodników z podstawowej jedenastki - Amira Spahicia, Sebastiana Dudka i Krzysztofa Wołczka. W ataku po odejściu do Jagiellonii skonfliktowanego z Lenczykiem Vuka Sotirovicia zagra Łukasz Gikiewicz. Do Warszawy przyjechał ponadto serbski napastnik Ljubisa Vukelja, który podpisał ze Śląskiem kontrakt do końca sezonu.

- Nie stoimy na straconej pozycji i stać nas na jeszcze lepszy rezultat niż w Białymstoku - zapowiada Przemysław Kaźmierczak. Wtóruje mu Sebastian Mila. - W tej lidze każdy jest w naszym zasięgu, a więc Legia także - uważa kapitan Śląska.

Współpraca: M. Wiśniewski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto