Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Monitoring patrzy na nas

Teraz Słupsk
Teraz Słupsk
Podglądanie miejskimi kamerami ma swoich zwolenników i przeciwników. Tymczasem od początku roku wykryto dzięki monitoringowi blisko 2 tys. wykroczeń. Te liczby przemawiają wyłącznie za jego rozbudową. A co można zobaczyć miejskim okiem?

Psy załatwiające się na trawnikach i deptakach, puszczanie dyma pod tabliczką z zakazem, parkowanie w miejscach niedozwolonych, kradzieże kwiatów z miejskich klombów... A do tego cały panteon przedziwnych zachowań nieprzystających "kulturalnemu" człowiekowi.
To tylko czubek góry naszych dokonań pod wpływem alkoholu, czy chociażby ot tak, dla draki. A przecież wszyscy w wersji oficjalnej jesteśmy kulturalni i dobrze ułożeni - to, że ukradkiem podłubiemy sobie w nosie czy nasikamy na ścianę "Adamka" raczej nie zmieni dobrego mniemania o nas samych. No chyba, że dotrze do nas świadomość, że w takich mało chlubnych momentach mamy świadka
Patrzą na nas kamery
Miejski monitoring działa już od kilku lat. Przez całą dobę kamery obejmujące swoim zasięgiem rejon starego miasta obserwują ulice i chodniki. Przyzwyczailiśmy się do ich. Wiemy, że są, wiemy gdzie są, wiemy po co są. Ale czy na pewno? Centrum dowodzenia słupskiego monitoringu miejskiego mieści się w komendzie policji przy ulicy Reymonta. Obsługą zajmują się cywilni pracownicy, żartobliwie nazywani przez policjantów "bigbraderami". Każdy z nich ma jednak za sobą wiele lat pracy w służbach mundurowych, i jak pokazuje praktyka takie doświadczenie procentuje - "policyjny nos" dodatkowo uzbrojony w kamerę sprawnie potrafi wyłowić z tłumu potencjalne zagrożenie.
Szkiełkiem i okiem
Przeciętny człowiek na widok wycelowanego w niego obiektywu kamery zazwyczaj sztywnieje. W głowie zaczyna się gonitwa myśli - o rany, a co z moimi włosami, w co ja się ubrałam. Nerwowymi ruchami przygładzamy włosy, poprawiamy ubrania, ustawiamy się z "ładniejszego profilu". Serce galopuje, nogi miękną w kolanach, na policzki wypełza rumieniec. Sprawa przedstawia się zupełnie inaczej, kiedy nie zdajemy sobie sprawy, że nasze poczynania są obserwowane.
Obywatelu - nie sikaj na bankomat!
- Nic mnie już nie zdziwi - twierdzi Mariusz, jeden z czwórki panów obsługujących monitorujący sprzęt . - Widzieliśmy już naprawdę przedziwne sytuacje. Parę uprawiającą bez żenady seks na chodniku, tuż pod kamerą oczywiście. Mężczyzna wypłacający jedną ręką pieniądze z bankomatu, a drugą pomagający sobie przy sikaniu na ścianę poniżej. Miał fundusze od razu na mandat. Inny pan beztrosko toczący przed sobą kamienną kulę skradzioną z chodnika przy ulicy Bema był mocno zdziwiony w trakcie zatrzymania. Przecież pusto na ulicy było...
Lubimy być niegrzeczni...
... kiedy nikt nie widzi, przynajmniej nam się wydaje, że nikt nie widzi.
Szybki rekonesans otoczenia, rzut oka w prawo, w lewo, nie ma nikogo? Super, można spokojnie podelektować się zimnym piwkiem wyciąganym ukradkiem z reklamówki.
- Młody mężczyzna przyłapany przez nas na piciu alkoholu w miejscu publicznym, stwierdził, tłumacząc się, że bardzo dobrze wiedział o obecności kamery - mówi funkcjonariuszka patrolu pieszego, który piwosza przyłapał na gorącym uczynku (dane sympatycznej pani mundurowej także do wiadomości redakcji) - Niektórzy tak mają, to pewien sposób na podniesienie adrenaliny.
Prosimy o uśmiech
Uśmiechnięci będziemy ładniej wyglądać na zdjęciu dostarczonym pod nasz adres wraz z mandatem za parkowanie w niedozwolonym miejscu. Ulubionym miejscem i kierowców i monitorujących jest chodnik przed apteką Ratuszową.
- Robimy zdjęcie pojazdowi stojącemu około trzech minut - tłumaczy Marian. - I staramy się, żeby kierowca z samochodem znaleźli się na jednej fotce. To dowód nie podlegający żadnym dyskusjom i tłumaczeniom.
Rekordzista w łamaniu przepisów o ruchu drogowym na zaledwie kilkumetrowym odcinku na ulicy Sienkiewicza zaliczył 18 punktów karnych i wysoki mandat. Na otarcie łez pozostała piratowi pamiątkowa fotografia.
Lubimy zaglądać pod kołderkę
Rozmowa z socjologiem Sebastianem Zdończykiem
Czy lubimy podglądać innych?
- Wszyscy bardzo dobrze pamiętamy zamieszanie wśród narodu w trakcie pierwszej edycji Big Brothera. Program podzielił Polaków na zwolenników i na przeciwników. Wielbiciele czyli po prostu podglądacze pasjonowali się sztucznie reżyserowanymi i podkręcanymi emocjami uczestników. Powód? Po prostu jesteśmy wścibscy i lubimy zaglądać innym pod kołderkę. Porównujemy siebie, swoje zachowania czy sytuacje sobie znane do tych dziejących się na telewizyjnym ekranie i myślimy sobie - nie jest ze mną tak najgorzej.
A jak działa podglądanie w drugą stronę? Wiem, że lubimy podpatrywać bliźnich, czy sami lubimy być obserwowani?
- Sceny we wszystkich tego typu programach są jednak w sporej części reżyserowane. Podglądamy za zgodą i wiedzą podglądanych. W druga stronę włącza nam się mechanizm obronny, bo przecież narusza się naszą intymność, wkracza w sferę osobistą. Nie możemy popadać w paranoję. Teraz większość miejsc publicznych jest monitorowana: sklepy, centra i galerie handlowe. Możliwości technologicznych inwigilacji jest mnóstwo.
Jednym słowem nie powinniśmy stresować się obecnością kamer w naszym życiu?
- W końcu musimy być świadomi, że miejski monitoring służy do wychwycenia i napiętnowania zachowań niezgodnych ze społecznymi normami. Kamera ma zadanie dyscyplinujące niesfornych, a oglądający i obserwowani muszą mieć dystans.
Mam już ulubieńców
Andrzej Michalski, pracownik monitoringu
- Po latach pracy w policji patrzę na ludzi trochę inaczej niż laik. Potrafię wychwycić zachowujących się podejrzanie, widzę to w ruchach, w spojrzeniach. Często kamerę kieruje na grupki młodzieńców, robię zbliżenia twarzy, a nuż może okazać się, że w pobliżu było pobicie. Kamera zastępuje czasami telefon alarmowy, widzę, że dzieje się coś złego i od razu w to miejsce jedzie patrol policji, ewentualnie straż pożarna czy pogotowie jednocześnie. Obserwujemy szczególnie miejsca z racji swojego przeznaczenia bardziej narażone na chuligańskie wybryki czy poważniejsze przestępstwa takie jak sklepy sprzedające w nocy alkohol czy dyskoteki. Po tylu latach pracy mam swoich ulubieńców, czasami przechodząc ulicą chcę im powiedzieć dzień dobry.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto