Od godziny 16-ej Starówka zaczęła napełniać się mieszkańcami miasta. Pierzaste, gęste chmury nie przerażały, bo atrakcji jak w worze bez dna. Między chmurami i gołębiami przesuwała się motolotnia i jak z rogu obfitości sypała cukierkami (40 kg!). Dzieciaki, a i ci starsi mieli radochę.
Na prowizorycznej scenie czerwonego placu berbecie w strojach krakowskich rozpoczęły festyn. Z przytupem i werwą rozruszały widownię :) Od strony hal garncarza otoczyła gromadka widzów i z podziwem obserwowała jego migające ręce. Gdy się szło w stronę Ratusza to nowa restauracja postawiła na degustacyjną reklamę - serwowano gratis szczupaka w sosie koperkowym. Mmiam. Po kilku minutach można było posmakować pierogów.
Stoisko przy stoisku. Muzeum Drozdowskie przyciągało gawędą i pokazami ryb, Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi skupiał przy swoim stoisku całe rodziny. Okazy zwierząt i ptaków wzbudzały ogromne zainteresowanie, Tuż przy nich na chętnych czekały rowery. Rajd rowerowy znalazł wielu chętnych. Obok stały kajaki i bus, który zainteresowanych spływem kajakowym miał dowieźć nad rzekę. Wszystko za darmo.
Muzeum Rolnicze w Ciechanowcu swoim stanowiskiem przyciągało starsze osoby, ale i tych młodszych też. Za nimi pszczelarze oferowali tegoroczne miody. No i... nalewki domowe! Zochy nie widziałam :))) Panowie chętnie degustowali napitki. Panie tłumnie otoczyły stoisko z ziołami, gdzie serwowano tartinki z różnymi pastami z ziół. Te z ciecierzycą były smakowite!
A dzieci? No te się wyżywały nie tylko na batucie, ale przede wszystkim w zamalowywaniu kolorową kredą ogromnych połaci jezdni :) Niesamowite wrażenie zrobiła orkiestra dęta z Zambrowa grająca najnowsze przeboje i standardy. Huczne owacje i oklaski zasłużone! Myślę, że część męskiej widowni głośniej oklaskiwała piękne mażoretki :) Pokaz rzeczywiście wspaniały! Na scenie zabrzmiały piosenki w wykonaniu naszych młodych, utalentowanych wokalistów...
Przy stoliku obok hal zauważyłam Annę Marię w otoczeniu dużej grupy. Zochę Wiarusa widziałam tylko raz: na kiermaszu kwiatowym. Szukałam jej przy stoisku z nalewkami. Słowa panie Stanisławie dotrzymała. Tam jej nie było! Zauważyłam tylko dwie panie konsumujące lody. Jedna skojarzyła mi się z panią Zosią.
Prawie dwie godziny beztroskiej zabawy i może to przez paralotniarza, który naruszył mir niebios nagle zachmurzyło się i ulewny deszcz wpędził widzów pod parasole i filary. Na scenie młodzi piosenkarze, nie zważając na deszcz, kończyli śpiewać kolejny przebój. Zastanawiałam się, co zrobił peleton rowerowy, który tuż przed ulewą wyjechał w trasę. Co zrobili kajakarze, którzy pojechali na spływ? Rowerzyści zapewne gdzieś się schowali, ale kajakarze?
Zrezygnowałam z ciężkim sercem z dalszych atrakcji. Rozmach i różnorakość propozycji to zasługa organizatorów . Już dawno nie widziałam, żeby Stary Rynek tak ożył! Pomyślałam o podobnej akcji naszego MM-owicza Scrappy Coco i wtedy też pogoda zrobiła psikusa. Nie tylko pogoda zawiodła. Zawiedli też ludzie, którzy byli aktywni tylko internetowo.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?