Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Taką Legię trzeba zwyczajnie rozgonić

Cezary Kowalski
Zwycięstwo drugiej w tabeli Jagiellonii nad Górnikiem i porażka prowadzącej Wisły ze Śląskiem sprawiała, że w Białymstoku znów zaczęto liczyć punkty, analizować tabelę, terminarz i przymierzać się do pierwszego w historii klubu mistrzostwa Polski. Drużyna Michała Probierza wyraźnie złapała drugi oddech i ma już tylko trzy punkty straty do naprawdę bardzo przeciętnie grającej Wisły.

- Do golenia zostały nam Polonia Bytom, Widzew, Polonia Warszawa, Legia, Korona, Cracovia i Ruch. Jedyny naprawdę poważny rywal na drodze to... Polonia - usłyszeliśmy od jednego z kluczowych działaczy Jagiellonii.

Gdyby ktoś jeszcze kilka miesięcy temu powiedział, że Polonia to poważny rywal, a nie wymienił wśród tych, z którymi trzeba się liczyć, Legii, można by się popukać w głowę. Sytuacja warszawskich zespołów zmieniła się radykalnie. Wyśmiewana słusznie Polonia właśnie wygrała czwarty mecz z rzędu (z Arką 4:0). Co oznacza, że trener Jacek Zieliński wygrał ze swoim zespołem po powrocie wszystkie mecze i jest już na czwartym miejscu w tabeli. Gdyby Józef Wojciechowski dał taką swobodę jak Zielińskiemu jakiemukolwiek z poprzednich trenerów, powstrzymał swoje zapędy i nie ingerował w sprawy drużyny aż tak bardzo, zapewne walczyłby teraz o tytuł.

Czytaj też: Kamila Wójcik wybrana na najpiękniejszą "Legionistkę"

Bakero, Janas, Bos, Stokowiec, cokolwiek by mówić o ich klasie i sposobie prowadzenia drużyny, nie byli w stanie nawet złapać oddechu, a już z hukiem byli wyrzucani. Dopiero doprowadzenie zespołu na skraj przepaści skłoniło właściciela do refleksji. Dzięki temu pierwszy raz w tym sezonie rozparty w loży VIP-ów, popalający cygaro i wyraźnie rozpromieniony mógł być dumny ze swojego piłkarskiego biznesu. Mało tego, wyprzedził lokalną konkurencję z potężnego koncernu ITI.

Legia przegrała 11. mecz w sezonie! i spadła na siódme miejsce w tabeli. Tym razem z Lechią w Gdańsku 1:2. W ostatnich sześciu spotkaniach drużynie Skorży udało się zdobyć tylko jeden punkt. Powiedzenie, że jest to rezultat żenujący, nie oddaje dokonań tej drużyny. Tylko ostatnia w tabeli Cracovia przegrała więcej spotkań. Czy ktokolwiek pamięta gorszy bilans Legii?

Znęcanie się nad ekipą z Łazienkowskiej to obecnie nic oryginalnego. Jest pośmiewiskiem dla całej Polski i dla każdego sympatyka Legii korzystniejsze byłoby już zakończenie tego haniebnego sezonu. Grać jednak trzeba i można jeszcze oczekiwać siedmiu kolejnych porażek. Trener Skorża od dawna robi dobrą minę do złej gry. Robi, co może, aby poprawić wizerunek drużyny, wciskając mediom kit. Że momentami grali nieźle, że przegrali pechowo, że sędzia coś sknocił. No a poza tym, to Legia koncentruje się teraz na finale Pucharu Polski, do którego dotarła.

Czytaj też: Pseudokibic Legii usłyszał zarzuty za uderzenie piłkarza

To paradoks, ale obecny sezon trener będzie mógł jeszcze obwieścić jako udany. Jeśli Legia jakimś cudem ogra Lecha, to zdobędzie cenne trofeum, awansuje do europejskich pucharów i jeszcze będzie można jakiś czas ludzi mamić.

Ewentualny zdobyty puchar tylko jednak zaciemni obraz tej drużyny. Tutaj już nie ma czego poprawiać, dokonywać delikatnych korekt, lukrować rzeczywistości, pięknie opakowywać wybrakowany produkt. To towarzystwo trzeba rozgonić. Im wcześniej właściciele klubu się o tym przekonają, tym stracą mniej kasy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto