Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragiczna „Bajka”. Trudna obrona przyczółka czerniakowskiego i niejasna rola „berlingowców”

Redakcja
"Berlingowcy" przeprawiają się przez rzekę
"Berlingowcy" przeprawiają się przez rzekę Domena publiczna
Dowódcy powstania - na początku września - czekali na wsparcie ze wschodu. Pomóc mieli Rosjanie oraz 1 Armia Wojska Polskiego generała Zygmunta Berlinga. Jak to się skończyło pokazała historia. Dalsza część artykułu poniżej,

Długo liczyli na pomoc...
Dowódcy powstania liczyli na pomoc Rosjan oraz 1 Armii Wojska Polskiego generała Zygmunta Berlinga. Na Czerniaków wysłano zatem elitarne zgrupowanie „Radosław”, które miało wesprzeć walczących tam od 1 sierpnia żołnierzy zgrupowania „Krystyna”. Dowódcy powstania liczyli, że uda się połączyć siły. Kluczowe stało się zatem umożliwienie bezpiecznej przeprawy.

- Pułkownik Radosław wiedział, że musimy bronić dostępu do Wisły, a Niemcy nas chcieli odbić [od rzeki - red.] - wspomina Czesław Zaborowski ps. „Lalka”.

Rzeczywiście, wsparcie przyszło - 16 września. Na Czerniaków przeprawiły się trzy bataliony z armii Berlinga (w sumie 1200 żołnierzy), a także oddziały z ckmami, moździerzami i działkami przeciwpancernymi. Niemcy do boju rzucili grupę Dirlewangera oraz dwa bataliony 34 regimentu Schutzpolizei - ponad tysiąc doświadczonych żołnierzy. Teren przyczółka zdobyty przez powstańców powoli się kurczył. Historycy opisują, że popełniono błędy dowódcze. Tymczasem gen. Berling widząc ogromne straty (w sumie na przyczółkach w ciągu pięciu dni zginęło 1,8 tys. „berlingowców”) zrezygnował z dalszego wsparcia walczących na Czerniakowie. Z przyczółka, w związku z brakiem nadziei na wygraną, wycofali się też żołnierze „Radosława”. Nocą z 19 na 20 września przeszli kanałami na Mokotów.

Tymczasem Niemcy na front rzucili kolejne bataliony wsparte czołgami. Pozostali powstańcy, wspierani przez nielicznych już „berlingowców” znaleźli się w tragicznym położeniu. Szczególnie ci, do których nie dotarł rozkaz „Radosława”.

- Już na przyczółku była tragedia, nie mieliśmy co jeść a najgorzej, że nie mieliśmy co pić. To była makabra. Niemcy obrzucali nas granatnikami, bertami, obrzucali nas różnego rodzaju szafami ryczącymi, krowami ryczącymi i [pociski] zapalające i burzące… - wspomina „Lalka”. Żołnierze mieli zostać ewakuowani z 23 na 24 września. Pontony z drugiego brzegu nie przypłynęły. Powstańcy trafili do niewoli niemieckiej. Ale nie wszyscy. Czesław Zaborowski wspomina, że nocą zamiast do niewoli trafili do „Bajki”. Był to zatopiony bocznokołowiec, którego część wystawała znad tafli wody. Najpierw chcieli się przeprawić nim na Pragę, ale nie dali rady. Niemcy tłukli w nich z granatników. Pół-wrak wrócił w okolice przyczółka. Tam był schronieniem dla 40-50 osób oraz magazynem broni.

Zobacz też:

Pokolorowane Powstanie Warszawskie. Te zdjęcia pokazują jego wszystkie tajemnice [ZDJĘCIA]

Pokolorowane Powstanie Warszawskie. Te zdjęcia pokazują jego...

Niemcy zabrali ich stamtąd dopiero 2 października. Już po upadku Powstania Warszawskiego. „Berlingowcy” zdążyli ewakuować część swoich. Powstańcom nie pozwolili płynąć. Zresztą nawet gdyby im się udało nie czekałby ich dobry los.

- Ponieważ widziałem pomoc Armii Czerwonej na Przyczółku Czerniakowskim, to mogłem powiedzieć tylko jedno, że chcieli, żebyśmy wszyscy wyginęli - czytamy we wspomnieniach Czesława Zaborowskiego „Lalki”.


od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto