Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Azotów Puławy odchodzi do Piotrkowianina

redakcja
redakcja
redakcja
Rozmowa z Piotrem Dropkiem, byłym trenerem piłkarzy ręcznych Azotów, przyszłym szkoleniowcem Piotrkowianina Piotrków Trybunalski

Piotr Dropek nie poprowadzi Azotów w nowym sezonie. W nagrodę za utrzymanie ekstraklasy w Puławach młody trener zmieni pracodawcę. Czyżby nasz szkoleniowiec cieszy się większym powodzeniem w Centralnej Polsce niż rodzinnym mieście. Wygląda na to, że tak, bo po "coacha na dorobku” zdecydował się sięgnąć Piotrkowianin. Dropek będzie mógł pracować na własny rachunek, a trzeba przyznać, że w Piotrkowie poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. Jego nowy klub na pewno nie będzie rozdawał kart w lidze.
 
• Piotr, Piotrków, Piotrkowianin?
– Tak. Otrzymałem z Piotrkowianina konkretną ofertę i zdecydowałem się podjąć to wyzwanie. W nowym klubie rozpocznę pracę od lipca. Przykro mi odchodzić z Puław, ale chcę się rozwijać. To dla mnie najważniejsze. W Azotach byłem pierwszym trenerem, mogłem zostać jako asystent, ale to byłby krok w tył. Czy postąpiłem dobrze? O tym przekonam się za jakiś czas.
 
• W Puławach zapowiada się silny zespół, w Piotrkowie będzie walka o utrzymanie.
– Na dziś tak właśnie wygląda sytuacja. Nie ukrywam, że nie będzie wcale łatwo, bo z zespołu odeszło kilku zawodników. Wstrzymałbym się jeszcze z rozmową o konkretnych celach na sezon. W tej chwili to utrzymanie, ale przecież kadra nie jest jeszcze skompletowana. Może okazać się, że uda się stworzyć ciekawy kolektyw i zagramy o coś więcej.
 
• Dlaczego Azotów nie może prowadzić trener z Puław?
– Kilkakrotnie zgłaszałem chęć pracy. Zarząd i prezes mają inną koncepcję i ja to szanuje.
 
• A może chciał pan 300 procent podwyżki?
– Nie (śmiech). Pieniądze w tym wszystkim naprawdę nie są najważniejsze. Jestem młodym trenerem i ciągle jestem głodny wyników. Najwyżej w hierarchii stoi rozwijanie siebie i swoich umiejętności, później satysfakcja z wykonywanej pracy, a gdzieś na kolejnych miejscach kwestie finanse. Tutaj o pieniądzach nie było wcale mowy.
 
• To może za głęboko wdepnął pan na poletko prezesa Jerzego Witaszka?
– Tak na prawdę to pytanie do prezesa. Jeśli chodzi o mnie to nie wydaje mi się, żeby był między nami jakiś konflikt. Zawsze podkreślam, że mam określony pogląd na funkcjonowanie klubu. Musi być podział kompetencji. Trener jest od prowadzenia zespołu i szkolenia, prezes i zarząd od spraw organizacyjnych i pozyskiwania środków na funkcjonowanie klubu, a kierownik sportowy dba o sprzęt i sprawy drużyny. Każdy powinien odpowiadać za działkę, którą się zajmuje.
 
• Były zastrzeżenia do pana pracy w Azotach?
– Nie zajęliśmy zakładanego wcześniej miejsca w lidze, więc zarząd miał powody do braku satysfakcji. Nie ma co usprawiedliwiać się przeszkodami czy kontuzjami, ale nasza sytuacja w momencie odejścia trenera Kamielina nie była za wesoła. Udało się nam jednak pozbierać.
 
• A może cel był mało realny?
– Chyba był do zrealizowania. Mimo, że startowaliśmy ze słabej pozycji, to zabrakło nam bardzo niewiele, aby się w tej ósemce znaleźć. Walczyliśmy do końca, ale zabrakło bardzo niewiele. Gdyby udało się wygrać dwa zremisowane mecze, nie było by gry o utrzymanie.
 
• Miał pan duży wpływ na dobór zawodników?
– Tak, gdy obejmowałem zespół podziękowałem niektórym piłkarzom. Później sam dobierałem nowych. Oczywiście ich pozyskanie było konsultowane z zarządem, w końcu to on wykłada pieniądze na transfery.
 
• A kontakty z zawodnikami?
– Były dobre, przynajmniej ja je tak oceniam. Mieliśmy ze sobą kontakt. Bardzo miło wspominam całą kadrę. To niezła grupa zawodników.
 
Rozmawiał Paweł Grzegorczyk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto