Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Triumf Polonii Warszawa. Wygrali z Arką Gdynia

Redakcja
Fot. Grzegorz Jakubowski / Polskapresse
Warszawianie wygrali czwarty mecz z rzędu. Podopieczni Zielińskiego są już tuż za podium.

Śmiali się z nich, wyszydzali (my również bijemy się w piersi), ale odkąd właściciel Polonii Warszawa Józef Wojciechowski zamilkł, a na ławkę trenerską wrócił Jacek Zieliński, to pozytywnych efektów zmian nie ma końca. W Wielką Sobotę poloniści sprawili wielkie lanie Arce Gdynia (4:0) i drużyna, która przed startem rundy wiosennej miała bronić się przed spadkiem, teraz jest na czwartym miejscu w tabeli.

Przy Konwiktorskiej tematu europejskich pucharów wciąż jednak unikają jak ognia. - Kiedy przychodziłem tutaj cztery tygodnie temu, to był tu pożar, wielkie przerażenie. Polonia broniła się przed spadkiem. Po tym miesiącu, a nawet wcześniej, media widzą nas w walce o europejskie puchary. Super, ale w szatni czy w całym klubie nie ma na ten temat żadnej dyskusji - tonował nastroje trener Zieliński.

Czytaj także: 23. kolejka Ekstraklasy: Polonia Warszawa pokonała Arkę Gdynia 4:0

- Nie patrzymy, co dzieje się z formą Wisły, Jagiellonii czy jakiejkolwiek innej drużyny. Dla nas najważniejszy jest najbliższy mecz. Teraz była to Arka, a za tydzień będzie Śląsk [sobota, 30 kwietnia, godz. 19.15 - red.]. Jak większość Polaków żyjemy z tygodnia na tydzień. A co z tego wyjdzie? Zobaczymy, gdy sezon się skończy - chłodno stwierdził szkoleniowiec Czarnych Koszul, dla którego potyczka z Arką była czwartym meczem po powrocie na Konwiktorską i czwartą wygraną.

Dodać jednak trzeba, że piłkarze z Gdyni byli jak dotąd najsłabszą ekipą, z którą mierzył się zespół Zielińskiego. Mecz był strasznie jednostronny. Arka w żadnym elemencie nie przypominała drużyny, która tydzień temu w bardzo dobrym stylu ograła Cracovię (3:0). W sobotę ani razu nie zagrozili bramce Sebastiana Przyrowskiego. Raz z daleka próbował Paweł Zawistowski, ale piłki po jego strzale trzeba było szukać na Dworcu Gdańskim. Ich defensywa przypominała ser szwajcarski. Z taką formą na pewno nie utrzymają się w ekstraklasie.

Czytaj także: Piknik Polonii w Bytomiu. Łatwe zwycięstwo "Czarnych Koszul"
Z kolei gospodarze powinni wygrać wyżej. Już po kilkudziesięciu sekundach bramkę mógł zdobyć Daniel Gołębiewski, który zaczął mecz w pierwszym składzie, bo Artur Sobiech jest kontuzjowany, a Euzebiusz Smolarek pauzował za czerwoną kartkę z meczu z Lechem Poznań.

24-letni napastnik szansę na zadomowienie się w jedenastce na dłużej zmarnował jednak okrutnie. Gdy powinien podawać - strzelał, gdy strzelać - robił to w najgorszy możliwy sposób. Podobną nieskutecznością popisał się wprowadzony za Gołębiewskiego Łukasz Teodorczyk. - Wszedł i miał ze cztery sytuacje. Piłka go szuka, ale żeby tego szczęścia nie było za wiele, to na razie jest nieskuteczny - ocenił Zieliński.

Fani Polonii nie mają się jednak o co martwić. W trzecim meczu z rzędu drużyna nie straciła gola, a mimo absencji lub nieporadności napastników, świetnie spisuje się ich druga linia. Zwycięski marsz powinien trwać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto