Żelazny Most... Taką nazwę (pochodzącą od wsi leżącej w pobliżu) nadano największemu w Europie (drugiemu w świecie) składowisku odpadów poprodukcyjnych pochodzących z kopalni Zagłębia Miedziowego, które uruchomiono w 1977 roku. Każdego roku rurociągami trafia tutaj wraz z wodą ponad 25 milionów ton zmielonej drobno rudonośnej skały, z której w procesie przeróbki "wypłukano” miedź, srebro, złoto, platynę, pallad, ren – metale, które produkuje miedziowy koncern.
Jak piękne jezioro
Na mapach to miejsce leżące w trzech dolnośląskich gminach (Rudna, Polkowice, Grębocice) tuż przy granicy Lubuskiego, wygląda jak jezioro w kształcie nerki. Podobnie ukazują je zdjęcia z lotu ptaka publikowane w folderach KGHM Polska Miedź S.A. Błękitna tafla wody i otaczające ją szerokie piaszczyste plaże, pod którą już dawno zniknęły wsie: Kalinówka, Pielgrzymów i Barszów. Razem to 1,4 tys. hektarów. Sęk w tym, że otoczone wałem o długości ponad 14 km jeziorko leży na wysokości kilkudziesięciu metrów powyżej otaczających je miejscowości. Z każdym kolejnym rokiem eksploatacji to oczko wodne jest coraz wyżej, tak jak coraz wyższe są otaczające je wały.
Przerwanie obwałowań, które tworzone są i ciągle podwyższane z deponowanego w zbiorniku urobku (np. na skutek silnego wstrząsu tektonicznego, zamachu terrorystycznego lub długotrwałej ulewy), miałoby katastrofalne skutki dla okolicznych miejscowości. Setki milionów metrów sześciennych błota kilkumetrową falą zalałyby w kilkanaście minut Rudną i inne okoliczne miejscowości, znosząc po drodze wszystko, co stanęłoby na drodze tego żywiołu.
To jedyne realne, choć tylko potencjalne, katastrofalne zagrożenie jakie stwarza to składowisko – uciążliwe (pylenie, nadmierne zasolenie nadmiaru wody zrzucanej do Odry), ale bezpieczne. Tak twierdzą eksperci, międzynarodowe grono naukowców z Włoch, Wielkiej Brytanii, USA, Norwegii i Polski, które nadzoruje rozbudowę składowiska. Bo docelowo pomieścić ma ono aż miliard metrów sześciennych kopalnianych odpadów i – jako jedyne w KGHM – stanowi o być, albo nie być produkcji miedzi i towarzyszących jej metali w najbliższych kilkudziesięciu latach.
Mądry Polak po szkodzie…
W KGHM wyciągnięto wnioski z katastrofy, jaka miała miejsce w Iwinach koło Bolesławca w nieczynnym już Starym Zagłębiu Miedziowym. 13 grudnia 1967 roku około 3 w nocy woda i odpady zgromadzone w zbiorniku poflotacyjnym miejscowej kopalni miedzi, wielokrotnie mniejszym od Żelaznego Mostu, przerwały otaczający go wał.
Przez głęboką na ponad 23 metry wyrwę, która osiągnęła szerokość ponad 130 metrów, na leżące poniżej miejscowości w dolinie rzeki Bobrzycy runęła sześciometrowa błotna lawina. Dotarła aż 19 km od zbiornika. Pod 1,5-2 metrową warstwą błota znalazły się wsie: Iwiny, Raciborowice Dolne, Lubków, Tomaszów Bolesławiecki, Kraśnik i Dąbrowa. Śmierć w tej błotnej topieli poniosło 18 osób, ponad 500 odniosło obrażenia. Na zalanym obszarze znalazło się 121 domów mieszkalnych, 407 budynków gospodarczych, drogi i tory kolejowe.
Główną przyczyną katastrofy były błędy w lokalizacji i sposobach eksploatacji zbiornika. Woda w nim zgromadzona sięgała obwałowań, podmywając je tworzyła niewidoczne przecieki, które systematycznie osłabiały wytrzymałość zapór. O szerokich plażach oddzielających lustro wody od wałów, tak jak ma to miejsce współcześnie na Żelaznym Moście, wówczas nie myślano. Bezpośrednio przed katastrofą odnotowano niewielki wstrząs tektoniczny (rzecz zwyczajna na obszarach kopalnianych), który mógł przyspieszyć destrukcję osłabionej piaskowej zapory.
Autor: Grzegorz Żurawiński/ Gazeta Lubuska
Źródło: Żelazny Most: W tym jeziorze znajduje się prawdziwa trucicielska mieszanka
STUDIO EURO 2024 ODC. 6
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?