Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

UW: złożyli hołd Kołakowskiemu

Karolina Eljaszak
Karolina Eljaszak
Zniczy było niewiele, ale każdy z nich był ważny. Pamięć profesora uczcili światłem świec młodzi warszawiacy, byli studenci Kołakowskiego, przyjaciele i rodzina.

- O coś upamiętniającego Kołakowskiego poprosił nas jego przyjaciel, prof. Zbigniew Tołczyński z Oksfordu. Postanowiliśmy więc zorganizować akcję zapalania lampek - wyjaśnia nam Marcin Żukowski ze Stowarzyszenia Młoda RP, jeden z inicjatorów wydarzenia. - Studiujemy na UW, Kołakowski był z UW związany i dlatego właśnie zapalamy znicze w kampusie.


Rodzina Kołakowskiego zapala znicze w kampusie UW

Według Marcina Żukowskiego profesor Kołakowski był autorytetem dla wszystkich pokoleń, zarówno starszych, jak i młodszych. Każdy w Kołakowksim odnajdzie coś dla siebie.

Pierwsze znicze rozbłysły o godz. 20.00 pod Auditorium Maximum UW przy Krakowskim Przedmieściu 26/28. Wśród odwiedzających kampus w celu pożegnania się z profesorem Kołakowskim byli także najbliżsi filozofa - żona Tamara, córka Agnieszka oraz zięć. Oni zostawili lampki.

- Miałem przyjemność zamienić kilka słów w rodziną profesora. Złożyłem kondolencje, a z ich strony usłyszałem podziękowania za inicjatywę upamiętniającą filozofa - mówi Marcin Żukowski.

- To bardzo miłe, że każdy  może przyjść i pożegnać się z Kołakowskim. Ja go dobrze znałam, bo byłam jego studentką w latach 1958 - 1963. Jestem absolwentką filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. To był czas, kiedy wydział filozoficzny tętnił życiem. Był przecież profesor Tatarkiewicz czy małżeństwo Ossoskich. Na ich wykładach, podobnie jak wykładach Kołakowskiego, były niesamowite tłumy. Przychodziła na nie cała Warszawa. Profesor Kołakowski był jednym z najmłodszych profesorów i jego śmierć to dla mnie szok, jak ten czas upłynął.

On jest mistrzem

- Ja go pamiętam jako człowieka niezwykle młodego, ja cały czas widzę jego młodzieńczą twarz i świeżość. - wspomina studenta Kołakowskiego z lat 1958-63. - To ta świeżość, gdy ma się do powiedzenia coś nowego, otwartego, nie zamykając się. Znam ludzi, któzy znają go z czasów otwartego marksizmu. Ale to jest piękne, że on umiał się otwarcie zmieniać.

- To były czasy, gdy dużo się publikowało i organizowało otwarte spotkanie - kontynuuje swoją opowieść była studenta profesora. - Kołakowski miewał spotkania w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki na rogu Nowego Światu i Jerozolimskich. Chadzał do Baru Europejskiego i lubił siedzieć przy piwie, można go było spotkać w gronie przyjaciół na Krakowskim Przedmieściu. Widywał się też z kardynałem Wyszyńskim i prowadził z nim otwarty dyskurs na temat wiary. Nie zamykał się np. na religię, mimo że większość studentów była laicka. On nie zamykał przed nikim drzwi, to czarujące. On miał swój czar. On jest mistrzem.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto