Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Vive Targi Kielce - Azoty Puławy 31:18 (14:9)

redakcja
redakcja
Fot. Sławomir Stachura
Fot. Sławomir Stachura redakcja
Piłkarze ręczni Azotów Puławy przegrali swój pierwszy półfinałowy mecz z Vive Kielce. Przeczytaj relację z meczu oraz zobacz zdjęcia.

Z kilku powodów mecz był wyjątkowy. Pierwszy raz od ponad roku w Hali Legionów zagrał Mateusz Zaremba, który długo leczył kontuzję kolana; pierwszy raz od pięciu miesięcy na boisku pojawił się prawoskrzydłowy Vive Targi Paweł Piwko, który miał kontuzjowany bark (wszedł na plac gry w 46 minucie); ani jednego gola nie zdobył Mariusz Jurasik, mimo że oddał 8 rzutów; prawie 60-procentową skutecznością interwencji popisał się bramkarz gospodarzy Marcus Cleverly, w końcu gola rzutem przez całe boisko zdobył również najlepszy w meczu zawodnik Azotów, bramkarz Piotr Wyszomirski. Dodajmy, że w pierwszej połowie zdarzył się sześciominutowy okres, w którym żadna z drużyn nie zdołała zdobyć gola (20-25), a w 19 minucie w ciągu kilku sekund Tomasz Rosiński i Rafał Gliński przypieczętowali piłką ... to samo miejsce na słupku.
Puławianie przystąpili do meczu bez swojego drugiego co do liczby zdobytych bramek strzelca, Remigiusza Lasonia, który jest kontuzjowany. Tylko "w razie potrzeby” na boisku miał się pojawić najlepszy strzelec ekstraklasy Wojciech Zydroń, który również ostatnio leczył uraz. "Zyga” początkowo wychodził tylko do rzutów karnych, ale na ostatnie 11 minut spotkania wyszedł już do gry. – Trener zapytał mnie, jak się czuję, nie było źle, więc wyszedłem – mówił potem Zydroń. On i inni zawodnicy Azotów, którzy mają za sobą dłuższy lub krótszy staż w barwach kieleckiego zespołu (Paweł Sieczka, Maciej Stęczniewski, Grzegorz Gowin i trener bramkarzy ekipy z Puław, Przemysław Paczkowski) zostali serdecznie przywitani przez widownię. Zaczęło się od minuty ciszy poświęconej pamięci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem i odśpiewanego przez klub kibica Mazurka Dąbrowskiego.
Vive Targi zaczęło mecz od mocnego uderzenia. W 5 minucie po dwóch kontrach skończonych przez Patryka Kuchczyńskiego było 5:0 dla gospodarzy i zaczęło pachnieć zwycięstwem lekkim i łatwym. Niestety, kielczanie zadowolili się byle czym, na długie minuty dostosowując się do chaotycznego stylu gry Azotów. Mistrzowie Polski grali niechlujnie, popełniali banalne błędy, byli nieskuteczni, dzięki czemu Azoty utrzymywało poziom straty na dość przyzwoitym poziomie. Grzech bylejakości przy oddawaniu rzutów nie dotyczył praktycznie tylko Rastko Stojkovicia (w całym meczu 11 trafień na 11 prób) i Rafała Glińskiego (3/4), który ponadto zapisał się w statystykach trzema przechwytami, a w pamięci kibiców dużą chęcią do gry i ambicją. – Nie graliśmy przez trzy tygodnie, być może dlatego graliśmy zbyt indywidualnie, każdy chciał zdobyć bramkę i stąd błędy – tłumaczył bardziej kolegów niż siebie „Glina”.
Drużyna trenera Bogdana Kowalczyka wzięła przykład z niedawnego rywala kielczan z Ligi Mistrzów, HSV Hamburg, próbując stosować obronę 5-1 z wysuniętym swoim najwyższym zawodnikiem. Ale Grzegorz Gowin to nie Igor Vori i sympatyczny zawodnik z Puław był niemiłosiernie objeżdżany przez naszych rozgrywających, szybko poza tym łapiąc dwie kary.
Od początku czołowymi postaciami w obu zespołach byli bramkarze – w Vive Targi Cleverly, który obronił między innymi dwa karne, kilka kontr, często wychodził poza pole bramkowe, co dało mu jeden zlikwidowany szybki atak, ale kosztowało również trafienie Wyszomirskiego (26 minuta) i gola Macieja Sieczkowskiego, zdobytego rzutem do pustej bramki. W wielu trudnych sytuacjach skutecznie interweniował również Wyszomirski, który szczególnie upodobał sobie kolegę z kadry, Jurasika, odbijając wszystkie jego rzuty. Bogdan Wenta wymienił „Józka” na Zarembę, a efektownie wytrzepującego kurz z siatek za bramkami Pawła Podsiadłę na Henrika Knudsena, przesuwając na lewe rozegranie Rosińskiego.
W drugiej połowie nasz zespół zaczął grać agresywniej w obronie i szybko przyszły tego efekty. W 37 minucie prowadzenie kielczan osiągnęło osiem (19:11, kolejna kontra Kuchczyńskiego), a pięć minut później – dziesięć bramek różnicy (22:12, Stojković). W ostatnich minutach goście nie mieli już sił walczyć z uwijającym się między słupkami Cleverly’m i przewaga zespołu z Kielc urosła do finałowych 13 bramek.
W sumie był to jeden z najsłabszych meczów, które w tym sezonie oglądali kibice w kieleckiej hali. – Większa w tym zasługa mojego zespołu, który zagrał najgorszy mecz, odkąd go prowadzę (od stycznia – przyp. PK), ale i Vive widziałem w tym sezonie w dużo lepszej formie – skomentował trener Azotów, Bogdan Kowalczyk.
 
Vive Targi Kielce: Cleverly (25), Kotliński – Grabarczyk, Zaremba, Podsiadło 1, Kuchczyński 5, Jurasik, Jachlewski 2, Stojković 11 (6), Gliński 3, Żółtak, Knudsen 3, Rosiński 6, Piwko.
 
Azoty: Wyszomirski (21) 1, Stęczniewski – Gowin, Sieczkowski 3, Zinczuk 3, Pomiankiewicz, Kus 2, Witkowski, Siemionow, Afanasjew, Szyba 2, Sieczka 2, Zydroń 5 (5).
 
Źródło:
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100424/VIVE/243514206
 
Zapis relacji na żywo z meczu:
http://apps.echodnia.eu/nazywo/?id=44371
 
Więcej zdjęć z meczu tutaj:
http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/gallery?Site=ED&Date=20100424&Categ...
 
W niedzielę o godzinie 17.30 drugi mecz w Hali Legionów. Relację live z niedzielnego meczu przeczytacie tutaj: www.echodnia.eu/vive

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto