W 1936 roku ruszyła kolejka linowa na Kasprowy Wierch. Mogli ją tam podziwiać np. bogaci warszawiacy wypoczywający w Tatrach. Czy coś podobnego mogło funkcjonować w stolicy? Okazuje się, że tak. Była to naprawdę realna perspektywa. W dwudziestoleciu międzywojennym pomysłów na usprawnienie komunikacji w Warszawie było mnóstwo. Wiele z nich było jednak tylko ideami, pomysłami, ambitnymi planami z perspektywą realizacji na lata lub dekady. Tymczasem tutaj było dosłownie o krok od realizacji.
Warszawa miała mieć "powietrzny tramwaj". Ludzie uważali, że...
- W Warszawie przed wojną było kilka innowacyjnych i futurystycznych pomysłów. Swego czasu był pomysł na tunel pieszy pod Wisłą, ale nie było żadnego konkretnego projektu. Był pomysł na tramwaj wodny, ale też raczej w formie pewnej idei. Z kolejką linową jest inaczej. To konkretny, istniejący, twór. Dzięki przekazom prasowym wiemy dokładnie jak funkcjonował w Szwajcarii, a Polacy mieli realny plan by przenieść kolejkę do siebie. I to dosłownie, bo helweci planowali rozbiórkę i sprzedaż - mówi mi Jakub Jastrzębski.
Szwajcarska technologia w służbie Polsce
W swojej książce, "Sekrety Saskiej Kępy", tłumaczy całą historie. Istniała konstrukcja kolejki nad jeziorem Zuryskim. Została zbudowana specjalnie na Szwajcarską Wystawę Narodową i miała spektakularną trasę z pięknym widokiem. Była to jednak instalacja czasowa i po zakończeniu wystawy miała zostać zdemontowana. Z prasy polskiej i szwajcarskiej, z lat 1938 - 1939, możemy się dowiedzieć, że Polacy chcieli ją kupić i przenieść do Warszawy. W grudniu 1938 roku "Ekspres wieczorny" opublikował cały artykuł "Napowietrznym tramwajem przez… Wisłę".

TH-Bibliothek Zürich, Bildarchiv / Fotograf: Unbekannt / Ans_00789 / Public Domain Mark
- Ten pomysł naprawdę działał na wyobraźnie. Ludzie wręcz uważali, że takie kolejki linowe to jest przyszłość transportu. W warunkach Warszawy to zdawało się być bardzo ciekawe i rozsądne rozwiązanie. Ponadto kolejka była bardzo zjawiskowa i fotogeniczna - mówi mi Jakub Jastrzębski. Na początku 1939 roku artykule "Górskie Koleje Linowe" bardzo śmiało wypowiadał się inżynier Borys Lange, człowiek, który kierował budową kolejki w Tatrach: Istnieje również już szczegółowo opracowany projekt kolei linowo-napowietrznej przez Wisłę w Warszawie, mającej połączyć Czerniaków z Saską Kępą.
Niech za potwierdzenie służy też fragment artykułu z października 1939 roku, szwajcarskiego „Neue Zürcher Nachrichten”, podsumowującego wystawę - na okoliczność której zbudowano kolejkę. Znajduje się w nim informacja, że kolejka faktycznie miała być po demontażu sprzedana i pojawiły się dwie propozycje jej nabycia – z Polski i Portugalii, jednak ostatecznie do transakcji nie doszło. Jak wiemy z historii Warszawa niestety wówczas nie była już prosperującym miastem, a znajdowała się pod niemiecką okupacją.
Problemy stolicy lat 30. XX wieku
Czy kolejkę należy traktować w formie fanaberii, atrakcji turystycznej - trochę jak obecnie budowaną kładkę pieszo-rowerową, a może jednak realnego remedium na problemy komunikacyjne? Sporo wskazuje, że oprócz walorów turystycznych mogła faktycznie rozwiązać pewne problemy prawobrzeżnej stolicy. Jak czytamy w "Sekretach Saskiej Kępy" planowano już co prawda kolejny most w miejscu dzisiejszej Trasy Łazienkowskiej, ale był to odległy projekt. Proponowano tunel, którego budowa byłaby jednak bardzo trudna pod względem technicznym.

Mieszkańcy południowej Saskiej Kępy tymczasem narzekali na słabe skomunikowanie. Musieli kierować się najpierw do ronda Waszyngtona. Początkowo piechotą, a dopiero
od 1935 roku autobusem nowo otwartej linii „S” jak Saska Kępa. Most był coraz bardziej potrzebny, ale nie wiadomo było kiedy powstanie. Tymczasem w przypadku kolejki linowej wystarczyło przetransportować gotowe rozwiązanie. Trasa opierać się miała na dwóch masztach o wysokości ponad 70 m. Stacja na lewym brzegu została zaplanowana przy zbiegu ulic Solec i Przemysłowej. W połowie wysokości tamtejszej podpory kolejki znalazłby się taras z kawiarnią, z której rozpościerałby się wspaniały widok na Wisłę - czytamy w książce. Podróż miała trwać około 5 minut. Wagony pokonywałyby odcinek o długości ok. 700 metrów, a każdy mógłby zabrać 30 pasażerów.
Plany, pomysły i obietnice
- Jeśli chodzi o dokumentacje projektu to sytuacja jest podobna do metra. Nie ma dokumentów miejskich jednoznacznie potwierdzających, że takie plany były - prawdopodobnie zaginęły w czasie II wojny światowej - wątek przewija się jednak co najmniej kilkukrotnie w prasie zarówno polskiej jak i zagranicznej - słyszę. Kolejka linowa miała być jedną z obietnic Stefana Starzyńskiego dla Warszawy. Pierwszy tekst na jej temat ukazał się, co ciekawe, w dniu wyborów samorządowych. Jego stronnictwo nie odniosło jednak zwycięstwa, ale piłsudczycy obsadzili go ponownie w roli prezydenta komisarycznego.
Wracając do wątku o rozbudzaniu wyobraźni przez kolejkę gondolową warto przypomnieć, że nawet w XXI wieku co jakiś czas wraca pomysł jej stworzenia w stolicy. W 2021 roku prezentowano nową wizję Parku Praskiego zawierającą połączenie komunikacyjne kolejką gondolową. Jedna z tras prowadziłaby z ZOO do Parku Fontann. W 2016 roku Krzysztof Pykel, dyrektor ds. inwestycji w Porcie Praskim mówił nam o pomyśle połączenia portu kolejką linową łączącą "Park Mediów" z drugą stroną Wisły. Coś mi mówi, że to nie ostatnia koncepcja stworzenia kolejki linowej w Warszawie.

Gdyńska Arka postawiła się Treflowi Sopot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?