MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Warto wspierać lokalny biznes

Redakcja
Janusz Maksymowicz ma 58 lat. Mieszka w Gorzowie, w szeregowcu. W Kupcu Gorzowskim prowadzi salon z butami. – Klienci przyszli tu za mną znad Warty – mówi.
Janusz Maksymowicz ma 58 lat. Mieszka w Gorzowie, w szeregowcu. W Kupcu Gorzowskim prowadzi salon z butami. – Klienci przyszli tu za mną znad Warty – mówi. Tomasz Rusek
- Galerie zabiły centrum miasta. Ale my, kupcy, nieźle sobie radzimy. Nowej galerii przy Watralu też się nie boimy. Moim zdaniem ona nigdy nie powstanie - mówi Janusz Maksymowicz, wiceprezes Kupca Gorzowskiego.

- Wie pan, że mamy okrągłą rocznicę? Dziesięć lat temu Tadeusz Jędrzejczak ogłosił, że nad Wartą będzie bulwar, a targowisko ma zniknąć. Handlował pan tam wtedy?- Tak. Zajmuję się sprzedażą od 1990 r. Przy Nadbrzeżnej byłem od 1997 r.- Pomyślał pan sobie wtedy: „O matko, co teraz z nami będzie"?- Prawda jest taka, że handel przy Warcie szedł coraz słabiej. Warunki do pracy były okropne. Kto wtedy miał tam stoisko, potwierdzi, że handlowało się „po rumuńsku": byle jak, marznąc, sam pamiętam, że podczas deszczu jedną ręką musiałem trzymać plandekę, żeby mnie, klientów i towaru nie pomoczyło. To urągało naszej godności. Klienci też chcieli czegoś więcej.- Więc nikt się nie stresował i każdy chętnie odszedł znad Warty?- Oczywiście, że była niepewność, ale każdy chciał czegoś lepszego. Część kupców wybrała działkę przy Cichońskiego i handel na powietrzu. Nam, drugiej grupie, która wolała postawić nowoczesną halę, miasto zaproponowało pięć lokalizacji. Długo myśleliśmy, którą wybrać, postawiliśmy na działkę przy ul. Witosa, bo wszystko wskazywało na to, że będą tu nowe bloki, nowe ulice, że tu rozrośnie się miasto. I wszystko poszło po naszej myśli. Gdy w marcu 2007 r. otwieraliśmy halę, każdy pękał z dumy.- Minęło właśnie siedem lat od kiedy działa Kupiec Gorzowski. Jesteście na plusie?- Tak, firma przynosi zyski, zarabiamy. Zarabiają też nasi najemcy. Tak się składa, że mamy niemal kompletne „obłożenie", wolny jest tylko jeden boks. Takiego wyniku chciałaby każda galeria i centrum handlowe, jakie działa w mieście. Pewnie, są gorsze i lepsze czasy, nasze wyniki zależą od kondycji finansowej gorzowian, ale skoro coraz więcej płacimy za śmieci, to znaczy, że coraz więcej towaru schodzi (śmiech). A na poważnie: jest dobrze. Wyrobiliśmy sobie markę i nie brakuje nam klientów.- Sąsiedztwo się nie gryzie? Hala jest przy Panoramie, koło Tesco, obok stoi Lidl...- Nic się nie gryzie. Powiem więcej, to jest dobre sąsiedztwo, bo klient sobie swobodnie krąży. I nawet jeśli idzie do Tesco albo do Panoramy, to zachodzi do nas. Robiliśmy nawet wspólne akcje promocyjne z galerią. Powiedziałbym, że nasza oferta, nawet jeśli częściowo się powiela, to i tak raczej się uzupełnia. Przecież część tych podmiotów już stała, gdy wybraliśmy tę lokalizację pod nasze centrum handlowe.- A nowe galerie?- O to mamy żal do miasta. Po wielkich bojach i naciskach dali nam działkę, zainwestowaliśmy fortunę w budowę hali. Myśleliśmy, że urząd będzie wspierał rodzimy handel, a zaraz potem magistrat wpuścił do miasta galerie. Najpierw powstała Askana, potem Nova. To w dużej części przez nie z centrum Gorzowa zniknęli ludzie. Wszystkie sklepy przeniosły się do galerii, a te, które zostały w śródmieściu, po czasie się zamknęły. A przecież warto wspierać lokalny biznes.- Dlaczego?- Jest masa powodów. Najważniejsze: my tu mieszkamy, tu płacimy podatki, tu mamy dostawców, tu wydajemy pieniądze, które zarobimy. Dzięki lokalnym kupcom pieniądze krążą na miejscu, a nie znikają gdzieś za granicą. Szybciej reagujemy na potrzeby klientów, mamy niższe ceny, jesteśmy stąd i tu postanowiliśmy zapuścić korzenie. Pieniądze wydane u nas wracają do ludzi albo wracają do miasta. Galerie tego samego powiedzieć o sobie nie mogą.- A skoro o galeriach mowa: zerka pan nerwowo w stronę ul. Kombatantów?- Dlaczego?- Wypatrując nowej Galerii Manhattan?- Nie, nie boimy się jej ani trochę. Dla mnie jest ona chwastem. Przepraszam, ale tak to widzę. W mieście zawsze musi być jakiś szkieletor. Najpierw latami straszył niedokończony biurowiec Watrala. Teraz ten szkielet galerii... Dlatego porównuję go do chwastu. Bo z chwastem jest tak: jak się go wyrwie z korzeniami, znika. A jak się przytnie byle jak, zostawi, to trwa i się rozrasta. I my tak mamy z niedokończonymi budowlami. Zamiast równać je z ziemią, pozwalamy, by latami szpeciły okolicę. A wracając do pytania: nie boję się galerii, bo według mnie nie powstanie.- Jak to? Nowy inwestor ma dokładny rozkład jazdy, chętnych najemców, otwarcie ma być w 2015 r.- Uwierzę, gdy do tego dojdzie. Piękne zapowiedzi, wizualizacje, projekty znamy od ilu lat? Czterech? Poza tym zdradzę panu, że kilkoro z naszych najemców było namawianych do przejścia tam. I powiedzieli nie: bo u nas po prostu jest taniej i lepiej.- Czyli spoczywacie na laurach?- Nie. Nie ma mowy. Uzupełniamy ofertę. Z rozmów z klientami wynika, że chcieliby jeszcze mieć u nas aptekę i punkt pocztowy. Wtedy klient Kupca miałby na miejscu wszystko. Od artykułów przemysłowych, po usługi i spożywkę. Codziennie myślimy jak przyciągnąć do nas gorzowian. Ale na spokojnie, bez stresu, bo zarabiamy i wychodzimy na swoje. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto