MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wilant oskarża Tyszkiewicza

Redakcja
Roman Wilant
Roman Wilant
Awantura o przedszkola trwa. Tym razem sąd rozstrzygnie, czy pobieranie opłat na podstawie dokumentu sprzed dekady było zgodne z prawem. W rolach głównych W. Tyszkiewicz i R. Wilant.

- Czy można popełnić przestępstwo, nie wykonując wyroku sądu? - To pytanie, które zadał Roman Wilant na sądowej sali 14 czerwca, wciąż sprawia, że serial o opłatach za przedszkola, wciąż trwa. - Oskarżam Wadima Tyszkiewicza o to, że przekroczył uprawnienia funkcjonariusza publicznego, poprzez niestosowanie się do wyroku sądu i popieranie opłaty za przedszkola - mówił.Przypomnijmy, że chodzi o wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gorzowie Wielkopolskim, który unieważnił uchwałę z 11 grudnia 2009 roku dotyczącej płatności za przedszkola. Uchwała ta (będąca kopią dokumentu zielonogórskiego) wprowadzała opłatę od godziny, ponad pięciogodzinną podstawę programową. Obowiązywała od stycznia do października 2010 roku. Wyrok z Gorzowa uprawomocnił się po wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, 3 listopada 2010 roku.- Zgodnie z wyrokiem, uchwała z 2009 nie podlegała wykonaniu. Na tej podstawie my, rodzice, nie mieliśmy płacić czesnego za przedszkole. Tu prezydent przekroczył swoje uprawnienia, w ten sposób, że wznowił popieranie opłaty stałej na podstawie uchwały z 2000 roku (która wprowadzała bezzwrotną tzw. opłatę stałą - dop. red.) - tłumaczył przed sądem R. Wilant.- Nie wiem kto podjął decyzję, żeby pobierać opłatę. Na drzwiach przedszkola pojawiło się ogłoszenie z podstawą prawną, czyli uchwałą z 2000 roku. Ja osobiście opłaciłem jeden miesiąc, bo mój syn zakończył edukację, ale proceder trwał nadal. Zapytałem wojewody, czy uchwała z 2000 roku może być podstawą prawną. Uzyskałem odpowiedź, że nie. Opłata stała, tj. czesne nie mogło być pobierane w tej formie - mówił w piątek.R. Wilant, oskarżając W. Tyszkiewicza, wyszedł z założenia, że prezydent nie pobiera pieniędzy do własnej kieszeni, więc nie może ich też oddać. Prezydent jednak podejmuje decyzje w imieniu miasta, gdyż jest wskazany w uchwale, jako jej wykonawca. A jedyną osobą, która może podjąć decyzję, o co do pobierania opłaty, jest właśnie prezydent. - Prezydent miał obowiązek zabronić pobierania opłaty - argumentował skarżący.Co na to Wadim Tyszkiewicz? Choć początkowo odmówił składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania, ostatecznie zabrał głos.- Pan Wilant skłamał mówiąc, że za pięciogodzinny pobyt dziecka w przedszkolu miasto pobierało opłatę stałą. Nie za mojej kadencji. Za pięciogodzinny pobyt miasto nie pobierało nigdy żadnej opłaty. O tym fakcie pan Wilant został poinformowany pismem - wyjaśniał i dodał, że sąd najwyższy wyrokiem sprzed trzech, czterech miesięcy uznał opłaty stałe za zgodne z prawem.- To nie prezydent pobiera opłaty, tylko miejski zespół do obsługi przedszkoli i 100 proc. opłat przeznaczane jest na usługę opiekuńczą związaną z programem ponad podstawę programową. Do budżetu nie trafiają z tego tytułu żadne pieniądze - argumentował prezydent.W. Tyszkiewicz stwierdził, też nie podejmował żadnej decyzji w kwestii pobierania opłat. - Nie pamiętam, czy pani mecenas wydawał opinię. Ja z tym nie miałem nic wspólnego.Zespół do obsługi przedszkoli naliczył opłaty. Nikt mnie nie pytał o zgodę na naliczenie opłat z 2000 roku - mówił.Po tej wypowiedzi R. Wilant odniósł się do zarzutu kłamstwa, wyjaśniając, że opłaty były wnoszone, nawet wtedy, kiedy dziecka nie było w przedszkolu.Niedługo potem przy barierce stanęła Iwona Sondej-Barriga, prawnik nowosolskiego magistratu, od której sędzia usiłował dowiedzieć się, kto konkretnie podjął decyzję o wznowieniu opłat na podstawie dokumentu z 2000 roku.- Nie pamiętam, czy sporządzałam opinię prawną. Nie zaprzeczam, że trwały w urzędzie długie rozmowy. Wobec treści wyroku zmieniała się podstawa prawna. Z powodu stwierdzenia nieważności uchwały, odżywa poprzednia - mówiła. - Do mnie należy interpretacja na jakiej podstawie prawnej należy pobierać opłaty. Sąd administracyjny nie stwierdził, że uchwała jest niezgodna z prawem, tylko że jest wadliwie skonstruowana.A uchwały z 2004 roku (unieważniona częściowo przez WSA a później przez uchwałę rady z 2009 roku - dop. red.) zwyczajnie nie ma, bo została uchylona tak samo jak zapis o utracie mocy dokumentu z roku 2000 - argumentowała pani mecenas.Sąd wyznaczył termin kolejnej rozprawy na 27 września.Do tematu wrócimy. 

od 7 lat
Wideo

echodnia Gala Mistrzów Motoryzacji 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto