Nowosolanie właśnie dowiedzieli się, o wprowadzeniu na terenie całego kraju stanu wojennego. Zwolennicy opozycji swoje niezadowolenie wyrażają na ulicy, niosąc transparenty, biało-czerwone flagi oraz wykrzykując antykomunistyczne hasła.
Całe zdarzenie z daleka obserwuje kilku żołnierzy uzbrojonych w „kałasznikowy", którzy grzeją się przy koksowniku. Wieść o manifestacji szybko przekazują dalej. Za chwile na miejscu zjawia się ZOMO i ORMO. Dowódca oddziału wzywa mieszkańców do rozejścia się, ale bezskutecznie. W końcu do akcji wkraczają milicja. Demonstracja zostaje spacyfikowana, ale na krótko. Opozycjoniści powracają, ale MO odnosi sukces dopiero za czwartym podejściem. Sztandary i flagi lądują we wciąż palącym się koksowniku.
Na szczęście wszystko, co wydarzyło się wczoraj popołudniu na pl. Powstańców, to tylko happening zorganizowany w 30 rocznicę wprowadzenia stanu wojennego pod patronatem starostwa i powiatowej komisji koordynacyjnej „Solidarności".
Głównym „prowokatorem" całej akcji, był Sławomir Gargasiewicz, nauczyciel historii z ZSP 1 „Elektryk".
- To jest cały cykl działań edukacyjnych. A rozpoczęliśmy go już prawie w listopadzie. Były wystawy, spotkania z internowanymi, panel dyskusyjny, no i na 13 grudnia pomyśleliśmy sobie, że odtworzymy taką pacyfikację manifestacji solidarnościowej - mówi.
W rolę demonstrantów wcieliło się kilkudziesięciu uczniów gimnazjum nr 1, z kolei role wojskowych i milicjantów wzięli na siebie uczniowie „Elektryka". Mundury MO wypożyczono aż z poznańskiego muzeum.
Jednym z żołnierzy przy koksowniku, był wczoraj Remigiusz Naworol z nowosolskiej Jednostki Strzeleckiej. - Nie za bardzo znamy te czasy, nie mogliśmy tego doświadczyć. Jedynie nasi rodzice czy dziadkowie mogą nam o tym opowiedzieć. Ale to, co dziś się wydarzyło może nam przybliżyć tamte wydarzenia. Dzięki temu mogę sobie wyobrazić to wszystko - mówi. - Stan wojenny był na pewno rzeczą złą. Ucierpiało wtedy wielu ludzi - dodaje.
Trzeba podkreślić, że wczorajszy happening nie był stricte inscenizacją historyczną. - W Nowej Soli raczej nic takiego się nie działo - tłumaczy S. Gargasiewicz. - Generalnie główne manifestacje działy się pod kościołem św. Antoniego. Tam były różnego rodzaju zgromadzenia, budowanie krzyża z kwiatów - mówi.
- Naszym celem nie jest zmuszenie młodzieży do oceniania tej sytuacji. Liczymy na to, że tak będzie im łatwiej poczuć tamtą atmosferę. Oni się do tego przygotowywali. Szukali haseł, okrzyków, robili transparenty, więc już zaczynali to poznawać. Teraz jak wrócą do domu, nie sądzę by o tym zapomnieli - mówi S. Gargasiewicz.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?