Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zespół Skorży ograł 3:1 Koronę. Wicemistrzostwo Polski zaczyna stawać się realne

Hubert Zdankiewicz
Puste trybuny przy Łazienkowskiej nie przeszkodziły Legii Warszawa w odniesieniu drugiego z rzędu ligowego zwycięstwa. Tym razem zespół Macieja Skorży pokonał 3:1 Koronę Kielce.

Gdyby nie nikomu niepotrzebna afera w Bydgoszczy i zamknięty w efekcie przez wojewodę mazowieckiego stadion, można by napisać, że lepszego weekendu kibice zespołu z Łazienkowskiej nie mogli sobie wymarzyć. Kolejne zwycięstwo (tydzień temu 1:0 z Widzewem Łódź). Zdobyty tymczasem (po wtorkowym zwycięstwie nad Lechem Poznań) Puchar Polski. W dodatku cała liga zagrała w tej kolejce dla Legii. No, prawie cała, bo Wisła Kraków po dwóch porażkach z rzędu w końcu wygrała (3:0 z Lechią Gdańsk). Tyle że o mistrzostwie Polski od dawna nikt już w Warszawie poważnie nie myśli. Za to wicemistrzostwo zaczyna być już jak najbardziej realne, bo konkurencja spuściła z tonu. Przegrała Jagiellonia (1:3 z Widzewem, i to u siebie) - i zespół Skorży ma już do niej tylko trzy punkty straty. A w dodatku bezpośrednie starcie przed nimi (13 maja w Białymstoku).

Punkty straciły również: Śląsk Wrocław, który tylko zremisował bezbramkowo z Polonią Bytom, Ruch Chorzów (2:2 z Zagłębiem Lubin), wspomniana już Lechia. A także depcząca Legii po piętach Polonia Warszawa, która uległa 1:3 Cracovii i o miejscu na podium może chwilowo zapomnieć. Nic, tylko dalej wygrywać.
Pytanie tylko, czy to nie nazbyt optymistyczny scenariusz, bo, prawdę mówiąc, gra Legii w piątek nie powaliła na kolana. Zwłaszcza w pierwszej połowie. Kto wie, co by było, gdyby nie bramka Alejandro Cabrala (główka po dośrodkowaniu Manu) w doliczonym czasie gry, dzięki której gospodarze nie schodzili na przerwę, przegrywając 0:1. Wcześniej bowiem, po błędzie ustawionego na środku obrony Ivicy Vrdoljaka (z powodu kontuzji nie mogli zagrać w piątek Dickson Choto i Inaki Astiz) Grzegorz Lech pokonał pięknym strzałem Wojciecha Skabę.

W drugiej połowie oglądaliśmy już inną Legię. Może nie tak dobrą jak jesienią w Kielcach, gdy pokonała Koronę 4:1, ale Skorża nie miał powodów do narzekania. Jego zespół prowadził grę, dłużej utrzymywał się przy piłce, atakował. No i strzelił dwa gole. Autorem obu był wprowadzony po godzinie gry za Michała Żyro Miroslav Radović (Michala Hubníka wyeliminowała kontuzja). Serb najpierw celnie przymierzył głową po dośrodkowaniu Tomasza Kiełbowicza, a w doliczonym czasie gry pobiegł z kontrą po rzucie rożnym dla gości, otrzymał piłkę od Manu i strzelił do opuszczonej przez Zbigniewa Małkowskiego bramki. - Na początku było widać, że nie radziliśmy sobie najlepiej w tym ustawieniu. Korona długo utrzymywała się przy piłce i wyprowadzała groźne kontrataki. Z upływem czasu nasza gra stawała się coraz bardziej płynna - ocenił mecz Skorża.

- Bramka Cabrala dodała nam wiary w siebie. W drugiej połowie byliśmy już zdecydowanie lepsi. Brakowało mi trochę uderzeń z dystansu i większej liczby odważnych decyzji, ale w końcu udało się strzelić decydującego gola. Nie ukrywam, że obawialiśmy się tego spotkania. Nie wiedziałem, jak drużyna wytrzyma kondycyjnie. Okazało się, że daliśmy sobie nieźle radę - dodał trener Legii.

- Za nami ciężki mecz z Lechem i zastanawialiśmy się, czy starczy nam sił. Jednak trener wymieszał skład i okazało się, że zmiennicy nie są gorsi od podstawowych graczy. Sezon jest zwariowany i w tej chwili ciężko określić, kto znajduje się w czołówce. Po prostu trzeba skupić się na najbliższym meczu. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że strata do Wisły pozostaje spora, ale dopóki piłka jest w grze, niczego nie wykluczamy. Myślę, że kluczowe okażą się dwa najbliższe spotkania - powiedział Radović.

Kolejny mecz Legii już we wtorek. Stołeczny zespół zmierzy się w Zabrzu z Górnikiem, który ostatnio gra w kratkę. W sobotę przegrał 0:2 z Lechem, za to tydzień temu pokonał 2:0 Wisłę. I też ma szansę na wicemistrzostwo Polski, do Legii traci tylko trzy punkty. Radović ma rację - ten sezon jest naprawdę zwariowany.

Legia Warszawa - Korona Kielce 3:1 (1:1)
Bramki: Cabral 45, Radović 80, 90+3- Lech 33. Sędziował: Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów: mecz odbył się bez udziału publiczności
Legia: Skaba - Rzeźniczak, Vrdoljak, Komorowski, Kiełbowicz - Manu, BorysiukI (74 Rybus), Gol, CabralI (90+1 Wawrzyniak), Kucharczyk - Żyro (64 Radović). Trener: Maciej Skorża
Korona: Małkowski - Golański, Markiewicz, HernaniI, Dirceu - Korzym, Lech (79 Jovanovic), Vuković, Lisowski (89 Bąk) - Andradina (64 Janczyk), Niedzielan. Trener: Marcin Sasal

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto