Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zła passa Polonii Warszawa trwa dalej

Mateusz Gotz
Mateusz Gotz
Wydawało się, że pojedynek stołecznej Polonii z ostatnim w tabeli Pelikanem Łowicz będzie przełomowy dla Czarnych Koszul. Nic bardziej mylnego, ponieważ nie zdołały one wygrać z drugoligowym słabeuszem.

Spotkanie zaczęło się dla dość licznie jak na fatalne warunki pogodowe zgromadzonych kibiców Polonii fantastycznie. Już w trzeciej minucie po rzucie karnym bramkę zdobył Radosław Gilewicz i wydawało się, że przełamanie naprawdę nadeszło. Przez następnych kilkanaście minut gracze "Czarnych Koszul" atakowali, ale brakowało dokładności.

Niespodziewanie, pozornie niegroźny kontratak graczy Pelikana Łowicz zakończył się bramką. Lot piłki po nieudanej interwencji zmienił Krzysztof Bąk, a ta wpadła do siatki stołecznej jedenastki. Tego dnia Bąk, co warto nadmienić, był jednym z najsłabszych zawodników stołecznej Polonii.

Utrata gola podziałała na podopiecznych trenera Jerzego Kowalika mobilizująco i po pół godziny gry ponownie na prowadzeniu byli gospodarze. Szybki kontratak wyprowadził Daniel Mąka, a akcję wykończył Radosław Gilewicz. Strzelec dwóch goli dla Polonii musiał niestety ze względu na kontuzję opuścić murawę jeszcze przed przerwą, a w jego miejsce wszedł Grzegorz Piechna.

Wejście popularnego "Kiełbasy" nie wpłynęło pozytywnie na grę zespołu, który w tym sezonie z Piechną na boisku gra tak, jakby występował bez jednego zawodnika. Niedawny gwiazdor kieleckiej Korony nie jest tym samym zawodnikiem, którego pamięta wielu kibiców.

W drugiej części meczu jego tempo wyraźnie opadło co spowodowało, że nieco śmielej zaczęli grać piłkarze Pelikana. Po wrzuceniu piłki z prawej strony boiska jeden z obrońców "Czarnych Koszul" uprzedzony został przez Marcina Pacana, który pokonał Radosława Majdana uderzeniem głową.

Z każdą minutą w grę Polonii Warszawa wkradało się coraz więcej nerwowości, a im bliżej końca tym gospodarze popełniali więcej błędów. Nie pomagała im publiczność, która wyrażała swoją dezaprobatę dla naprawdę złej postawy swoich graczy, w którymś już meczu z kolei. Podopiecznym trenera Kowalika nie udało się zdobyć zwycięskiego gola, a nie było daleko, aby stracić trzecią bramkę w tym meczu.

Awans do Orange Ekstraklasy oddala się z każdym meczem i z taką grą piłkarze Polonii nie mają w niej czego szukać.

Polonia Warszawa - Pelikan Łowicz 2:2 (2:1)

Bramki: Radosław Gilewicz - dwie (3, 30), - Krzysztof Bąk (12- samobójcza), Marcin Pacan (57)

Żółte kartki: Polonia Warszawa: Piotr Klepczarek, Jacek Kosmalski, Mariusz Mowlik. Pelikan Łowicz: Marcin Ludwikowski.

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).

Widzów 1 800.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto