MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

30 tysięcy mieszkańców Łódzkiego pracuje w szarej strefie

Piotr Brzózka
Główny Urząd Statystyczny podaje, że w woj. łódzkim pracuje nieco ponad 300 tys. osób. Legalnie. A nielegalnie?

- Szarą strefę można szacować na 10 proc. - to daje 30 tys. mieszkańców regionu - wylicza Paweł Frankowski, szef powiatowej rady zatrudnienia. To oczywiście średnia, bo są branże, gdzie odsetek jest dużo wyższy. Po kilkunastu miesiącach do tej grupy powróciło budownictwo.

- W łódzkich firmach budowlanych na czarno pracuje dziś 20 proc. osób. Im mniejsza firma, tym gorzej - przyznaje Jacek, właściciel łódzkiego przedsiębiorstwa dekarskiego.

On sam tylko jednego z czterech pracowników zatrudnia legalnie. A faktury wystawia klientom średnio raz na trzy zlecenia. - To jeszcze nic w porównaniu z pracami typowo remontowymi, jak malowanie, glazurnictwo i parkieciarstwo. 90 proc. tego typu robót prowadzi się na gębę - mówi łódzki przedsiębiorca. - Tak jest taniej dla klienta i bardziej opłacalnie dla wykonawcy.

Potwierdza to Henryk Benkowski, dyrektor portalu Kurier-budowlany.pl. - Do niedawna przedsiębiorcy mieli problemy ze znalezieniem pracowników, więc były umowy o pracę, wysokie pensje. Ale ta branża jest brutalna. Kiedy sytuacja na rynku pogorszyła się, przedsiębiorcy zaproponowali ludziom przejście do szarej strefy. Pracownicy na rękę zarabiają tyle samo, a firmom odpadają podatki i ZUS - tłumaczy Benkowski.

Oświata z brutalnością się nie kojarzy, ale tu szara strefa jest jeszcze większa. W przypadku korepetycji nikomu nie zależy na legalnych rozwiązaniach, a jeśli nauczyciel ma stałych klientów, nie daje ogłoszeń, ryzyko jest znikome.

- To już tradycja, że korepetycji udziela się bez rachunków i płacenia podatków - przyznaje Dariusz Chętkowski, polonista z XXI LO w Łodzi. - Ale jest też druga strona medalu. Gdyby nauczyciel chciał wystawić rachunek, każdy zapyta, czy może być bez kwitka, za to taniej. Gdyby było zapotrzebowanie, nauczyciele zakładaliby firmy. Pracując w szkole, nie płaciliby nawet ZUS - mówi Chętkowski.

Podobnie jest w przypadku wynajmu mieszkań, który staje się coraz bardziej popularnym źródłem dochodów. Tomasz Błeszyński, łódzki ekspert rynku nieruchomości, szacuje, że nielegalny wynajem to 80 - 90 proc. całej oferty.
- Wynajmuję mieszkanie młodemu małżeństwu za 2 tys. zł miesięcznie. Gdybym miał płacić podatek, miałbym 400 zł mniej. Nie pojawiam się w tym mieszkaniu, sąsiedzi myślą, że to moi najemcy są właścicielami. Nikt nas nie podkabluje - mówi Tomasz, łodzianin. Spłaca kredyt, co miesiąc ponad 1400 zł. Do zalegalizowania interesu nie przekona go nawet zaplanowane na styczeń obniżenie podatku z 20 do 8,5 proc.

W przypadku szwaczek szara strefa nie zależy od koniunktury. Dziś wyniki branży są słabe, a firmy i tak poszukują pracownic. Specjaliści szacują, że 30 do 50 proc. pań wybiera pracę na czarno w małych zakładach, ukrytych w łódzkich bramach. Warunki są ciężkie, ale harując sześć dni w tygodniu można wyciągnąć 2,5 tys. zł. Legalne zarobki to 800 - 1700 zł na rękę.

Kontrole Państwowej Inspekcji Pracy nie oddają skali zjawiska. W I połowie 2009 r. łódzka PIP złapała... 18 osób pracujących bez umowy, z czego trzy były zarejestrowane w pośredniaku. 17 osób nie zostało zgłoszonych do ubezpieczenia społecznego, a 377 zgłoszono z opóźnieniem. Za 1285 osób pracodawcy nie odprowadzali składek na Fundusz Pracy.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto