Białuń. Śmierdzący problem wsi

Cztery studzienki są nieco ponad 2 metry od domu Renaty Pigłowskiej. Jak twierdzi kobieta, zbiorniki nie są od dawna opróżniane. Co jakiś czas ścieki wylewają się na jej działkę. Potem spływają kanałami burzowymi do pobliskiej rzeczki. W studzienkach są ścieki rodzin, które mieszkają niedaleko.
– Oni nie chcą ich opróżniać – żali się kobieta. – Szkoda im na to pieniędzy. Początkowo sama chodziłam i zbierałam na to pieniądze. Ale mam tego dość. Wójt też powinien się zainteresować tą sprawą.
Na pisma słane przez nią pracownicy sanepidu odpowiedzieli, że za prawidłowe funkcjonowanie zbiornika odpowiada ona sama, jako jego współwłaścicielka.
– A jak mam zmusić innych, by opróżniali zbiorniki? – pyta kobieta. – Nie chcą tego robić, a cierpię ja i moja rodzina. Co kilka miesięcy muszę leczyć się w szpitalu.
Pracownicy nadzoru budowlanego przeprowadzili oględziny zbiorników, odbyła się też rozprawa administracyjna. Stwierdzono, że sieć kanalizacyjna, z której korzysta kilka rodzin z Białunia jest samowolą budowlaną. Około 20 lat temu dobudowano dwa dodatkowe zbiorniki. Nadzór nie może tego zalegalizować. Stanęło na tym, że Agencja Nieruchomości Rolnych zgodziła się wydzielić na rzecz gminy teren, gdzie mieszkańcy mogliby zbudować przydomową oczyszczalnię. Sprawa przekazywania działek jest w toku.
– A opróżnianie zbiorników to rzecz mieszkańców – mówi Mieczysław Włodarczyk, wójt gminy Stara Dąbrowa. – Wyślę do Białunia pracowników z ochrony środowiska, by sprawdzili jak te rodziny pozbywają się ścieków.
Gmina Stara Dąbrowa ogłosiła przetarg na opracowanie projektu budowy kanalizacji sanitarnej w Białuniu. Ta inwestycja ma być jednak realizowana dopiero w przyszłym roku.