Carsharing w Warszawie. Kradną coraz więcej aut na minuty. Ujawniono dziuplę złodziei

Warszawska policja zatrzymała dwie osoby podejrzewane o paserstwo elektrycznego BMW i3 - pojazdu należącego do floty carsharingowej "innogy GO!". - To wynik działającej od początku sierpnia 2019 na terenie Pragi Północ grupy specjalizującej się w zwalczaniu przestępczości samochodowej - wyjaśnia Komenda Stołeczna Policji.

Grupa specjalna uformowała się na początku sierpnia bieżącego roku. W miniony poniedziałek doszło do pierwszego sukcesu funkcjonariuszy. Chodzi o odzyskanie pojazdu skradzionego w ostatnich dniach lipca. Z parkingu na Bemowie auto trafiło do podwarszawskiego lasu w powiecie wołomińskim, gdzie mężczyźni demontowali kolejne części z samochodu. Zostali ujęci na gorącym uczynku podczas policyjnej zasadzki.

Po sprawdzeniu w systemach informacyjnych policji funkcjonariusze potwierdzili, że samochód pochodził z kradzieży. Obok pojazdu leżała już zdemontowana maska, pokrywa silnika, drzwi i siedzenia - podaje KSP.

BMW warte ponad 130 tys. zł. zostało zabezpieczone i przebywa obecnie na policyjnym parkingu. Do sprawy zatrzymano 31-latka z powiatu węgrowskiego i jego wspólnika - 39-latka z powiatu wołomińskiego. Mężczyznom grozi 5 lat pozbawienia wolności.

W ostatnim tygodniu lipca o stracie informowało również konkurencyjne przedsiębiorstwo świadczące usługi carsharingu. Mowa o firmie Panek, z floty której skradziono osobową Toyotę Corollę. Auto zniknęło z parkingu na warszawskim Targówku. Podobnie jak w przypadku pierwszej z opisywanych kradzieży, pojazd został odnaleziony w okolicach Wołomina. Z informacji przekazanych przez wypożyczalnię wynika, że doszło tam do ujawnienia i likwidacji "dziupli" złodziei samochodów oraz zatrzymania - na razie - jednej osoby.

27-latek został przesłuchany i już usłyszał zarzuty przyjęcia do ukrycia pojazdu pochodzącego z przestępstwa. Czyn, jakiego się dopuścił, zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat 5 - przekazali firmie stołeczni funkcjonariusze

Maciej Panek - prezes i właściciel przedsiębiorstwa stwierdził, że był na to przygotowany i słyszał już wcześniej o przypadkach kradzieży w innych firmach carsharingowych w Warszawie. Choć nie ukrywa, że do sprawy podszedł emocjonalnie.

To przykre, że w ogóle miała miejsce taka sytuacja i znalazły się osoby, które chcą się bogacić kosztem innych. CarSharing to usługa współdzielona, dla wszystkich. Naszym priorytetem jest wpłynięcie na sytuację, która miała miejsce w Wołominie i spowodowanie, żeby nie było na to społecznego przyzwolenia - mówi Panek.

Ponadto Maciej Panek podzielił się spostrzeżeniem, które może być cenną informacją dla innych firm carsharingowych, użytkowników tego rodzaju usług czy nawet policji. Jego zdaniem każdy samochód "na minuty" wjeżdżający do garażu - szczególnie w podwarszawskich miejscowościach - jest potencjalnie zagrożony kradzieżą.