18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ciężkie brzmienia w Parku Sowińskiego. Fotorelacja z festiwalu Rock In Summer

Katarzyna Hułas
Zespół Deftones podczas festiwalu Rock in Summer
Zespół Deftones podczas festiwalu Rock in Summer Katarzyna Hułas
16 sierpnia, Park Sowińskiego przeżył prawdziwe oblężenie fanów mocnego brzmienia. Na scenie zaprezentowały się formacje: Tides From Nebula, Flapjack, Kvelertak oraz oczekiwani od wielu lat w Polsce, zespół Deftones.

Choć na teren festiwalu można było wejść od 16.30, w parku Sowińskiego już przed tą godziną można było zauważyć duże skupiska fanów mocniejszej muzyki.

Pierwszy zespół, który zaprezentował się na scenie Rock in Summer była warszawska formacja, Tides from Nebula. Pod sceną zjawili się nieliczni, większość uczestników festiwalu, którzy zdecydowali się dotrzeć już na ten koncert wybrała wygodne ławki. Sam zespół zaprezentował się nadzwyczaj dobrze i sądzę, że było to idealne wprowadzenie do tego pełnego dnia cięższych brzemień. Tides from Nebula zaprezentowali materiał z dwóch swoich płyt – Aura i Earthshine.

Czytaj także: Mięta, muzyka, lato - instalacja "na_miętnie" już od 20 sierpnia na Pradze

Następnie w parku Sowińskiego zaprezentował się rodzimy Flapjack. Formacja mająca na swoim koncie trzy albumy, podczas występu trwającego niecałą godzinę zaprezentowała utwory zarówno z Fairplay jak i ostatniego w ich dorobku Juicy Planet Earth z 1997. Po tym koncercie sądzę, że fani nie zawiodą się na zapowiadanej na ten rok nowej płycie - pierwszej od czasu zawieszenia działalności i powrocie na scenę w 2003 roku.

Przedostatnim supportem, który pojawił się na festiwalowej scenie była norweska formacja, Kvelertak. „Najlepszy norweski debiut wszech czasów”, prezentując utwory w ojczystym języku przyciągnął znaczącą publikę, a pod sceną zaczęło robić się coraz ciaśniej. Fani stworzyli także krąg w którym utowrzyli pogo. Zespół zaprezentował utwory z jedynej jak dotąd, debiutanckiej płyty Kvelertak.

Po norweskim metalu na scenie mieli pojawić się wreszcie tak długo wyczekiwany w naszym kraju Chino Moreno wraz z kolegami. Podczas półgodzinnej przerwy technicznej można było wyczuć wśród publiki spore zniecierpliwienie. Kiedy kilkanaście minut przed godziną 21 zgasły światła, a na scenę zaczęli wbiegać muzycy, publika powitała ich burzą oklasków i okrzyków.

Czytaj także: Blow Party! Wygraj wejściówkę! (KONKURS)

Gwiazda wieczoru, zagrała koncert bardzo zróżnicowany pod względem zagranych utworów. Rozpoczęli singlowymi Diamond Eyes i Rocket Skates z ich ostatniej płyty (Diamond Eyes) i już od pierwszych ich dźwięków publika oszalała. Następnie odwołali się swoich dawniejszych nagrań m.in. Birthmark i Engine No.9. Podczas utworu Elite, wokalista Chino Moreno, wskoczył w publikę wykrzykując słowa piosenki. Natomiast podczas kończącego podstawową część koncertu Passenger publika świetnie radziła sobie ze śpiewaniem razem wokalistą.

Podczas koncertu Moreno otrzymał także od fanów koszulkę specjalnie przygotowaną z okazji polskiego koncertu w której dotrwał do końca występu. Dodatkowo jeden z fanów przekazał mu napis „Chi come back”, który odnosił się do jednego z członków zespołu, Chi Chenga, który uległ wypadkowi samochodowemu i aktualnie jest zastępowany przez nieocenionego Sergio Vegę.

Czytaj także: Zobacz także: Królowa neo-soulu wystąpiła w Warszawie. Przeczytaj relację z koncertu Erykah Badu

Na bis formacja z Sacramento zagrała kompilację utworów z ich pierwszej płyty Adrenaline Root, Nosebleed oraz 7 words. Przeplatanie starych utworów z nowymi, które wszyło im świetnie sprawiło, że chyba każdy fan mógł być usatysfakcjonowany setlistą. Jak zawsze można narzekać na to, że koncert był za krótki i niestety mimo zapowiedzi organizatorów - zamiast półtora godzinnego występu, koncert zakończył się raptem po 75 minutach pozostawiając spory niedosyt.

Trzeba podkreślić, że organizacyjnie festiwal wypadł raczej blado. Zbyt mała strefa gastronomiczna oraz zbyt mało toalet względem szacowanych ponad dwóch tysięcy uczestników sprawiły, że tworzyły się gigantyczne kolejki w których najbardziej wytrwali czekali około godziny. Dodatkowo uczestnicy narzekali na brak możliwości wyjścia z terenu festiwalu z możliwością powrotu. Choć takie wpadki nie powinny się zdarzać, sądzę, że nie przyćmiły one tak świetnych koncertów w jakich można było uczestniczyć tego wieczoru.

Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto