- Łódzkie powietrze mi zaszkodziło i kiedy tylko mijam tabliczkę z napisem "Warszawa", natychmiast otwieram okno samochodowe, aby nasycić się świeżym powietrzem - stwierdził.
Kibice Polonii wspominają go z mniejszym entuzjazmem. "Dziekan" kończył piłkarską karierę przy Konwiktorskiej w atmosferze skandalu. Janusz Romanowski, ówczesny prezes Czarnych Koszul, rozwiązał z nim kontrakt, twierdząc, że napastnik podczas zgrupowania drużyny na Litwie nadużywał alkoholu. Dziekanowski odwołał się i do sądu, i do PZPN, sprawa ciągnęła się latami, jeszcze wtedy, gdy w 2006 r. został asystentem Leo Beenhakkera (ostatecznie skończyło się na ugodzie finansowej).
Poprosiliśmy "Dziekana", by ocenił siłę Legii i Polonii przed piątkowymi derbami na Konwiktorskiej. Derbami interesującymi, bo właściciele obu klubów nie szczędzili latem pieniędzy na transfery. Dziekanowski od razu zaczął ostro. Oberwało się drużynie trenera Macieja Skorży.
- Po tym, co zobaczyłem w sobotnim sparingu z Arsenalem Londyn, mam już kilka spostrzeżeń na temat Legii. Bramkarze - nieporozumienie. Obrona? Z utęsknieniem czekam na powrót do zdrowia Dicksona Choto i Inakiego Astiza. Jakub Rzeźniczak też by się przydał. Manu jest niezły, trzeba go jeszcze bardziej wykorzystać. No i jak Legia nie miała, tak nie ma środkowego napastnika - analizuje 63--krotny reprezentant Polski.
Po meczu z Arsenalem i okresie przygotowawczym pojawiły się nawet głosy, że Bruno Mezenga, sprowadzony latem atakujący z Brazylii, jest nawet gorszy od Bartłomieja Grzelaka, z którym Legia nie przedłużyła kontraktu.
- Nie wiem, czy gorszy, ale na pewno pozytywnie nie zaskakuje. Albo jest w beznadziejnej formie, albo jest zwyczajnie słaby. Oby tylko nie okazało się, że to drugie, bo przecież zawodnik przepracował z trenerem Skorżą cały okres przygotowawczy - mówi Dziekanowski.
Właściciele Legii wydali latem 2,5 mln euro na wzmocnienia zawodnikami z zagranicy. Prezes Polonii Józef Wojciechowski przyjął odmienną taktykę. Też wydawał pieniądze lekką ręką, ale szukał piłkarzy głównie z polskim obywatelstwem.
- Wojciechowski kupuje zawodników, o których jest głośno: Artura Sobiecha, Ebiego Smolarka, wkrótce do zespołu dołączy Dawid Nowak. Nikt tylko nie zwrócił uwagi, że to trzej środkowi napastnicy. Trójką środkowych też da się grać, piłka nożna już różne rzeczy widziała. Ale to tak, jakby wybudować trzy balkony przy jednym pokoju. Można? Można. Co nie znaczy, że jest to rozsądne. Jednak to pieniądze pana Wojciechowskiego, więc może wydawać je, jak chce - analizuje były zawodnik Legii i Polonii, dziś prezes Polskiego Stowarzyszenia Byłych Piłkarzy.
- Fajnie, że Wojciechowski potrafi wydać milion euro na Sobiecha. Tylko pytanie, czy piłkarz jest tyle wart. Nie jest - dodaje i prosi, by nie kazać mu wskazywać faworyta piątkowego spotkania.
- Bo trudno jakąkolwiek polską drużynę nazwać faworytem czegokolwiek. Widzieliśmy w pucharach, o czym mówię. Nie potrafimy być w Europie nawet średniakiem. Wisła się skompromitowała, Lech podobnie.
Przy okazji zapytaliśmy Dziekanowskiego o dzisiejsze spotkanie reprezentacji Polski z Kamerunem.
- Powiem tak: zagramy ofensywnie. Skoro trener Smuda nie bał się ofensywy na wyjeździe z Hiszpanią, to u siebie, z Kamerunem, będzie pewnie ultraofensywa. Nic tylko selekcjoner powinien kontynuować swoją ofensywę - kończy z poważną miną "Dziekan", ale po chwili nie wytrzymuje i wybucha śmiechem.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?