Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legia - Górnik. Klasyk jak za dawnych lat. Legioniści gonili wynik i uratowali remis. Pełny stadion i największa frekwencja w sezonie

Kamil Jabłczyński
Kamil Jabłczyński
Mecze Legii z Górnikiem Zabrze uchodzą za jeden z największych klasyków Ekstraklasy. Mierzą się ze sobą drużyny, które wielokrotnie zdobywały tytuł Mistrza Polski oraz Puchar Polski. Legia bardzo źle weszła w mecz, ale do uratowała ostatecznie remis 2:2. Pokazała charakter jakiego brakowało jej w poprzednim sezonie. Kibice natomiast wspierali zespół przez całe spotkanie.

Już przed meczem było wiadomo, że padnie rekord frekwencji na stadionie w tym sezonie. Wakacyjny piątek, a mimo to uprawnionych do wejścia na mecz było ponad 25 tysięcy osób. Ostatecznie na stadion weszły niecałe 24 tysiące osób, ale atmosfera była niesamowita. Ultrasi Legii świętowali też 18 lat od kiedy doping na "Żylecie" prowadzi "Staruch". Gdy piłkarze wyszli na boisko odpalili fajerwerki oraz race.

Pomimo pełnego stadionu, głośnego dopingu i świetnej atmosfery gra Legii nie zachwycała. Górnik Zabrze przeważał na boisku i stwarzał sobie kolejne sytuacje. Raziła fatalna gra Legii w obronie rozgrywanie od tyłu, brak pomysłu na zaatakowanie zabrzan. Nie układał się atak pozycyjny brakowało gry na małej przestrzeni. W końcu swoją przewagę Górnik udokumentował bramką. Zaraz po przerwie w skutek fatalnego błędu podwyższyli wynik spotkania na 0:2.

Wtedy Legia w końcu ruszyła. Josue zaczął napędzać ataki gospodarzy, dość szybko na boisku pojawił się wracający do Legii Carlitos i w końcu zaczęły się pojawiać groźne sytuacje. Bramka jednak była jak zaczarowana. Około 10 minut przed końcem sędzia nie pozwolił wznowić gry. Piłkarze poszli uzupełnić płyny, a okazało się, że arbitrzy VAR zasygnalizowali potencjalny rzut karny. Sędzia wskazał na wapno. Josue, absolutny lider Legii w tym meczu, wziął piłkę ustawił na jedenastym metrze i pewnym strzałem pokonał bramkarza. Legia walczyła do końca i już w doliczonym czasie gry po jednej z wrzutek piłkę zgrał Filip Mladenović, a Linsay Rose wepchnął ją do bramki.

Stadion wybuchł w euforii i dopingował swoich zawodników licząc na zwycięską bramkę. Wciąż pozostawało jeszcze parę minut gry, a zawodnicy w końcu złapali wiatr w żagle. Nie udało się jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Legia uratowała remis i po piątkowych meczach jest wiceliderem tabeli. Pokazali charakter, którego nie było w zeszłym sezonie. Szkoda tylko tej, naprawdę fatalnej, pierwszej połowy spotkania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto