MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

GKS Katowice - ŁKS 4:1 - znów wpadka Bodzia W.

Paweł Hochstim
Strzela Janusz Wolański (biała koszulka) – zdobywca bramki dla ŁKS w środowym meczu z GKS Katowice
Strzela Janusz Wolański (biała koszulka) – zdobywca bramki dla ŁKS w środowym meczu z GKS Katowice fot. Krzysztof Szymczak
Tego żaden kibic ŁKS nie mógł się spodziewać. Łódzcy piłkarze w fatalnym stylu przegrali w Katowicach z GKS. Smutni byli fani łódzkiej drużyny, którzy w liczbie ponad siedmiuset przyjechali na stadion przy ul. Bukowej.

- Jak nie potrafisz strzelić gola, to chociaż kopnij w kierunku bramki i pozwól bramkarzowi zrobić błąd - mówił przed laty jeden z trenerów reprezentacji Polski. Krzysztof Kaliciak z GKS Katowice był wówczas nastolatkiem i nie mógł tego słyszeć, ale być może powtórzył mu to któryś z jego trenerów. W 11 minucie Kaliciak zrobił dokładnie tak - nie wiedział, co zrobić z piłką, więc kopnął ją z ponad 30 metrów w kierunku bramki. Szanse miał niewielkie, bo przecież w bramce łódzkiej stał Bogusław Wyparło, który tę zasadę powinien dobrze znać, bo debiutował w reprezentacji Polski właśnie u wyżej wspomnianego trenera. Piłka nawet niezbyt szybko leciała w kierunku bramki, ale Bodzio W. nie był w stanie jej złapać. Futbolówka wturlała się do bramki.

Kibicom ŁKS musiał przypomnieć się mecz w Ostrowcu, gdzie Wyparło popełnił niemal identyczny błąd. Co się dzieje z Bodziem W.? To pytanie, które musiało środowego wieczoru przejść przez głowę trenera ŁKS Grzegorza Wesołowskiego. Kto wie, czy Wesołowski nie zdecyduje się dać odpocząć Wyparle w najbliższym meczu.

Szkoleniowiec łódzkiej drużyny nie miał w środę łatwego zadania, bo z różnych powodów nie mógł skorzystać z Dejena Ognjanovicia, Tomasza Hajty, Rafała Kujawy, Dejana Djenicia i Pawła Drumlaka. Mimo to nie mógł się spodziewać, że już po pierwszej połowie będzie się wstydził za swoich piłkarzy.

A najgorszy dla łodzian jest fakt, że katowiczanie wcale nie grali lepiej. W pierwszej części gry zanotowali stuprocentową skuteczność, a nawet wyższą, bo strzelili trzy gole, mając tylko... dwie sytuacje bramkowe. Strzał Kaliciaka trudno bowiem nazwać okazją do zdobycia gola. Co prawda, w meczach tych drużyn to nie nowość, bo dziesięć lat temu w meczu ekstraklasy w Łodzi Mariusz Luncik, ówczesny bramkarz katowickiej drużyny, wpuścił gola po niecelnym strzale Ediego Dombraye.

Zwalanie całej winy na Bodzia W. byłoby jednak niesprawiedliwością. Jego koledzy wcale nie byli lepsi, raz po raz popełniając błędy. Jak choćby w 26 minucie, gdy w piłkę nie trafił Marcin Adamski, ale Kaliciak tego nie potrafił wykorzystać, podając niecelnie.

W 37 minucie o wakacjach chyba myśleli jeszcze Nerijus Radżius i Mariusz Mowlik, głównie przyglądając się akcji Kaliciaka i Bartosza Iwana. Ten ostatni znalazł się sam przed Wyparłą i pewnym strzałem go pokonał. Jeszcze przed przerwą piłkę na środku boiska stracił Robert Sierant. Piotr Klepczarek nie potrafił dogonić Grzegorza Goncerza, który strzelił trzeciego gola.

W przerwie Wesołowski nakrzyczał na swoich zawodników, ale motywacji wystarczyło na kilkanaście minut. W tym czasie ełkaesiacy zdobyli honorowego gola po strzale Janusza Wolańskiego. Najlepszy w łódzkim zespole Adrian Świątek dośrodkował wzdłuż bramki, a Wolański kopnął do pustej bramki.

Na więcej łodzian nie było stać, tym bardziej, że od 67 minuty grali w dziesiątkę, a od 71 - w dziewiątkę. Najpierw dwie żółte kartki w odstępie kilku minut zobaczył Radżius, a po chwili, znów za dwie żółte z boiska wyleciał Łukasz Gikiewicz. Ełkaesiacy w tym sezonie biją kartkowe rekordy. Za nami zaledwie sześć kolejek, a piłkarze ŁKS obejrzeli już... sześć czerwonych i 27 żółtych kartek. Klasyfikacji fair play w tym sezonie raczej nie wygrają, ale gorsze jest to, że prawdopodobnie nie wygrają też klasyfikacji drużyn w pierwszej lidze. Kwadrans dobrej gry to zdecydowanie za mało, by myśleć o punktach w meczu ligowym. A jeszcze dziesięć minut przed końcem łodzian dobił Goncerz.

Wesołowski po meczu miał powody na niezadowolenia. Niestety, zawirowania wśród właścicieli klubu i letnia niepewność sprawiły, że ŁKS w najbliższym czasie nie będzie się liczył.

GKS Katowice – ŁKS 4:1
Gole: Kaliciak 11, Iwan 37, Goncerz 45, 80 - Wolański 50
Sędziował: Mariusz Trofimiec (Kielce)
Widzów: 9.000
GKS Katowice: Gorczyca - Cholerzyński (72 Małkowski), Kamiński, Nowak, Niechciał - Goncerz, Wijas, Iwan (59 Mikulenas), HołotaI, Plewnia - Kaliciak (76 Mieszczak). Trener: Adam Nawałka.
ŁKS: Wyparło – Radżius (do 67), AdamskiI, MowlikI, Klepczarek - Wolański (68 Gieraga), Sierant, Mączyński (78 Salski), Mordzakowski (53 Nawrocik), Świątek - Gikiewicz (do 71). Trener: Grzegorz Wesołowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto