- Nigdy nie lekceważymy rywali i tak też było w Gorzowie – mówił zaraz po ostatnim gwizdku sędziego Jan Urban, trener Legii. – To, że wyszliśmy na ten pojedynek w zupełnie innym składzie niż kilka dni wcześniej na ligowe spotkanie z Lechem Poznań, nie świadczy, że chcieliśmy wygrać najmniejszym nakładem sił. Po prostu dysponuję szeroką kadrą piłkarzy o zbliżonych umiejętnościach i na mecz pucharowy wystawiłem świeżych graczy. Zwycięstwo okupiliśmy ciężką walką przez 90 minut – podkreślił Jan Urban.
Goście ze stolicy dominowali nad gorzowianami wyszkoleniem technicznym, lepszą organizacją gry, szybkością, ale nasz zespół te niedoskonałości nadrabiał ambicją i wolą walki. Pomimo przegranej GKP zagrało bardzo fajny mecz, szczególnie w pierwszej połowie, gdzie szczególnie Adam Czerkas miał przynajmniej dwie dogodne okazje do zdobycia gola. Po zmianie stron świetną sytuację zmarnował Sebastian Janusiński.
- Doceniając klasę gości oczywiście bardzo żałuję, że nie doprowadziliśmy do wyrównania. Mieliśmy ku temu okazje, ale zabrakło łutu szczęścia. Cieszę się za to, że moi piłkarze nie poddali się, walczyli naprawdę dzielnie i to powinno zaprocentować w kolejnych potyczkach ligowych – ocenił Adam Topolski, dzisiaj trener GKP, a przed laty świetny obrońca… Legii.
Warszawianie pierwszego gola zdobyli już w 17. minucie po kapitalnej akcji Marcina Mięciela i przytomności umysłu Sebastiana Szałachowskiego. – Marcin zagrał mi świetną piłkę, ja zdołałem uwolnić się spod opieki obrońcy GKP i strzeliłem ważnego gola – tak skomentował tę akcję zdobywca bramki. Już w doliczonym czasie gry, kiedy nasz golkiper Sławomir Janicki udał się na wycieczkę pod bramkę legii, goście wyprowadzili zabójczą kontrę i Mięciel ustalił wynik spotkania.
- Myślę, że zagraliśmy dobry mecz, ale żaden z zawodników nie może być zadowolony po porażce. Dlatego nie mamy powodów do radości. A to, że w kolejnym spotkaniu z silnym rywalem, po Górniku Zabrze i Widzewie Łódź, zbieramy pochlebne recenzje, to mnie nie zaskakuje. Zawsze łatwiej bowiem gra się z przeciwnikiem, który potrafi rozgrywać akcje niż ze słabeuszem skupiającym się na obronie swojej bramki – usłyszeliśmy od Pawła Kaczorowskiego, byłego gracza Legii, dzisiaj ważnej postaci GKP.
Spotkanie GKP i Legii obejrzało około 5 tysięcy widzów, choć deszczowa pogoda nie zachęcała do wizyty na stadionie przy ul. Myśliborskiej. Tak duże zainteresowanie potwierdza jednak, że w naszym mieście jest zapotrzebowanie na dobry futbol.
GKP Gorzów - Legia Warszawa 0:2 (0:1)
Bramki: Szałachowski (17), Mięciel (90+4)
GKP: Janicki - Truszczyński, Wojciechowski, Grocholski (76' Ilków-Gołąb), Topolski, Andruszczak, Kaczmarczyk, Maliszewski (72' Wan), Kaczorowski, Czerkas (46' Janusiński), Moojen.
Legia: Mucha - Szala, Jędrzejczyk, Astiz, Komorowski, Jarzębowski (79' Radović), Giza (70' Smoliński), Borysiuk, Szałachowski, Mięciel, Paluchowski (87' Iwański).
Żółte kartki: Truszczyński, Kaczorowski (GKP) oraz Giza, Jędrzejczyk (Legia).
Sędziował: Dawid Piasecki (Słupsk), widzów ok. 5 tys.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?