Likwidują stołówki. Nie wykluczają zamknięcia szkoły

Po nowym roku dzieci z ostrowieckich szkół będą dostawać obiady przygotowane przez firmę, która wygra przetarg. Przy okazji tej dyskusji pojawiła się kolejna kwestia - możliwej jak twierdzą rodzice likwidacji Szkoły Podstawowej numer 11 już od września przyszłego roku.
Nie wiadomo do końca kto i kiedy podjął decyzję o likwidacji stołówek szkolnych. Kiedy w ubiegły poniedziałek wiceprezydent miasta informował, że żadna decyzja nie została podjęta, dyrektorzy czterech szkół, w których stołówki jeszcze funkcjonowały, mieli już na biurkach pisma z nakazem zamknięcia ich wraz z końcem roku. Prezydent Ostrowca Jarosław Wilczyński, na konferencji w piątek twierdził, że ostateczną decyzję podjął właśnie tego dnia. Pozostaje więc otwartym pytanie, kto w Urzędzie Miasta tak bardzo się spieszył?
Prezydent zapewnia, że na decyzji o likwidacji stołówek nie ucierpią dzieci, ani ich dotychczasowi pracownicy, którzy mają otrzymać propozycje zatrudnienia. Wyjaśnia, że w całym Ostrowcu ze szkolnego wyżywienia korzysta 960 dzieci, w tym aż 620 posiłków jest finansowanych przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Zapewnia też, że wszyscy korzystający z bezpłatnych posiłków, wciąż będą je mieli.
- Nie mogę jednak pozwolić na sytuację, by w jednej szkole posiłek kosztował 2,90 złotego, a w innej - tam gdzie stołówki nie funkcjonują od dawna - 5,80 złotego. To po prostu niesprawiedliwe wobec innych mieszkańców - mówi Jarosław Wilczyński.
Tak też swoją decyzję tłumaczył grupie rodziców ze szkół numer 8 i 11, którzy przyszli do niego we wtorek. Najpierw rozmawiali z wiceprezydentem Pawłem Górniakiem, który także zapewniał ich, że na cateringu nikt nie straci.
- Nie jest prawdą, że obiady z cateringu są przywożone zimne, że są niedobre i mało kaloryczne - mówił Paweł Górniak. - Taka forma z powodzeniem funkcjonuje w pozostałych szkołach i nikt nie narzeka.
NIE WSZYSTKICH BĘDZIE STAĆ
Protestujący rodzice nie są przekonani, a nawet zapowiadają, że będą przyprowadzać swoje dzieci na obiady do prezydenta. We wtorek - dniu świętego Mikołaja - przynieśli prezydentom rózgi.
- Trójka moich dzieci korzysta z posiłków w szkole. Są chore, mam na nie tylko alimenty, a mimo to nie kwalifikuję się do pomocy z MOPSu - mówi Ewa Jędrzejkiewicz, matka uczniów Szkoły Podstawowej numer 11. - Do tej pory korzystałam z pomocy PCK, a jeśli ten nie miał środków, sama płaciłam te 2,90 za obiad. Ale nie stać mnie będzie, żeby zapłacić dwa razy tyle. Czy mam powiedzieć swoim dzieciom, że nie będą jadły obiadu w szkole?
Jarosław Wilczyński tłumaczy, że osoby w takiej sytuacji jak pani Ewa, mogą zwrócić się do dyrektora szkoły, aby ta finansowała obiady z tak zwanej „puli dyrektorskiej".
- Ale w takiej sytuacji jest większość rodziców w naszej szkole - skarży się Iwona Kurek. - Dla wszystkich na pewno nie wystarczy tych pieniędzy.
TO DOPIERO POCZĄTEK ZMIAN?
Przy okazji tej dyskusji pojawiła się kolejna kwestia - możliwej jak twierdzą rodzice likwidacji Szkoły Podstawowej numer 11 już od września przyszłego roku.
- Nie jest to wykluczone - mówi Jarosław Wilczyński. - Od dawna nie ukrywam, że czeka nas poważna dyskusja na temat kształtu oświaty ostrowieckiej, a niż demograficzny prawdopodobnie wymusi na nas likwidację jakiejś szkoły.
Likwidacja stołówek jest więc prawdopodobnie dopiero początkiem rewolucji w ostrowieckich szkołach. Ma być ogłoszony przetarg, który wyłoni firmę cateringową, która od stycznia będzie przygotowywać obiady dla uczniów wszystkich ostrowieckich szkół. Rozważana jest możliwość, by obiady były przygotowywane tak jak dotąd, w szkolnych kuchniach.