Co na to szefowie ŁKS? - Nie stać mnie na dalsze finansowanie ŁKS z własnej kieszeni - mówi Grzegorz Klejman, który kilka miesięcy temu uratował klub i przez ten czas go finansował. Klejman jest już właścicielem 49,5 procent akcji, które odkupił od Algimantasa Breikstasa. W najbliższych dniach oficjalnie ma przejąć też udziały należące do Ilony Goszczyńskiej. - W poniedziałek spotkam się z pełnomocnikiem pani Ilony, Danielem Goszczyńskim, by ustalić datę notarialnego przepisania na mnie akcji ŁKS SSA - mówi Klejman.
Zdaniem właściciela łódzkiego klubu, na spłacenie zaległości wobec piłkarzy i bieżącą działalność potrzeba ok. miliona złotych. Klejman nie ukrywa, że po przejęciu 99 procent udziałów w spółce będzie je chciał odsprzedać.
W ratowanie najstarszego łódzkiego klubu powinien zaangażować się łódzki magistrat. Sprowadzenie inwestora, który przejąłby ŁKS nie powinno być trudnym zadaniem dla władz miasta.
Na razie sytuacja zatem wydaje się być beznadziejna, a piłkarze nie mają co liczyć, że w najbliższych tygodniach ich sytuacja ulegnie poprawie. Mimo to zapewniają, że nie ma mowy o strajku.
- Będziemy trenować, bo wiemy, że strajk tylko może pogorszyć sprawę. My nie jesteśmy od zdobywania pieniędzy na klub. My jesteśmy od grania - zapewnia Wyparło. Bramkarz łódzkiego zespołu ma nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto wreszcie zakończy problemy w ŁKS. - Zostaliśmy tu po to, żeby ratować ten klub. Bo uważamy, że ten klub powinien istnieć. Mam nadzieję, że nie tylko my - dodał Bodzio W.
Wesołowski, który w tej niezwykle trudnej sytuacji musi prowadzić zespół, też uważa, że strajk może tylko zaszkodzić. - Tym bardziej, że ktoś to może później wykorzystać. Pamiętamy, że jednym z argumentów nieprzyznania licencji ŁKS był fakt strajków w rundzie wiosennej - przypomniał Wesołowski.
Choć sytuacja finansowa jest fatalna, piłkarze ŁKS walczą ze wszystkich sił, by wygrywać mecze. W sobotę ich postawa była godna podziwu, a można przyjmować zakłady, że od czasów gry w Bundeslidze Tomasz Hajto jeszcze nigdy nie przebiegł tylu kilometrów, jak podczas sobotniego spotkania. Pozostali zawodnicy również walczyli bardzo ambitnie.
Z ŁKS ostatecznie pożegnał się już Andrzej Pożarlik, który pełnił funkcję dyrektora generalnego. Spółka od kilku tygodni właściwie funkcjonuje bez prezesa, bo Antoni Panek złożył rezygnację i wyjechał do sanatorium na Węgry. Trudno wskazać dziś człowieka, który sprawowałby władzę w ŁKS. To się musi zmienić.
Gdy w środę ełkaesiacy wyjeżdżali na mecz do Katowic, musieli podróżować w dniu meczu, bo w kasie nie było pieniędzy na nocleg w hotelu. W najbliższej kolejce ełkaesiacy zagrają w Bielsku-Białej z Podbeskidziem. Trochę daleko, by jechać na mecz bez noclegu.
Motor Lublin przejechał się po Arce Gdynia. Cisza na trybunach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?