Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Zawierzbia żądają wałów przeciwpowodziowych

Redakcja
- Od ponad 10 lat w gminie są plany, które przewidują ochronę przeciwpowodziową. Ale zawsze brakuje pieniędzy. Aż wreszcie nas zalało. Tak nie można żyć – irytuje się Ewa Stanek z Zawierzbie, która razem z innymi mieszkańcami zabiega o budowę wałów na Wisłoce i Grabiniance.

Zdeterminowani ludzie spotkali się w tej sprawie w piątek z lokalnymi władzami i szefostwem Podkarpackiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Rzeszowie. Chcieli usłyszeć, na jakim etapie znajdują się prace dotyczące wałów w Zawierzbiu. – Pojawiła się możliwość złożenia wniosku na ich budowę do Regionalnego Programu Operacyjnego. Nabór prowadzi marszałek podkarpacki. Jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem to najbardziej optymistyczny wariant zakłada, że wał byłby gotowy do 2013 roku – referowała zebranym Małgorzata Wajda, dyrektor PZMiUW. Dodała, że koncepcja wału jest już gotowa.
- Wszystko dobrze, ale z tego, co wiemy, już istniejący, naturalny wał z jednej strony Zawierzbia, gdzie mieszkam, nie jest przewidziany do żadnego podwyższenia. Więc, gdy z drugiej strony zostanie wzniesiony nowy wał na Wisłoce, poziom wody się podniesie i zaleje nasze domy. Tą drogą znowu zatopi Zawierzbie – niepokoił się Józef Mosior.
- Zresztą Zawierzbie, co pokazała ostatnia powódź, jest zagrożone cofką z Grabinianki. A podobno żadnych wałów cofkowych nie zaplanowano. Jaki to ma sens, my nie zamierzamy każdego roku bać się o swój dobytek – nie krył zdenerwowania Andrzej Bartuzi.
- Wały cofkowe będą na pewno – uspokajała dyrektor Wajda. – Ma być 1000 m wału po lewej od ul. Kościuszki w Dębicy, 200 m po prawej oraz 200 m wałów cofkowych na Grabiniance.
Małgorzata Wajda, słuchając wątpliwości zgromadzonych, zaproponowała też kolejne spotkanie. – Bardzo chętnie pochylę się z państwem nad szczegółową mapą. Żeby każdy pokazał, o jaki dokładnie odcinek mu chodzi. Tak, by przed sporządzeniem projektu budowlanego nie pominąć żadnego elementu – namawiała. Mieszkańcy przyjęli jej pomysł z entuzjazmem.
Okazało się jednak, że wały to nie jedyny problem Zawierzbian. Po czerwcowej powodzi w sołectwie przez wiele dni zalegała śmierdząca woda, która nie mogła znaleźć ujścia. Mieszkańcy winią za tę sytuację m.in. sąsiadów, którzy zasypali rowy odprowadzające wodę z dróg, posesji i pól. - - Jeżeli ktoś wykostkował teren pod domem, nie umieścił przepustu, zasypał rowy, to ja nie wierzę, żę gmina wydała mu na to pozwolenie. Trzeba przywrócić poprzedni stan – mówił Kazimierz Stafin.
- Inne gminy w Polsce rozwiązują sprawę prosto. Wyznaczają konkretny termin takim mieszkańcom, a jeśli ci nie uporają się z pracą w określonym czasie, przyjeżdża koparka i udrażnia rowy na koszt właściciela posesji – podpowiadał Ferdynand Bachurski.
Stanęło na tym, że gminne władze przeanalizują sytuację i postarają się zlikwidować problem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto