Pierwszy Starbucks w stolicy

Starbucks to najbardziej rozpoznawalna sieć kawowa na świecie, działająca w prawie 50 krajach. Jej nazwa wywodzi się od imienia pierwszego oficera „Pequoda” z książki Hermana Melville'a „Moby Dick”.

Początki powstania firmy datuje się na rok 1971, kiedy w Seattle otworzono pierwszy lokal przy Western Avenue 2000. Oprócz kawy można w nim było kupić także akcesoria służące do jej parzenia, co w owym czasie nie było zbyt często spotykaną praktyką. Szacuje się, że obecnie Starbucks posiada prawie 16 tys. lokali na świecie. Wśród nich znajdują się takie, którymi osobiście zarządza, a także te działające na licencji czy na zasadach joint-venture.

W środę (8 kwietnia) o godz. 8.00 rano, otworzono pierwszą kawiarnię Starbucksa w Polsce. Od tego momentu, po wejściu do lokalu przy Nowym Świecie, klienci kafejki usłyszą słynne powitanie. - Witaj! Jak masz na imię? Na co masz ochotę?

Grupa AmRest, przedstawiciel Stabucksa w Polsce, zapowiada, że ceny kawy nie będą zbyt wysokie. Za małe espresso klienci zapłacą ok. 6 zł, zaś za caffe latte ok. 14 zł.

Rozmowa z Adamem Zielińskim, baristą, który współpracował z najbardziej popularnymi sieciami kawiarni w Polsce. Obecnie rozkręca własny biznes. Dlaczego zdecydowałeś się zostać baristą (osobą zajmująca się wybieraniem, parzeniem oraz podawaniem kawy - przyp. red.), skoro z wykształcenia jesteś archeologiem specjalizującym się w historii i sztuce starożytnej Grecji i Rzymu? Zupełnie przez przypadek. W czasie studiów dorabiałem sobie w różnych kawiarniach parząc lub podając kawę. Traktowałem to, jako typowe zajęcie studenckie – chciałem po prostu zarobić na utrzymanie w się akademiku i jakieś zagraniczne wakacje. Z czasem zorientowałem się, że wykonywana przez mnie praca całkowicie mnie pochłaniała. Zamiast więc czytać kolejne nudne tomiska poświęcone historii starożytnej Grecji, wolałem pochłaniać książki opisujące ten szlachetny napój jakim jest kawa. Charles-Maurice de Talleyrand, francuski polityk doby oświecenia, mawiał, że kawa musi być gorąca jak piekło, czarna jak diabeł, czysta jak anioł, słodka jak miłość. Prawda czy nieprawda? Zdecydowanie prawda! Picie kawy nieodparcie łączy się z przyjemnością. Już nasi przodkowie, który rozkoszowali swoje podniebienia tym słodkim napojem, wiedzieli, że jego spożywanie związane jest z pewną ceremonią. Dlatego też, kawy nie powinno się pić w zwykłym porcelicie, babcinej szklance czy w plastikowym kubeczku imitującym kubek termalny. Skoro zaparzanie kawy to prawdziwy ceremoniał, to co ze sposobami jej przygotowania? Jakie są najlepsze i najbardziej popularne? Uwielbiam caffe latte, zwaną również latte, która nie jest niczym innym jak kawą podawaną z gorącym mlekiem. Pija się ją najczęściej podczas śniadania, a przygotowana jest w dość prostych proporcjach 1/3 espresso i 2/3 ciepłego mleka. Espresso zaś to tzw. mała kawa, podawana w filiżankach ok. 60-70 ml, które wypełnia się do połowy napojem złożonym z różnych gatunków kawy. W Polsce bardzo popularne jest natomiast cappuccino, czyli lekki napój kawowy podawany ze spienionym mlekiem, które posypywane jest startą czekoladą, wiórkami kokosowymi czy cynamonem. Często słyszy się, że kawa rozpuszczalna to zło konieczne. W takim razie, czy istnieje jeden, najlepszy rodzaj kawy? Wszystko zależy od naszych osobistych upodobań. Mi najbardziej odpowiada mieszanka Arabic, szczególnie kolumbijskich, która jest niesamowicie delikatna w smaku. Kawę tą można pić po kilka razy dziennie, gdyż zawiera ona w sobie małą ilość kofeiny. Co zaś się tyczy kawy rozpuszczalnej, czyli tzw. instant, to jest ona popularna od ponad połowy wieku. Wielu producentów tego typu sproszkowanego napoju, zarzeka się, że jest on przygotowana z najlepszych, najbardziej wyselekcjonowanych ziarenek kawy. Czy należy im wierzyć? Według mnie kawa tego typu to nic innego niż zwykłe, kawowe odpady zapakowane w ekskluzywne opakowanie. Nie można również pominąć faktu, że kawa instant ma w sobie dużą zawartość niklu, który spożywany w nadmiarze może szkodzić zdrowiu. Spotkałam się z opinią, że kawa niesamowicie tuczy, ale też bardzo pobudza trawienie. Może powodować bezsenność i przyczynia się do zawałów serca. Fakty czy mity? I to i to. Kawa sama w sobie nie może tuczyć, ale kiedy dolejemy do niej tłustego mleka i wsypiemy kilka łyżeczek cukru, to naturalnie napój ten będzie wysoko kaloryczny. Mimo wszystko, pobudza on jednak trawienie, szczególnie wśród osób, które mają problemy z przyswajaniem białka i cierpią na częste, nieregularne wypróżnienia. W niektórych przypadkach kawa powoduje również bezsenność, ale zależy to głównie od sposobu, w jakim została podana i od spożytej je ilości. Nadmierne picie tego napoju, może powodować zawał serca, ale wydaje mi się, że uzależnione jest to od ogólnego stanu zdrowia osoby spożywającej kawę. A na koniec, w co należy zainwestować żeby parzyć dobrą kawę w domowym zaciszu? Przede wszystkim w dobry zaparzacz, i tutaj niespodzianka, wcale nie chodzi o zaparzacz ciśnieniowy, ale dobry ekspres. Polecam przejść się po sklepach z RTV i AGD, które w swojej ofercie mają takie urządzenia. Warto wybrać ten, który najbardziej nam odpowiada pod względem funkcji, wydajności i ceny. Dobrym sposobem jest wypisanie sobie na kartce preferowanych przez nas modeli, a następnie zapoznanie się z opiniami o nich w Internecie. Musimy pamiętać również o tym, aby kupować dobrą kawę. W tym przypadku nie ma co oszczędzać – lepsza kawa, to po prostu lepszy smak i aromat. Czyli zastawiamy dom, samochód za jedną dobrą filiżankę kawy? Dokładnie! (śmiech) Wszystko po to, abyśmy później nie musieli krzyczeć jak Grafik z komiksu „Tytus, Romek i A’Tomek. – „Co to za lura!? Kawa powinna być czarna, mocna, ostra i aromatyczna!”. Czego tak naprawdę życzę Wam i sobie. Dziękuję za rozmowę. Dzięki!

Czytaj również:

Kryzys nie kryzys, wakacje się należą

Wystawa "Wampiry, strzygi i spółka" [zdjęcia]
Kino: Kwietniowe premiery filmowe