Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PlusLiga: Horror w Warszawie [zdjęcia]

Xathloc
Xathloc
Walka w spadkowej części tabeli PlusLigi przybiera na sile. Niestety, warszawski zespół nie potrafi walczyć o swoje.

W sobotę, w jednym z ostatnich meczów rundy zasadniczej, gospodarze chcieli pokazać, że pod koniec sezonu wreszcie przyszła długo oczekiwana forma. Po ostatnich spotkaniach faktycznie można się było tego spodziewać. Wprawdzie dotychczas bilans spotkań z drużyną z Wielunia nie jest dla Inżynierów pomyślny (dwa spotkania, jeden set na korzyść warszawiaków), ale spotkania z Olsztynem i Delectą pozwalały sądzić, że coś drgnęło w stolicy. 

Niestety, pierwszy set rozpoczął się od gry pod wyraźne dyktando gości. Gospodarze jakby nie do końca wiedzieli, co się dookoła nich dzieje. Grali wprawdzie swoje, ale gra wyraźnie kulała. Goście szybko dali im do zrozumienia, że wiedzą, jaka jest stawka meczu i jedyne, o czym myślą, to punkty, które mogą wywieźć z Warszawy.

Do pierwszej przerwy technicznej zawodnicy z Wielunia prowadzili 3 punktami. Na drugiej przerwie technicznej przewaga ta urosła do 7, aby za moment sięgnąć aż 10 punktów! Gospodarze gorączkowo starali się zmienić obraz gry, ale ten set był już stracony. Ostatecznie tablica pokazała 25:18 dla gości.  

Początek drugiego seta to przebudzenie drużyny z Warszawy. W końcu coś drgnęło w ataku, blok zaczął spełniać swoją funkcję. Pierwsza przerwa techniczna to wypracowane z trudem 8:7 dla gospodarzy. Goście, nieco rozbici zmianą w grze przeciwnika, zaczęli się gubić. Efektem tego radość na trybunach i coraz lepsza gra stołecznych siatkarzy. Niepokoi jedynie przyjęcie, ale Inżynierowie rekompensują to pozostałymi aspektami gry. Do drugiej przerwy technicznej udało im się wypracować 4 punkty przewagi, które do końca seta udało się nawet powiększyć do pięciu punktów.

Po zmianie stron gospodarze jeszcze podkręcili tempo gry. Goście nie byli w stanie w żaden sposób odebrać im przewagi. Najbardziej kulejący element gry, przyjęcie, nareszcie wyglądał jak powinien.

Pierwsza przerwa techniczna - prowadzenie warszawiaków 8:2! Jednak za wcześnie na szampana, po przerwie coś się zmieniło. Zdeterminowani goście, których sytuacja była o 1 punkt gorsza niż graczy Politechniki doszli do siebie. Słaby i niedokładny atak Politechniki zaczął być jej największą słabością. Pomimo dobrej obrony brak wykończenia akcji sprawiał, że piłka raz po raz zmieniała stronę bez zmiany sytuacji punktowej. Do drugiej przerwy technicznej goście odrobili straty i nawiązali walkę o przejęcie prowadzenia. Jednak Inżynierowie nadal byli na fali. Udało im się, głównie dzięki świetnym atakom Serihy Kapelusa i Radka Rybaka, znowu odskoczyć i set zakończył się zwycięstwem gospodarzy 25:19. Kibice odetchnęli z ulgą. Pozostała już jedynie formalność. Dobicie przeciwnika i 3 punkty zostają w Warszawie. Ale mecz jeszcze nie był zakończony. Podopieczni Damiana Dacewicza zaczęli udowadniać to od pierwszych sekund czwartego seta.

Pomimo wyrównanej walki i długich wymian piłek, goście coraz bardziej oddalali się od graczy Politechniki. Brak skuteczności gospodarzy w ataku oraz fatalne przyjęcie skutecznie uniemożliwiał nawiązanie równorzędnej walki. Jedyne, co pozostało gospodarzom, to rozpaczliwa pogoń za uciekającym przeciwnikiem. Niestety, do końca seta nie udało się dogonić graczy z Wielunia i set zakończył się wynikiem 25:21 dla gości.

Tie break oznaczał, że nie ma co liczyć na 3 punkty, ale dwa powiększały przewagę nad drużyną gości. Gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia, które wzbudziło entuzjazm na trybunach. Euforia nie trwała długo. Nadal fatalne przyjęcie i brak skuteczności w ataku po raz kolejny doprowadziły do walki o każdy punkt. Mimo to sytuacja była w dalszym ciągu korzystniejsza dla gospodarzy. Po zmianie stron nadal prowadzili 1 punktem. Zgubił ich jednak nieskuteczny atak i najgorsza chyba w całym meczu skuteczność w przyjęciu. Pod koniec gry goście odrobili stratę i zdobyli dwa punkty przewagi, których nie oddali aż do końca.

Neckermann AZS PW po przegranej z drużyną z Wielunia znalazł się w bardzo niekorzystnej sytuacji. Przed nimi mecz o wszystko z Jadarem Radom na wyjeździe. Po nim czeka warszawiaków rewanż ze Skrą oraz Resovią Rzeszów. Dwa ostatnie mecze to walka z najlepszymi zespołami PlusLigi. Chociaż Inżynierowie udowodnili, że lepiej się sprawdzają z zespołami mocniejszymi od siebie sprawiając im niemiłe niespodzianki. Jak będzie tym razem? Musimy poczekać. Stawką tych spotkań będzie prawo do gry w PlusLidze w kolejnym sezonie i mam nadzieję, że podopieczni Radosława Panasa dadzą z siebie naprawdę wszystko, a może nawet więcej...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto