Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po proteście część znaków zniknęła, inne zostaną zmienione

Redakcja
- Jest pierwsza oznaka dobrej woli, ale pomysły urzędników nie rozwiązują wszystkich problemów – mówi Jakub Korga, jeden z przedsiębiorców, którzy protestowali pod oknami starosty.

Tydzień temu Nowiny pisały o pikiecie lokalnych przedsiębiorców zorganizowanej pod oknami starosty dębickiego. Ciężarówki protestujących zablokowały parking, a ich kierowcy wyrażali swoje niezadowolenie klaksonami i syreną alarmową.– Urzędnicy stawiają znaki ograniczające tonaż na drogach powiatowych, a my liczymy straty. Nie mamy dojazdu do firm, płacimy mandaty, tracimy pracowników – oburzali się. – Starosta mówi, że przyczyną ograniczeń tonażowych jest ochrona dróg tylko przed ciężkim transportem kruszywa do budowy autostrady. Tymczasem cierpimy wszyscy!  Wtorkowe negocjacje We wtorek popołudniu przedstawiciele niezadowolonych przedsiębiorców spotkali się ze starostą i radnymi powiatowymi, żeby rozmawiać o rozwiązaniu problemów. – Jest pierwszy pozytywny krok. Nagle, po proteście, okazało się, że z dnia na dzień można ściągnąć z wielu dróg znaki ograniczające tonaż – stwierdza z satysfakcją Jakub Korga z Ban-Kor-Betu.Podkreśla jednak, że nie wszystko zostało załatwione. – Moje kłopoty z dojazdem rozwiązały się może w 20 procentach. Z kolei w Straszęcinie na przykład działa firma budowlana, do której obniżony tonaż nadal zupełnie blokuje dojazd. Tak nie może być – uważa Korga. Zapowiada, że rozmowy ze starostwem wciąż będą prowadzone. Na dopisek trzeba poczekać Powiatowi urzędnicy zapowiedzieli m.in., że na drogach, głównie w gminie Czarna, ograniczenia tonażowe wprawdzie zostaną utrzymane, ale pod znakami pojawi się dopisek: dotyczy dojazdu do budowy autostrady. Reszta użytkowników dróg będzie mogła z nich swobodnie korzystać. – To nie jest dobry pomysł, przecież policja albo inspekcja ruchu drogowego nie będzie pytać o cel podróży, tylko o wagę ciężarówki – komentuje jeden z przedsiębiorców. Starostwo nie zgadza się z taką opinią.Urzędnicy tłumaczą, że przecież każdy kierowca jest zobowiązany do posiadania dokumentów, które określają, jaki towar, skąd i dokąd wiezie. A skoro znaki będą wyraźnie informować, że ograniczenia dotyczą wyłącznie konkretnych przewoźników, to pozostali kierowcy, po okazaniu listów przewozowych, nie będą karani mandatami.Na dopiski pod znakami trzeba jednak poczekać. – Propozycje zmian muszą najpierw trafić m.in. do powiatowego wydziału komunikacji. Następnie trzeba zamówić znaki, poczekać na dostarczenie, zainstalować. Procedura może potrwać nawet 2 tygodnie – słyszymy w Zarządzie Dróg Powiatowych.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto