Policja szuka złodzieja agregatu z Kopca PW

Wartę przy pomniku - symbolu Polski Walczącej, pełnili tej nocy żołnierze służby zasadniczej z jednostki przy ul. Żwirki i Wigury.

Jak zapewnia rzecznik prasowy Dowódcy Garnizonu Warszawa ppłk Mariusz Kubarek, żołnierze zostali odpowiednio poinstruowani co do celów zadania. - Mimo tego oddalili się samowolnie z miejsca zadania, nie wywiązali się z niego, podlegają więc postępowaniu dyscyplinarnemu- wyjaśnia ppłk Kubarek.

Co do powodów , dla których żołnierze przerwali wartę, to wiadomo coraz mniej. Bezpośrednio po zdarzeniu mówiono o tym, że jeden z żołnierzy źle się poczuł, a drugi poszedł go szukać. Podawano też wersję o oddaleniu się do sklepu.

W tej chwili ani rzecznik prasowy Dowódcy Garnizonu, ani rzecznik Komendy Stołecznej Policji Marcin Szyndler nie chcą mówić o prawdopodobnych przyczynach zdarzenia.

- Wojsko podaje już kolejną wersje zdarzeń, więc my na tym etapie śledztwa nie chcemy nic więcej mówić, poza potwierdzeniem, że agregat został skradziony – informuje rzecznik Marcin Szyndler.

Równolegle z działaniami Policji, postępowanie dyscyplinarne prowadzi Wojsko. - Ubolewamy jako Dowództwo Garnizonu Warszawskiego nad tym co się stało. Uroczystości z okazji rocznicy powstania warszawskiego to było duże przedsięwzięcie, w którym braliśmy udział. Zabezpieczaliśmy 30 imprez z udziałem ok. 200 żołnierzy i wszystko przebiegło sprawnie, a ten incydent zepsuł nasz wizerunek – mówi MM Warszawa ppłk Kubarek.

Dlaczego żaden z dwóch żołnierzy nie pozostał na stanowisku, w jakim celu żołnierze oddalili się spod pomnika, dlaczego odeszli obaj – na te pytania na razie odpowiedzi nie znamy.

Czytaj też " Skradziono agregat oświetlający znak PW na Kopcu".