– Mamy kryzys, wpływy z podatków są dużo niższe. Stolica tnie więc inwestycje, gdzie tylko się da. W pierwszej kolejności niestety te na Pradze. Z planów wyleciała już budowa obwodnicy między rondem Wiatraczna a Zabraniecką i Trasy Tysiąclecia między Grochowską a rondem Żaba. Gdyby Warszawa nie płaciła "janosikowego", byłyby na to pieniądze – przekonuje Janusz Owsiany, wiceprezes Związku Stowarzyszeń Praskich.
Trybunał albo Strasburg
Dlatego organizacja chce, by sprawą zajął się Trybunał Konstytucyjny. Sędziowie mieliby zbadać, czy ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, narzucająca sporne rozwiązanie, jest zgodna z konstytucją.
– Nasi prawnicy już pracują nad stosownym wnioskiem. Konsultujemy się także z władzami miasta. Nie chcemy, żeby to był happening, tylko skuteczne działanie, bo prawy brzeg Wisły naprawę potrzebuje każdej złotówki. Dlatego zlikwidujmy wreszcie ten haracz! Jeśli Trybunał nam nie pomoże, odwołamy się do Strasburga – zaznacza Owsiany.
"Tracimy" co roku most
Ratuszowi wspomniany "haracz" też się nie podoba. – Wybudowanie Mostu Północnego kosztuje miliard złotych. To oznacza, że przez "janosikowe" "tracimy" rocznie jeden most. Mimo, że realizujemy strategiczne inwestycje, takie jak wspomniana przeprawa, metro czy Centrum Nauki Kopernik, to wiele innych projektów wciąż czeka na finansowanie – podkreśla rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk.
"Zbyt radykalnie"
Stolica nie poprze jednak wniosku stowarzyszeń praskich. – Wprawdzie Warszawa jest głównym poszkodowanym, ale akcja praskich stowarzyszeń jest chyba zbyt radykalna. Stolica akceptuje zasadę solidarnego podziału dochodów w samorządach i wspierania tych biedniejszych przez te bardziej zamożne. Jednak oddawanie 10 proc. rocznego dochodu to naszym zdaniem stanowczo za dużo – wyjaśnia rzecznik.
Janosik w kryzysie
Dodaje, że obowiązujący system sprawdzał się w czasach prosperity, ale zupełnie nie uwzględnia negatywnych skutków kryzysu. Warszawa ma zresztą w zanadrzu reformę. Plan wysłała już miesiąc temu do Unii Metropolii Polskich, która prowadzi rozmowy z ministerstwem finansów.
– Dzięki proponowanej przez nas reformie w kasie stolicy mogłoby zostać nawet kilkaset milionów rocznie. Ale każda, nawet niewielka zmiana w systemie wyliczania "janosikowego", nas usatysfakcjonuje – zaznacza Andryszczyk.
Posłowie, do dzieła!
Tyle, że wprowadzenie reformy takie łatwe nie będzie. – Jedyne wyjście to zmiana obowiązującej od pięciu lat ustawy, która reguluje rozdzielanie subwencji. My się na pewno nad tym pochylimy, ale wszystko i tak w rękach posłów – wyjaśnia rzecznik ministerstwa finansów Magdalena Kobos.
Tymczasem Mazowsze tylko w tym roku musi wyłożyć 940 mln zł na rozwój biedniejszych regionów. A że kasa świeci pustkami, województwo zaciągnie na ten cel kredyt. Bo kryzys kryzysem, ale "janosikowe" oddać trzeba. Sęk w tym, że jego wysokość ustalano dwa lata temu, zanim gospodarka zaczęła spowalniać, a wpływy do budżetu były dużo wyższe.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?