Radni dmuchają na zimne, bo dzieci zostaną w tyle!

To nie wymyślona obawa, tylko słowa radnych klubu SLD. ,,W naszym przekonaniu zielonogórskie sześciolatki będą dzięki temu już na starcie wyprzedzać swoich rówieśników z innych miast (...)" - napisali do prezydenta Tadeusza Jędrzejczaka i magistratu.Radny Jerzy Antczak zapewnia, że obawy nie są z kapelusza. Wyjaśnia, że obowiązek posłania sześciolatków będzie co prawda dopiero od 2014 r., ale kto będzie pracował nad tym już dziś (czyli namawiał rodziców maluchów do takiego kroku), będzie organizacyjnie lepiej przygotowany. - A same dzieci po prostu będą osiągać lepsze wyniki, bo szybciej zaczną naukę – dodaje radny Antczak (prywatnie nauczyciel).Sprawdziliśmy: faktycznie w Zielonej Górze w tym roku szkolnym w szkołach uczy się już ponad połowa sześciolatków. Chwaliła to niedawno wizytująca południową stolicę minister edukacji Krystyna Szumilas. I dlatego radni poprosili o dane z Gorzowa. My, dzięki urzędnikom z wydziału edukacji, już je zdobyliśmy. Wnioski? Do Zielonej Góry trochę nam pod tym względem brakuje.W 2011 r. do szkół poszło 154 dzieci sześcioletnich, czyli nieco ponad 13 proc. wszystkich z tego rocznika. W zeszłym roku były to jednak 152 małe osoby, czyli już tylko 12 proc. - W 2013 r. przewidujemy, że naukę w szkole podstawowej rozpocznie około 250 dzieci sześcioletnich, czyli 20 proc. tego rocznika – powiedziała nam rzeczniczka magistratu Anna Zaleska. Widać więc, że postęp jest, ale... to ciągle ponad dwa razy gorszy wynik niż w Zielonej Górze (tam ponad 50 proc.). I jest to wynik, który przekłada się też na funkcjonowanie przedszkoli. Bo im więcej sześciolatków w szkołach, tym więcej miejsc dla trzylatków w przedszkolach. Przypomnijmy: w ostatnim naborze w miejskich placówkach zabrakło ponad 100 miejsc, a tegoroczny ruszył w piątek.Dlaczego więc w Gorzowie sześciolatki nie palą się do szkół? To głównie wynika z decyzji rodziców. Bo wszystkie szkoły podstawowe przygotowane są do przyjęcia dzieci w tym wieku. W ostatnie dwa lata miasto wydało na remonty i inwestycje związane z sześciolatkami ponad 1 mln zł.Ale rodzice i tak mają obawy: wielu boi się o maluchy w szkole pełnej starszych dzieci - to najczęściej powtarzany argument za każdym razem, gdy mowa o posyłaniu najmłodszych do szkół.Na naszym forum www.gazetalubuska.pl internautka mmmm, która ma dwie córki w szkole (obie poszły tam jako sześciolatki), pisze tymczasem: - Jestem spokojna bo wiem, że rzekome niebezpieczeństwa dla dzieciaków są wyolbrzymiane przez polityczne zagrywki. Gdy moja starsza córka szła do szkoły wcześniej, również była nagonka, na rodziców, którzy puszczali dzieci sześcioletnie do szkoły. Córka ma same piątki i szóstki, a co najważniejsze, jest szczęśliwa, bo szkoła dała jej mnóstwo możliwości na rozwijanie swoich różnych zainteresowań, a program jest tak dopasowany, że dzieciaki sobie z nim dobrze radzą.A jak jest z tym ,,wyprzedzaniem" innych dzieci przez sześciolatków ze szkół, czego tak boją się gorzowscy radni? Z badań ministerstwa edukacji wynika, że to fakt. Sześciolatki ze szkół ,,we wszystkich testach umiejętności osiągały lepsze wyniki - w teście matematycznym średnio o 5 punktów, w testach z czytania i pisania od 10 do 15 punktów więcej niż ich koledzy w zerówkach i przedszkolach".