MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Greń: polski Howard Webb

Tomasz Biaduń
Rafał Greń, sędzia z Rzeszowa, nie będzie mile przywitany, jeśli kiedykolwiek zechce odwiedzić Łęczną. Arbiter z Podkarpacia swoimi stronniczymi decyzjami ostro naraził się Górnikowi i zyskał miano wroga numer 1 na Lubelszczyźnie.

Co takiego zrobił Greń? – Po prostu wziął sprawy w swoje ręce – wyjaśnia krótko Tadeusz Łapa, trener Górnika.

Do 78 min wszystko było jeszcze w miarę w porządku. Sytuacja uległa zmianie, gdy bramkę dla gości strzelił Sławomir Nazaruk. Chwilę po tym wydarzeniu Greń podyktował rzut wolny „z kapelusza” dla Sandecji. – Nie było podstaw, żeby tam cokolwiek gwizdać. Nie wiem, czym się kierował sędzia – dziwi się Łapa.

Stały fragment gry gospodarze rozegrali bardzo szybko, nie czekając na sygnał arbitra. Po chwili ich akcję przerwali obrońcy Górnika, a sędziemu... przypomniało się, że trzeba jednak grać „na gwizdek”. Cofnął zatem akcję, a miejscowi skrzętnie z tego prezentu skorzystali, celnie przymierzając do bramki strzeżonej przez Jakuba Wierzchowskiego.

Po chwili nastąpiła dalsza część komedii w wykonaniu Grenia. Arbiter usunął na trybuny najpierw trenera bramkarzy Roberta Sarniaka, a potem drugiego szkoleniowca – Piotra Mazurkiewicza. Pomagał także Sandecji seryjnie karając kartkami górników. Na kilka minut przed końcowym gwizdkiem odesłał do szatni Bartłomieja Niedzielę i Rafała Niżnika, a jakby tego było mało doliczył do meczu aż pięć minut! Za głowy łapali się kibice w Nowym Sączu, bo takich cudów nawet oni nie widzieli...

Na szczęście łęcznianie pokazali charakter i mimo wielkich przeciwności losu (?) dowieźli remis do końca. – W tych warunkach jeden punkt jest naszym sukcesem. Patrząc jednak na całokształt, powinniśmy zdobyć trzy oczka – kończy zawiedziony Łapa.

Rzeczywiście Górnik zasłużył w tym meczu na komplet. Przez większość spotkania był drużyną przeważającą i miał wiele sytuacji podbramkowych. Łęcznianie dwukrotnie wychodzili na prowadzenie. Gdy na początku starcia gola zdobył Niżnik, wydawało się, że możemy mieć scenariusz podobny do tego z potyczki z Flotą Świnoujście. Miejscowi zdołali jednak odrobić straty.

Wysiłki Górnika, aby odzyskać prowadzenie, zakończyły się sukcesem na dwanaście minut przed końcem, gdy po składnej trójkowej akcji do siatki trafił Nazaruk.

Niestety, całą pracę piłkarzy z Łęcznej zmarnował Greń, który wspomnianymi skandalicznymi decyzjami pomógł zdobyć jedno oczko Sandecji.

Sandecja N. S. – Górnik Łęczna 2:2 (1:1) Bramki: Gawęcki 21, Zawadzki 79 – Niżnik 10, Narazuk 77. Widzów: 3500. Sędziował: Rafał Greń z Rzeszowa

Sandecja: Różalski 5 – Makuch 5, Cios 5 (19 Bania 4, 70 Piegzik 5), Jędrszczyk 5, Borovicanin 5 – Bębenek 5, Berliński 5, Zawadzki 6, Broź 6 – Gawęcki 6, Aleksander 5 (76 Chlipała). Trener: Dariusz Wójtowicz.

Górnik: Wierzchowski 4 – G. Bronowicki 6 (90 P. Bronowicki), Benevente 5, Karwan 5, Tomczyk 5 – Kazimierczak 6, Nikitović 5, Bartoszewicz 6, Niżnik 5 – Nakoulma 5 (65 Nazaruk 6), Surdykowski 5 (65 Niedziela 5). Trener: Tadeusz Łapa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polska kadra w ośrodku w Hanowerze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto