Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Muszczynko: miałem być mechanikiem samochodowym, a walczę o alternatywę dla aut

Karolina Eljaszak
Karolina Eljaszak
Rozmawiamy z Rafałem Muszczynko, współorganizatorem Warszawskiej Masy Krytycznej, nominowanym w plebiscycie "7 Nadziei Miasta".

Wyjeździmy te pieniądze i będzie lepiej



1. Gratulujemy nominacji w plebiscycie "7 nadziei miasta". Opowiedz o swoich początkach w walce o Warszawę przyjazną rowerzystom.

Przede wszystkim dziękuje za nominację. Jest to dla mnie wielki zaszczyt. Zwłaszcza, że nie traktuję tej nominacji jako tylko mój sukces, ale także sukces dziesiątków aktywistów z Masy i Zielonego Mazowsza, którzy wraz ze mną tworzyli i tworzą ruch rowerowy w Warszawie. Tak naprawdę to nominacja dla każdego z nich.

Jeżeli chodzi o początki "walki", to rzecz jasna odbywało się to w zupełnie innych realiach niż dziś. Po pierwsze zupełnie inaczej wyglądało wtedy środowisko organizujące Masę. Byli to ekolodzy, alterglobaliści, anarchiści, kurierzy - środowiska w pewien sposób undergroundowe. Warto wiedzieć, że wtedy były to jedyne zdolne do zorganizowanego manifestowania swoich poglądów środowiska. Pozostali ludzie zachłystywali się wolnością dawaną przez nowy system i tylko zapominali z tej wolności korzystać. Ale to, kto tworzył ruch rowerowy w pewien sposób definiowało też metody "walki". Anarchisty nie ma co namawiać na legalizację przejazdu. Kuriera na poszanowanie przepisów. Pod tym względem to fajnie, że wyszliśmy z tej "ekstremy" - to otworzyło nam wiele drzwi.

Inni byli też rowerzyści. Było nas niewielu. Ale jeżeli już pojawiały wśród nas się nowe osoby, to pojawiały się po to, by zrobić coś ciekawego, nowego, pozytywnego. Ludzie mieli mnóstwo pomysłów. Chcieli nie tylko kawałek się wspólnie przejechać po mieście, ale i aktywnie współtworzyć historię. A ta rodziła się na ich oczach. To było pozytywne, dawało wielkiego, pozytywnego kopa wszystkim działającym w tym ruchu. Jeżeli mogę być sentymentalny - tego mi najbardziej brakuje w społeczeństwie dzisiaj. Dziś wiele osób tylko goni pomiędzy pracą a domem - nie ma czasu spełniać się, manifestować swoje poglądy, czy realizować pasje i marzenia. Widać, że wciąż jesteśmy narodem "na dorobku". Konieczność realizacji potrzeb wyższego szczebla niż tylko te materialne (dom, samochód czy miska żarcia), dopiero musimy jako społeczeństwo zrozumieć.

No i na koniec - inni byli też urzędnicy. Przede wszystkim był to czas, gdy Polacy dopiero zachłystywali się motoryzacją. Każdy patrzył jak tu ściągnąć z Niemiec jakiś złom i mieć czym pochwalić się przed sąsiadem. Ktoś przychodzący do nich i mówiący, że potrzebna jest alternatywa, że nadmiar aut to korki, hałas i smród, traktowany był jak dziwak (do dziś z resztą zdarzają się pojedynczy urzędnicy o tak przestarzałych poglądach). Niestety dziś Warszawa płaci za niesłuchanie tamtych opinii o konieczności tworzenia alternatywnych dla samochodu systemów transportu. Codzienne wielokilometrowe korki, w których utykają setki kierowców, są tego najlepszym dowodem.

2. Jak wyglądały Twoje plany, cele w zderzeniu z rzeczywistością? Jakie problemy napotkałeś?

Wstyd przyznać, ale wielkich planów nie było. Gdy zaczynałem działać w Masie i Zielonym Mazowszu, miałem zaledwie kilkanaście lat. To nie jest wiek, gdy kreśli się wielkie idee i profesjonalnie planuje wielkie zadania. Byłem tylko kolejnym rowerzystą chcącym zrobić coś pozytywnego. Nie specjalnie wiedziałem, na co się porywam.

Oczywiście wiedzieliśmy jako rowerzyści czego chcemy, to się z resztą nie zmieniło do dziś. Różnica była jednak taka, że wtedy nie bardzo mieliśmy wiedzę jak to zrobić. Była wizja budowy jakichś dróg rowerowych w Warszawie. Samodzielne wytworzenie koncepcji, gdzie mają być te drogi, jak mają wyglądać, co zrobić, gdy nie ma na nie miejsca to była sprawa późniejsza. Trzeba było lat nauki, praktyki, wyjazdów studyjnych po kraju i za granicę i podpatrywania dobrych wzorców. To, że dziś kilka osób z Masy, Zielonego Mazowsza, czy sieci Miast dla Rowerów ma wiedzę unikalną w skali Polski, nie do zdobycia na jakimkolwiek uniwersytecie czy politechnice, to rezultat wielu lat nauki, prób i wyrzeczeń, a nierzadko także błędów. I wciąż się nie uczymy. Rzeczywistość cały czas się zmienia, trzeba chociaż starać się za tym nadążyć.

3. Czy Warszawa jest dobrym miejscem do realizacji niesztampowych przedsięwzięć? Czy da się tu zrobić "coś wielkiego" bez wsparcia biznesu lub polityki?

Masa miała to szczęście, że zawsze była w pewien sposób neutralna. Przychodzili (i przychodzą) do nas ludzie z pomysłami i chęcią ich realizacji, nie z roszczeniami, że "trzeba by zrobić to lub tamto". To powodowało, że zawsze świetnie obywaliśmy się bez wielkich sponsorów, czy polityków. Ktoś kto chciał reklamować nasze działania, po prostu drukował ulotki czy plakaty i wieszał je na mieście. Ktoś inny mający pomysł na uatrakcyjnienie przejazdu, po prostu szył flagi, albo montował nagłośnienie na rowerze. Tak było ze wszystkim. Jeżeli popatrzymy na samą realizację przedsięwzięć typu Masa, czy innych akcji, to spokojnie obywamy się bez polityków i wielkich sponsorów do dziś. Masę tworzą i finansują sami rowerzyści. Jak przestaną chcieć to robić - Masa zniknie.

Warto jednak pamiętać, że Masa nie jest celem samym w sobie. To środek do osiągnięcia konkretnego celu - sprawienia, by rowerzystom w Warszawie na co dzień jeździło się tak dobrze jak podczas naszych przejazdów. Transport, w tym rowerowy, to element pewnej polityki miasta i kraju. Na budowę dróg rowerowych trzeba pieniędzy, struktur w urzędach, dokumentów planistycznych, decyzji, standardów, koncepcji, papierków... wszystkich tych spraw, których nawet najlepsze środowisko nie załatwi samo. I tutaj oczywiście nie da się działać bez polityków, radnych, czy urzędników.

Dlatego zawsze dziwi mnie, gdy słyszę, że Masa jest apolityczna. Masa jest neutralna politycznie, ale bez działania wspólnie z politykami i wszystkimi innymi zainteresowanymi nie osiągniemy celu. Dlatego Masa była, jest i zawsze będzie polityczna. Chętnie rozmawiamy z politykami wszystkich opcji. Doradzamy im, pomagamy tworzyć politykę transportową miasta, czy nawet ogólnopolskie przepisy dotyczące rowerzystów. To symbioza - my potrzebujemy dobrych rozwiązań prawnych i pewnych decyzji politycznych, a politycy potrzebują specjalistycznej wiedzy o tym jak projektować systemy transportowe (nie tylko te rowerowe zresztą). My tę wiedzę mamy, za darmo. Strasznym marnotrawstwem polityków i urzędów byłoby nie skorzystanie z niej.

4. Jakich inicjatyw Twoim zdaniem potrzebuje stolica? Kto powinien je realizować?

Warszawa przede wszystkim potrzebuje inicjatyw małych, sąsiedzkich. Masa świetnie pokazuje jak jest nas dużo, Zielone Mazowsze zwraca uwagę na problemy merytoryczne i ma wielką wiedzę jak organizować transport rowerowy. Brakuje nam jednak działań bardzo lokalnych, tworzonych przez małe grupy lub wręcz jednostki i aktywizujących nowe osoby. Te grupy nie muszą tworzyć wielkich rzeczy. Wystarczy, że po sąsiedzku załatwią kilka małych w swojej okolicy.

Dam przykład: Mamy w Masie kilkadziesiąt osób z których każda jest zdolna do wywalczenia w ciągu roku 10 czy 20 dobrych dla rowerów rozwiązań na drogach w mieście. Ale problem polega na tym, że tych zmian potrzebujemy dziesiątki tysięcy! Problem z nieprzyjaznością ulic w Warszawie jest masowy, wymaga więc ataku "Masą". Gdyby każdy rowerzysta wywalczył co roku likwidację jednej-dwóch najbardziej wkurzających go rzeczy (np. za wysokiego krawężnika na drodze rowerowej, którą jeździ), to przy dziesiątkach tysięcy rowerzystów w mieście zmiany w ciągu roku byłyby gigantyczne, liczące kilkaset tysięcy zmian. Efekt byłby dużo większy niż jest w stanie wywalczyć grono naszych aktywistów, pomimo swojego poświęcenia.

Moim zdaniem brakuje nam właśnie takiej aktywizacji wśród rowerzystów (i nie tylko, problemów do załatwienia w mieście jest więcej). Tylko drobne inicjatywy i zaangażowanie wielu ludzi może spowodować naprawdę wielkie zmiany. Będziemy dążyć do tego, by tej rowerzystów zaktywizować.

5. Czy nadal planujesz iść tą drogą? A może masz inne plany? Opowiedz.

Planowanie życia z góry niezbyt się sprawdza w praktyce.

Mało kto o tym wie, ale o mały włos w życiu zostałbym mechanikiem samochodowym i pracował w przemyśle, dla którego wytworów alternatywę chcę dziś budować. Później przeżyłem w moim życiu piękną przygodę z informatyką, która jednak zakończyła się tak nagle jak i zaczęła. Obecnie jestem inżynierem gospodarki przestrzennej, specjalizując się w planowaniu miejskiego systemu transportowego. Lada chwila będę bronił tytuł magistra. To droga życiowa, której nikt nie byłby w stanie przepowiedzieć z góry.

Był też w moim życiu czas, że lekarze dawali mi zaledwie pół roku życia. Zabraniano mi jeździć na rowerze, a także uprawiać jakąkolwiek inną aktywność fizyczną. Nikt, łącznie z zespołem najlepszych kardiologów w Polsce, który mnie leczył, nie mógłby się spodziewać, że 3 lata później zdrowy pojadę w maratonie rowerowym o dystansie 510 km. Że znajdę się w wąskim gronie osób (do mety nie dojechało 80% startujących), które go ukończyły. 510 km w 28 godzin i 45 minut, w 2,5 roku po tym jak powinienem był umrzeć. Takie scenariusze potrafi pisać tylko życie. I pisze je dla każdego.

Dlatego nie ma co rzucać na wiatr deklaracji, że za 10 czy 20 lat będę robił to, czy tamto. Mam swoje cele życiowe i do ich realizacji konsekwentnie dążę. Ale co się zdarzy po drodze? Czy nie zmienią się priorytety? Czy nie stanie się coś, co zmieni mnie, moją rodzinę, miasto albo nawet planetę - i każe zmodyfikować cele? Tego nie wie i nie może wiedzieć nikt! Szkoda więc tracić czas na obiecywanie.


Rafał "Raffi" Muszczynko został nominowany w plebiscycie 7 Nadziei Miasta. Zobacz wywiady z pozostałymi nominowanymi i sam zaproponuj młodych zdolnych warszawiaków, którzy zmieniają nasze miasto!


7 Nadziei Mojego Miasta w skrócie

Kogo szukamy? Młodych, zdolnych ludzi, którzy są nadzieją na lepszą przyszłość w naszym mieście. Interesują nas osoby, które mają pasję i osiągają sukcesy w swoich dziedzinach, nawet jeśli nie są one nagłaśniane w mediach.

Co czeka na zwycięzcę? Wybieramy "7 Nadziei Mojego Miasta", jednak tylko osoba, która zdobędzie najwięcej głosów otrzyma 1000 zł oraz netbooka.

Jak zgłaszać kandydatów? Można to zrobić na dwa sposoby:
- dodając do MM-ki artykuł opisujący nominowaną osobę (pamiętaj o zdjęciach, może też być wideo). Na autora najciekawszej kandydatury czeka nagroda - iPod Shuffle 2GB!
- nominację możesz również zgłosić, przesyłając nam maila na adres [email protected]. Wówczas my zajmiemy się jej realizacją, jednak nie masz szansy na otrzymanie nagrody.

Ważne daty

zgłoszenia do 16 stycznia
głosowanie styczeń 2011
wyniki 3 lutego 2011 roku

Regulamin zabawy

Zobacz: Plebiscyt 7 Nadziei Miasta >>

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto