Sąd zdecyduje czy sąsiedzi szantażowali Orco

Mieszkańcy sąsiadującego z budową 192-metrowego apartamentowca przy ul. Złotej 44 protestują przeciwko budowie, bo w ich odczuciu ukończenie inwestycji obniży wartość ich mieszkań. Siedem osób domaga się wykupu ich lokali, za przeszło 7 milionów złotych, w przeciwnym razie zapowiadają protestowanie do skutku. Taka kwota według dewelopera nie wchodzi w grę. (przypomnijmy, że jeszcze w fazie projektu deweloper wyłożył prawie 3 mln złotych na remont sąsiadującego z inwestycją bloku).

Jednak inwestor uważa, że takie żądania to już nie negocjacje o odszkodowanie ale szantaż. - Ci ludzie wykorzystują polskie prawo, by zarobić na mojej inwestycji. Blokują moje pieniądze, a jeśli mi je zabiorą to ja się po nie upomnę - grzmiał na jednej z konferencji prasowych Jean Francis-Ott. Podczas tej samej konferencji ostrzegał o swojej determinacji. - Może niektórym się wydaje, że jestem słaby, ale strzegam jestem silny jak cholera i moi przeciwnicy gorzko pożałują tego, że w niecny sposób chcieli zarobić na mojej inwestycji - zaznaczył.

W piątek jego groźby stały się faktem. Firma złożyła zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez reprezentującą mieszkańców prawniczkę. Ta broni się, że to były jedynie negocjacje. Sąd będzie musiał zdecydować czy działania mieszkańców są karanym przez prawo szantażem, czy jedynie legalnym sposobem na dochodzenie swoich roszczeń. Ott zapowiada, że jeśli nie uda mu się zbudować budynku, w który już teraz zainwestował 50 mln euro, będzie domagał się od skarbu państwa odszkodowań. - Dostałem przecież już raz pozwolenie na budowę, a to jest kpina, żeby kilku pieniaczy mogło mi je odebrać - zaznacza prezes Orco. 

Zobacz także:
Szkielet będzie straszył w Warszawie
Daniel Libeskind: Decyzja ws. Złotej 44 jest frustrująca
Orco vs. sąsiedzi 1-0