Zamieszanie konkursowe
Źródło konfliktu interesów na linii kluby-miasto tkwi jeszcze w poprzednich władzach Warszawy, które nie kwapiły się do rozpisania nowego konkursu na zagospodarowanie nadwiślańskiej przestrzeni w okolicy, gdzie funkcjonowały takie miejsca, jak Pomost 511, Cud nad Wisłą czy Hocki Klocki. Wiadomo było, że umowy na działalność lokali wygasają, a do podpisania nowych będzie potrzebny konkurs. O tym fakcie przypomnieli sobie nowi włodarze stolicy, jednak zdaje się, że odrobinę za późno.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat mieszkańcy Powiśla skarżyli się na wiele niedogodności, jakie przysparza im działalność klubowa nad rzeką. Teraz, kiedy konieczne jest rozpisanie nowego konkursu zaistniała możliwość zmiany jego warunków. W związku z tym urzędnicy postanowili wziąć pod uwagę zażalenia warszawiaków zamieszkujących okoliczne osiedla. W roboczym informatorze dla warunków nowego konkursu pojawiły się zapisy między innymi wykluczające imprezy muzyczne pod gołym niebem i ograniczające poziom głośności z 90 do 70 decybeli przy źródle dźwięku. Dotychczasowi dzierżawcy twierdzą, że takie warunki są nie do przyjęcia i całkowicie zmienią obraz Wisły, jaką pokochali mieszkańcy stolicy. Skutkiem zapowiadanych obostrzeń było wspomniane już oświadczenie, o którym przeczytacie tutaj:
Przedsiębiorcy zarzucają władzom miasta, że nie rozpisały konkursu na czas. Twierdzą, że organizowanie go w chwili obecnej spowoduje takie opóźnienia, że przez większość sezonu brzeg Wisły będzie martwy. Z kolei miasto nie przewiduje innego rozwiązania niż konkurs, argumentując, że nadrzecznym terenem są zainteresowane również inne podmioty i wszyscy powinni mieć równe szanse. W całym zamieszaniu są jeszcze mieszkańcy, którym przeszkadza głośna muzyka.
Hałas jak chińskie tortury
Wtorkowe spotkanie w Zarządzie Zieleni przyciągnęło mnóstwo zainteresowanych. W dusznej, wypełnionej po brzegi sali swoje stanowiska zaprezentowali przedstawiciele wszystkich środowisk, których dotyczy problem. Pewna grupa mieszkańców Powiśla o działalności klubów wypowiadała się w nadzwyczaj krytycznym tonie.
Mówicie, że świadczycie działalność kulturalną. Niestety przychodzą do was ludzie niekulturalni, którzy nie potrafią się zachować. Nie chcemy takiej działalności kulturalnej, dziękujemy za nią – mówił starszy mieszkaniec Powiśla.
To, co robią kluby nad Wisłą, to terroryzm i tortury! Łomot muzyczny nie pozwala nam spać! Jesteśmy umęczeni tym horrorem! Wzywamy policję co drugi dzień! - wybrzmiewały głosy rozwścieczonych powiślan. Co więcej, jedna z osób porównała klubową muzykę do... chińskich tortur.
Ale klubokawiarniom nie zarzucano wyłącznie hałasu. Zdaje się, że według niektórych są one odpowiedzialne za wszelkie zło, jakie na Powiślu można spotkać. Zdemolowany park – wina klubów, pomazane ściany – wina klubów, zaśmiecona okolica – wina klubów. Tak w dużej mierze wyglądała narracja pokrzywdzonych. A przecież z aktami wandalizmu czy śmieceniem możemy spotkać się właściwie wszędzie. Niezależnie od tego, czy akurat trwa sezon na zabawę nad Wisłą.
Zobacz też: TOP13 najlepszych miejscówek nad Wisłą. Gdzie wybrać się na imprezę, koncert lub z dzieckiem?
Nie tylko sprzeciw
Wśród obecnych na konsultacjach mieszkańców Powiśla wytworzył się podział. Kiedy jedna grupa przypisywała nadwiślańskim klubom kolejne zbrodnie, druga brała je w obronę. Co ciekawe, szczególnie pochlebnie wypowiadały się matki z dziećmi.
Dla mnie, jako matki dwójki dzieci, to, co działo się nad Wisłą było niesamowite. Kluby organizowały animacje dla dzieci, pozwalały korzystać z piaskownicy, monitorowali bezpieczeństwo. Obawiam się, że jeśli nie będzie tam klubów, będzie to ziemia niczyja, dziki zachód. Wiem, że jest głośno i jest bałagan, ale wspólnymi siłami jesteśmy nad tym zapanować. Dużo osób uważa, że to miejsce powinno przetrwać – przekonywała mieszkanka.
Kolejna rozmówczyni doceniła kulturalną ofertę klubokawiarni. - Dzięki temu mogłam pokazać mojej córce teatr. Nie boję się o nią, kiedy bawi się w klubie nad Wisłą. Co innego na schodkach, gdzie jest bardzo niebezpiecznie – mówiła.
Propozycje klubokawiarni
Po otrzymaniu roboczych warunków konkursu, klubokawiarnie przystąpiły do działania. Myślano nad rozwiązaniami, które pozwoliłyby dalej prowadzić działalność imprezową nad Wisłą w sposób, który nie przeszkadzałby mieszkańcom. Przedstawiciel klubokawiarni zaproponował m.in. montaż urządzeń, które na bieżąco monitorowałyby poziom hałasu.
System ten zakłada założenie w każdej klubokawiarni aparatury dającej bezpośredni podgląd do poziomu hałasu w danym lokalu. Bieżące pomiary będą dostępne online na założonej stronie www. Normy te mogą być okresowo badane i w razie potrzeb poddawane weryfikacji. Dodatkowe czujniki w 3 lokalizacjach: ulica Górnośląska, Wilanowska i Rynek Solecki, tak aby weryfikować poziom hałasu na ścianach budynków mieszkalnych – czytamy w koncepcji rozwoju przygotowanej przez właścicieli klubów.
Ponadto koncepcja rozwoju zakłada:
- zabudowane sceny wygłuszone akustycznie
- zastosowanie limiterów ograniczających basy
- ustawienie sprzętu muzycznego konsultowane z zewnętrznym akustykiem
- akustyk czuwający nad poziomem głośności w trakcie imprez
- ograniczenie ilości i czasu imprez
Oraz wiele innych rozwiązań nie dotyczących wyłącznie hałasu, a także bezpieczeństwa oraz porządku.
Nie wierzę w to, że miasto nie ma środków i metod, by propozycje, które udało stworzyć się wspólnie z mieszkańcami Powiśla wprowadzić i przetestować rozwiązania reanlej możliwości kontroli – mówił Ivan Ivanow z klubu Pomost 511.
Stanowisko miasta
Justyna Glusman ze stołecznego ratusza przysłuchiwała się wszystkim wypowiedziom mieszkańców oraz właścicieli klubów. Cenniejsze spostrzeżenia odnotowywała na kartce.
Zapewniam państwa, że pochylimy się nad wszystkimi uwagami. Przywiązujemy ogromną wagę do tego, co będzie działo się na bulwarach. Chciałabym, żeby mocno wybrzmiało to, że nie zamykamy Wisły. Kluby i klubokawiarnie zostaną. Dziś rozmawiamy o tym, jak pogodzić interesy różnych grup. Naszym obowiązkiem jest wysłuchanie wszystkich i ustawienie pewnych granic. Znalezienie kompromisu między interesem mieszkańców, a interesem bywalców bulwarów i właścicieli klubów jest możliwe - twierdzi Justyna Glusman.
Do podobnych wniosków dochodzą też nadwiślańskie kluby:
Mimo ciepłych słów i obopólnej nadziei na osiągnięcie kompromisu, podczas trzygodzinnych konsultacji w Zarządzie Zieleni nie padły żadne konkrety. Pozostaje głęboko wierzyć, że miasto weźmie sobie do serca racjonalne głosy w dyskusji i na ich podstawie wypracuje warunki konkursu. W teorii forma, w jakiej klubokawiarnie będą funkcjonować podczas rozpoczynającego się sezonu, wciąż pozostaje nieznana.
POLECAMY TEŻ:
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?