Szpital leczy pacjentów bez ubezpieczenia i... liczy straty

Każdego roku Zespół Opieki Zdrowotnej wystawia rachunki pacjentom, którzy przeszli leczenie w szpitalu, mimo braku ubezpieczenia zdrowotnego. Łączna kwota tego typu należności waha się zwykle w granicach kilkudziesięciu tysięcy zł. Część z tych pieniędzy nigdy nie trafia do szpitalnej kasy. Spłata w ratach albo praca – W tym roku nie jest źle. Od stycznia wystawiliśmy 108 faktur na łączną kwotę blisko 90 tys. zł – podlicza dyrektor Wojtys. - Na szczęście lwia część tej sumy, bo aż 58 tys. zł, została nam zwrócona. Sporządziliśmy noty korygujące, ponieważ pacjenci, chociaż ze znacznym opóźnieniem, ale jednak dostarczyli dowód swojego ubezpieczenia. Kolejne 15,5 tys. zł szpital odzyskał, bo nieubezpieczeni chorzy okazali się wypłacalni i zwrócili koszty przebytych zabiegów. Na pozostałe pieniądze ZOZ wciąż czeka. – Ponad 3 tys. zł spisaliśmy już na straty. Co do reszty, prowadzimy windykację – mówi dyrektor.Dopowiada, że zazwyczaj proponuje spłatę długu w ratach, bo znacznie bardziej opłaca się poczekać dłużej na uregulowanie całej należności, niż kierować sprawę do sądu. Natomiast dla pacjentów w najgorszej sytuacji finansowej ma inną propozycję: odpracowanie kosztów hospitalizacji. – Jesienią nie brakuje liści do grabienia, zimą z kolei zawsze potrzebujemy kogoś do odśnieżania parkingów. Możliwości jest wiele, niestety brak chętnych – mówi dyrektor Wojtys. Wystarczy rejestracja Nieubezpieczeni pacjenci to zwykle ludzie pozostający bez zatrudnienia. Wojtysowi trudno to zrozumieć, bo jak podkreśla, istnieje bardzo prosty sposób, żeby ZOZ nie ponosił strat, a bezrobotni mogli bezpłatnie kurować się w szpitalu. – Nie muszą słono płacić za leczenie. Wystarczy przecież, że zarejestrują się w urzędzie pracy i będą pilnować terminów wizyt wyznaczanych przez pośredniak. W ten sposób zostaną objęci ubezpieczeniem. Otrzymają bezpłatną opiekę medyczną, a szpital nie będzie musiał wystawiać rachunków i dochodzić później swoich pieniędzy – mówi dyrektor.