MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Wyprawa łomżynianek w Bieszczady

irekkos
irekkos
" Niezbędniki" kobiece he he
" Niezbędniki" kobiece he he hawenex
Tego tematu nie odpuszczę nawet na urlopie!

Od kilku miesięcy moje damy wiedziały o wyprawie w Bieszczady. I od tych kilku miesięcy MUSIAŁY kupować odpowiednie ciuchy i inne bzdety. Tłumaczyłem, że w górach nie będą miały okazji do noszenia szpilek, zwiewnych kiecek i malowania się nowymi mazidłami. Gadaj sobie Irek do oporu!
Trzy dni przed wyjazdem z otwartą gębą patrzyłem, jak przybywa bagaży. Starsza i młodsza ładowały do waliz coraz dziwniejsze rzeczy. Wyglądało to jak ewakuacja, a nie 14-dniowy wypad w góry he he. Spakowałem swój plecak. Kilka zmian bielizny, kosmetyki, gruby sweter, skarpety, spodnie na zmianę, trapery, trzy koszule bawełniane i jedna flanelowa. I finita!  W plecaku zostało jeszcze sporo miejsca. W przeddzień wyjazdu w przedpokoju stały już dwie ogromne walizy i kilka mniejszych. Zostały do spakowania KONIECZNIE torby podręczne!
Zapuszczałem cały czas kosiego żurawia do pakowanych waliz, bo co chwila okazywało się, że coś obie jeszcze zapomniały. Ok, rozumiem, że bielizna, trzy pary butów, ale po groma pakować: dwie apteczki, zestaw krawiecki, żelazko turystyczne, suszarki do włosów, lokówki, kilkanaście bluzek, tyle samo spódnic, sukienek, sweterków i kurteczek?! U starego Szczepana jest żelazko, jakieś igły i nici, no i jeszcze nikt nie zachorował po jego gulaszu.
Dyplomatycznie próbowałem zrobić przesiew w pękatych walizach. Wyszło na to, że zamiast z nich ubyć, jeszcze przybyło, he he. Ruszyliśmy w trasę obciążonym samochodem. Po kilku kilometrach usłyszałem z tyłu przeciągły jęk i ostro przyhamowałem. Kurczaczek, byłem pewien, ze starsza dama zasłabła, a ona: Ireczku, zapomniałam różańca! Kazałem jej odmawiać zdrowaśki na palcach i dla świętego spokoju obiecałem, że w najbliższym mieście kupię jej nowy. Jak znam Szczepana, to babcia sąsiadka nie będzie miała czasu na klepanie zdrowasiek he he. Po drodze jeszcze dwa ”konieczne” postoje, bo trzeba było dokupić skarpetek bawełnianych i olejek do opalania z większym filtrem.
„Marsjanie” są konkretni i minimalistyczni ,a „Wenusjanki” chyba zawsze otaczają się rzeczami. ”które mogą się przydać”. Jedno wiem na pewno: jedwabna piżama mojej długonogiej damy na mur beton w Bieszczadach jej się nie przyda!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto