Chipsy, precz ze szkoły!

Uchwała w tej sprawie trafiła do urzędu miasta. W ocenie radnych SLD miasto powinno aktywnie włączyć się w propagowanie zasad zdrowego odżywiania i na początek dokładnie przyjrzeć się temu, co jedzą dzieci w szkołach.- Na stołówkach jadłospis przygotowywany jest przez dietetyka, za to jedzenie, jakie młodzież może kupić w szkolnych sklepikach i bufetach, nie podlega żadnej kontroli - przypomina Beata Kubica, radna Zielonych i klubu SLD. - Na półkach szkolnych sklepików królują wysokokaloryczne batony, barwione napoje gazowane oraz chipsy. A przecież polscy naukowcy z Instytutu Żywności i Żywienia wykazali, że regularne spożywanie chipsów ziemniaczanych znacznie zwiększa ryzyko choroby serca.W projekcie uchwały nie ma słowa o zakazie sprzedaży takich produktów w szkołach, bo taką uchwałę szybko uchyliłby nadzór prawny wojewody.- Proponujemy za to, aby w szkołach, gdzie są sklepiki, zapewnić sprzedaż artykułów żywieniowych wpisujących się w zasady zdrowego żywienia (np. owoców, jogurtów, kanapek itp.) i równocześnie ograniczyć dostępność do niezdrowych słodyczy czy przekąsek ziemniaczanych i kukurydzianych - wyjaśnia Beata Kubica. - Nikt mi nie powie, że tego nie da się zrobić, bo to przecież dyrektorzy szkół podpisują umowy z najemcami sklepików i mogą w porozumieniu z nimi ustalać, co sprzedawane jest w szkole.Radni SLD chcą również, aby urząd miasta zorganizował kampanię edukacyjną promującą zasady zdrowego żywienia, a jej uczestnikami byłyby szkoły, przedszkola, żłobki, a także rady dzielnic.W ich ocenie niezbędne jest także przeprowadzenie cyklu lekcji o zasadach prawidłowego odżywiania.- Najważniejsze jest jednak to, aby w sklepikach pojawiły się owoce, soki, jogurty i kanapki. Tego rodzaju oferta pozwoli wykształcić w uczniach nawyk sięgania po zdrową i wartościową pod względem odżywczym żywność - przekonuje Beata Kubica.Najprawdopodobniej uchwała zakładająca powstanie właśnie takiego programu zostanie zaproponowana na marcowej sesji rady miasta.