Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hołowczyc: Nie każdy jest w stanie przetrwać to piekło

Redakcja
GRZEGORZ JAKUBOWSKI/Polska Press
- To legendarny rajd, rozgrywany już od blisko 40 lat. Myślę, że jego formuła nigdy się nie wyczerpie - mówi o Dakarze nasz najlepszy kierowca rajdowy, Krzysztof Hołowczyc. Rozmawialiśmy z nim o szansach polskich zawodników, pechu Adama Małysza i piekle najtrudniejszego wyścigu świata.

W sobotę, 16 stycznia, zakończy się Rajd Dakar 2016. Choć nasz najlepszy kierowca rajdowy, Krzysztof Hołowczyc, zakończył już swoją przygodę z tą imprezą, nadal na bieżąco śledzi wyniki i emocjonuje się rajdowymi wydarzeniami. I na każdym kroku podkreśla, że Rajd Dakar to zawody dla prawdziwych twardzieli.

Rajd Dakar nie rozpieszcza w tym roku zawodników. Jak Pan ocenia tegoroczną trasę?

Dakar nigdy nie jest łatwy. To przecież najtrudniejszy rajd świata i właśnie poziom trudności przyciąga zawodników niczym magnes. Przyznam, że tegoroczna trasa jest dość specyficzna. Brakuje, zwłaszcza w pierwszej połowie rajdu, wydm i piasku, z których przecież słynie ten arcytrudny rajd. Mamy za to dużo kamienistych terenów i skał. Zawodnicy mogą więc popisać się umiejętnością rajdowej jazdy na ciasnych zakrętach. Nie brakuje też szybkich odcinków, ale prędkość może być tu bardzo zdradliwa. Na pewno ze względu na duże wysokości, nierówne trasy, tegoroczna edycja jest wycieńczająca dla zawodników i dla ich maszyn. Obserwujemy w tym roku dużo awarii, które nie ominęły też, niestety, polskich zawodników.

Jakimi umiejętnościami powinni przede wszystkim wykazać się kierowcy?

Precyzyjna jazda na ciasnych zakrętach na pewno jest podczas tej edycji kluczowa. Po wielu latach rywalizacji w Dakarze przekonałem się jednak, że najważniejszy jest rozsądek i umiejętność panowania nad własnymi emocjami.

Podczas tego arcytrudnego rajdu nie wszystko zależy od nas, musimy być przygotowani na każdy scenariusz. Grunt to jechać, robić swoje i nie dać się ponieść emocjom. Najważniejszy jest spokój i koncentracja. Trzeba jechać szybkim i równym tempem, szanując jednocześnie sprzęt.

Krzysztof Hołowczyc: Dakar jest zabójczy i arcytrudny. To walka z upałem, brakiem snu i odwodnieniem
Krzysztof Hołowczyc: Dakar jest zabójczy i arcytrudny. To walka z upałem, brakiem snu i odwodnieniemSzymon Starnawski

Spotkałam się z głosami, że formuła Dakaru powoli się wyczerpuje – że znów Ameryka Południowa, wycofało się Chile. Pan też tak uważa?

To legendarny rajd, rozgrywany już od blisko 40 lat. Myślę, że jego formuła nigdy się nie wyczerpie i zawsze będzie przyciągał śmiałków z całego świata. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że z edycji na edycję Dakar jest coraz bardziej wymagający. Pamiętam, że gdy zapadła decyzja o przeniesieniu rajdu z Afryki do Ameryki Południowej, wszyscy zastanawialiśmy się, co to będzie za miejsce. Gdzie tam można się ścigać? Byłem jednym z tych, którzy mówili, że już nigdy nie będzie to ten sam rajd. A jednak okazało się, że organizatorzy są w stanie na kontynencie amerykańskim wynaleźć trasy miejscami trudniejsze niż te w Afryce. Myślę zatem, że Dakar zawsze się obroni, a jego formuła nigdy się nie wyczerpie.

Jest możliwe, Pana zdaniem, aby Dakar został jeszcze kiedyś zorganizowany na innym kontynencie?

Coraz więcej mówi się o powrocie do Afryki, ale być może na jej południe, w okolice RPA. Nie jestem zbytnio przekonany do tego pomysłu. W Afryce bywało różnie. Najgorsza była ogólna atmosfera towarzysząca Dakarowi. Czuliśmy się tam niezbyt komfortowo, bo ludność Afryki traktowała nas raczej jak intruzów, a nie jak sportowców. Często dawano nam odczuć, że nie jesteśmy mile widzianymi gośćmi na Czarnym Lądzie. Współczesny, południowoamerykański Dakar to zupełnie inna bajka. Ja czuję się tam niemal jak w domu. Mieszkańcy są przyjaźnie nastawieni i na każdym kroku czujemy się tam jak wyjątkowi ludzie, a nie jak zło konieczne. Organizatorzy Dakaru wybrali doskonałe miejsce do kontynuowania tradycji tego rajdu. Pojawiają się też pogłoski o możliwym przeniesieniu rajdu do Rosji bądź Chin – tam z pewnością są rejony, które świetnie by się do tego nadawały, a tym krajom bardzo zależy na promocji.

Zakończył Pan karierę w rajdach, teraz skupia się na rallycrossie, wyścigach rozgrywanych na zamkniętym torze. Nie jest Panu trochę żal, że nie spróbuje Pan już wygrać Dakaru?

Powiem, być może trochę nieskromnie, że w rajdach terenowych osiągnąłem bardzo dużo. Po zeszłorocznym podium w Dakarze stwierdziłem, że jest to najlepszy moment, aby zakończyć pewien etap w swoim życiu. Moim celem było ukończenie Dakaru w pierwszej trójce, wniesienie na podium polskiej flagi. Po dekadzie starań udało mi się ten cel zrealizować.

Przyszedł czas na nowe wyzwania. Przyznam szczerze, ze jest mi bardzo trudno się odnaleźć, ponieważ Dakar to bardzo ważny rozdział mojego życia. Przychodzi jednak w życiu każdego człowieka taki moment, ze trzeba powiedzieć „dość”.

Krzysztof Hołowczyc: Dakar jest zabójczy i arcytrudny. To walka z upałem, brakiem snu i odwodnieniem
Krzysztof Hołowczyc: Dakar jest zabójczy i arcytrudny. To walka z upałem, brakiem snu i odwodnieniemMaciej Gapiński

Rafał Sonik musiał się wycofać z tegorocznego Dakaru. Jak Pan oceniał szanse Polaków? Jestem ciekawa zwłaszcza tego, co myśli Pan o Przygońskim, który zadebiutował za kierownicą samochodu.
Bardzo kibicowałem Rafałowi, miałem nadzieję, że uda mu się powtórzyć sukces z zeszłego roku, niestety Dakar jest nieprzewidywalny, tu nie ma murowanych faworytów, pewnych zwycięzców. Jestem pewien, że Rafał jeszcze nieraz stanie na najwyższym stopniu podium tego morderczego rajdu. Jeżeli chodzi o Kubę Przygońskiego, to cały czas utrzymywał niezłe tempo. Pomimo, że dobrze zna Dakar, to musi się go uczyć jakby na nowo, jest przecież debiutantem w kategorii samochodów. Myślę, że za jakiś czas, gdy nabierze doświadczenia, ma szansę na walkę o naprawdę wysokie lokaty.

Awaria silnika w quadzie Rafała Sonika wykluczyła go z rywalizacji, ale kibice w Internecie burzą się, że ktoś mógł mu pomóc, tak, jak robił to m.in. Adam Małysz. Czy rzeczywiście była taka szansa?

Z tego, co wiem, Rafał był zbyt daleko od mety etapu, by ktokolwiek zdecydował się go tam doholować. Strasznie mi go szkoda, bo sam najlepiej wiem, co znaczy bezsilność wobec takich zdarzeń. Po zeszłorocznym triumfie Rafał z pewnością liczył przynajmniej na podium, a być może na powtórzenie wyniku. No cóż, taki jest ten sport, każdy, kto go uprawia, pewnie przeżywał podobne rozczarowania. Wierzę, że Rafał się nie podda, w przyszłym roku wróci i uderzy ze zdwojoną siłą.

Na siódmym etapie ze sporymi problemami borykał się Adam Małysz. Po dotarciu na metę, kilkanaście godzin później niż inni zawodnicy, mówił, że dwukrotnie prawie stracił przytomność, musiał jechać po ciemku skalnymi półkami. Jakie cechy trzeba mieć, żeby wytrzymać Rajd Dakar? Czy do takich sytuacji można się w ogóle przygotować?

Trzeba być gotowym na wszystko, Dakar jest nieprzewidywalny i nie wiadomo, co nas spotka, gdy wyjedziemy na trasę. Bycie kierowcą dakarowym to niezwykle ciężkie zajęcie. To naprawdę najtrudniejszy i najbardziej niebezpieczny rajd terenowy świata.

Zabójczy dla maszyn i ekstremalnie wyczerpujący dla kierowców oraz pilotów, a także zespołów technicznych. Wszyscy przez te dwa tygodnie walczymy z upałem, piaskiem, brakiem snu i z odwodnieniem organizmów. Trzeba mieć żelazną kondycję i niezwykle odporny na trudy organizm. Ale ważniejsza od tego jest mocna psychika, która nie pozwala się poddać, nakazuje walczyć i dawać z siebie wszystko, aż do ostatniego kilometra rajdu. Nie każdy jest w stanie przetrwać to piekło. To zresztą widać na finiszu, kiedy tylko co druga załoga dojeżdża do mety. Reszta niestety odpada w trakcie.

Krzysztof Hołowczyc: Dakar jest zabójczy i arcytrudny. To walka z upałem, brakiem snu i odwodnieniem
Krzysztof Hołowczyc: Dakar jest zabójczy i arcytrudny. To walka z upałem, brakiem snu i odwodnieniemSzymon Starnawski

Adam Małysz zwrócił też uwagę, że ciężarówka serwisowa z mechanikami, którzy zajęli się na trasie jego pojazdem, nie była wyposażona w odpowiednie części. To chyba spore niedopatrzenie? W końcu, gdyby udało się naprawić samochód na trasie, być może załoga dotarłaby szybciej do mety.

Nie znam szczegółów tego zdarzenia, ale znam X-Raid Team, to profesjonaliści w każdym calu. Zawsze wszyscy byli zgodni, że to fantastyczny zespół, a tu nagle słychać narzekania. Niestety, nie zawsze się wygrywa. Trzeba również nauczyć się przegrywać. Na Dakarze ważne jest, by awarię rozpoznać już na początku. Tę umiejętność nabywa się wraz z doświadczeniem. To jak lawina - gdy uda ci się spostrzec pierwsze symptomy jakichś nieprawidłowości, jest jeszcze szansa, by coś z tym zrobić. Ale gdy awaria postępuje, a ty jedziesz mimo wszystko, wtedy pakujesz się w jeszcze większe kłopoty, z których trudno już się wykaraskać. Koniecznością staje się duża naprawa na trasie, którą niełatwo przeprowadzić.

Adam Małysz generalnie ma pecha, jeśli chodzi o Dakar. Czy gdyby nie awarie, z którymi zmagał się do tej pory, miałby szansę na dobry wynik?

Wszyscy podziwiamy Adama już od lat. Jako skoczek narciarski dowiódł, że jest sportowcem z krwi i kości, gotowym do zwyciężania największych światowych imprez. Zasiadając za kierownicą rajdówki, postanowił zrealizować swoją pasję motoryzacyjną i marzenia o udziale w rajdach samochodowych. Za to go podziwiam. Mimo, że nie ma za sobą bogatej kariery kierowcy rajdowego, to czyni znaczne postępy, jeździ bardzo rozważnie, myślę, że wciąż nabiera doświadczenia. Pamiętajmy, że Adam dość późno zaczął swoją przygodę z motosportem. Może brakuje mu trochę szczęścia, co na Dakarze jest równie ważne, jak dobry samochód i zaplecze rajdowe. Tegoroczna edycja nie jest udana dla Adama, ale myślę, że przyjdzie jeszcze jego czas i zacznie zajmować wyższe lokaty.

Pojazdy jakich marek mogą zdominować Dakar w najbliższych latach?

Jestem wielkim fanem MINI, uważam, że to świetne samochody, nie wyobrażam sobie bez nich czołówki Dakaru. Muszę jednak przyznać, że Peugeot wykonał ogrom pracy. Sprawdza się to, co mówiłem - pojazdy buggy już w teorii muszą być szybsze. Fabryczni inżynierowie nie mylą się. Wybrali konstrukcję buggy, choć nie mieli wielkiego doświadczenia w rajdach terenowych, ale teoria podpowiadała im, że buggy muszą być lepsze od konkurencji. Mają większy skok zawieszenia, mniejszą masę, większą moc. Jedynym ich "mankamentem" był napęd na tylną oś. Ale jak widać buggy są szybkie, a nawet w partiach technicznych przestały się "kiwać", czym różnią się od konstrukcji amerykańskich. Podejrzewam, że ich ustawienia dobierane są podobnie jak w rajdach WRC - konkretnie pod dany odcinek. Uważam to za niesprawiedliwe, że dzięki przepisom, buggy dostało tak wielką przewagę. Gdy za jego budowę wziął się prawdziwy koncern, auto zrobione zostało przez profesjonalistów, a nie amerykańskich "garażowców", buggy zaczęło zwyciężać. Przez lata jeździli nim amatorzy (w sensie technicznym).

Schlesser zbudował bardzo dobre auto, które jednak przeważnie było trochę wolniejsze od czołówki. Peugeot skorzystał z przepisów Dakaru, które wyraźnie faworyzują te konstrukcje ze względu na moc, prędkość, zawieszenie. Buggy są szybsze, sprawniejsze na dziurach, lżejsze. Ale za chwilę zapewne znów nastąpi zmiana przepisów i sytuacja "czteronapędówek" się poprawi. Zobaczymy, jak będzie wyglądała przyszłość Dakaru. Są duże szanse, że do rywalizacji powróci Volkswagen.

Rozmawiała Aleksandra Podgórska, dziennikarka portalu naszemiasto.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto